Będziemy stosowali prawo, tak jak my je rozumiemy – to historyczna deklaracja administracji 13 grudnia.
Po raz kolejny w miesięcznicę katastrofy smoleńskiej doszło do wielokrotnego naruszenia nietykalności osobistej parlamentarzystów PiS i uczestników tej uroczystości. Jej zakłócanie to już tradycja PO-bojówek. Tym razem włączyła się policja, broniąc agresorów. Nie reagowała na ich wyzwiska i przepychanki, na bezczeszczenie pomnika. Przykłady łamania prawa będą zgłaszane organom ścigania – zapowiedzieli posłowie PiS. Została przecież złamana ustawa stanowiąca dystans 100 metrów od manifestacji prawnie chronionej.
Uwięzić księdza bez aktu oskarżenia to nie tylko wojujący antyklerykalizm, akt bezprecedensowego bezprawia, ale także kolejna próba zastraszenia społeczeństwa. Działania prokuratury i resortu „sprawiedliwości” w sprawie posła Marcina Romanowskiego, ks. Michała Olszewskiego i dwu urzędniczek wyglądają, jakby zorganizowana grupa przestępcza prowadziła postępowania wobec byłego rządu. Dla Marii Ejchart, wiceministra sprawiedliwości, szykany wobec zatrzymanych to „narracja polityczna”, a nie faktyczny opis sytuacji. Przypadki złego traktowania będą sprawdzane. Trzeba więc przyjąć, że odmowa wody i posiłków, oraz kajdanki zespolone – to wszystko „szczególna ochrona” – dla bezpieczeństwa zatrzymanych.
Bez porozumienia ze stroną kościelną – co jest wymagane prawem – resort edukacji wprowadza zmiany w organizacji lekcji religii. Komisja Wychowania Katolickiego KEP wyraża sprzeciw wobec tego rozporządzenia. Resort nie ustępuje, tym bardziej, im bardziej działa bezprawnie. Administracja 13 grudnia wypowiedziała społeczeństwu wojnę religijną. Zresztą pozwala sobie łamać prawo – bo jej wolno. Instytucje prawa „reformuje” w instytucje bezprawia. To ono staje się rodzajem strategii politycznej, narzędziem do zwalczania opozycji, w ogóle zwijania państwa, porzucania inwestycji strategicznych.
Wolność medialna realizuje się wtedy, gdy rosyjski szpieg kształtuje opinię publiczną w komercyjnych mediach polskojęzycznych, a jego partnerka kolportuje kłamstwa w zagranicznym portalu. To ona mogła uczestniczyć w rządowych konferencjach prasowych, w przeciwieństwie do dziennikarzy telewizji Republika. W końcu na podstawie doniesienia tego rosyjskiego szpiega brukselokraci nękali polski prawicowy rząd swoją praworządnością, blokując środki KPO. Teraz kolej na ich przeprosiny i przekazanie odsetek.
Trójpodział władzy nie istnieje, gdy administracja 13 grudnia zawłaszcza sądownictwo. Postępuje bezprawnie, gdy nielegalna prokuratura „przywraca praworządność”. Ta ostatnia to elastyczne narzędzie pałowania przeciwników politycznych. Tym skuteczniejsze, gdy przejęto media publiczne. Dziś nie ma nawet pozorów demokracji i praworządności – konstatuje Jarosław Kaczyński. Mamy wrócić do ustroju trzecioświatowego, do biedy i głodnych dzieci.
Jak na razie ingerencja Brukseli doprowadziła do zmiany rządu. Praworządność była tylko pretekstem. Nie było dekomunizacji sądownictwa – postkomunistyczna kasta sędziowska stanęła przeciw PiS-owskim reformatorom, zrzeszając się w stowarzyszeniach politycznych. Obecne zmiany w sądownictwie to przygotowania do procesów politycznych. Łamanie konstytucji, odrzucenie idei demokratycznego państwa prawnego – to tylko nieistotne środki prowadzące do celu. Nie przeszkadza to premierowi ośmiogwiazdkowej demokracji dywagować o „morale narodu”.
Polityka
Zgodnie z grubokreskową tradycją – partie polityczne zakładali agenci, nierzadko za zagraniczne pieniądze (choćby tzw. moskiewska pożyczka dla SLD). Transparentności nie ma także w działalności stowarzyszeń, organizacji pozarządowych, sprawnych lobby oddziałujących na gospodarkę kraju. Sponsorowani z zewnątrz funkcjonariusze, propagujący ideę społeczeństwa otwartego, pomagając NGO-som, chcą zlikwidować tradycyjne społeczeństwo. Ideałem jest „równoległe społeczeństwo” migranckie. Dla protestujących – reprezentujących zdroworozsądkowy punkt widzenia – przewidziano szykany za „mowę nienawiści”. Z kolei ekologiści inscenizują protesty w interesie zagranicznych firm. Stołeczny prezydent, który tak skutecznie demoluje Warszawę, obficie korzysta z niemieckich fundacji rządowych przy organizacji imprezy pod nazwą Campus Polska Przyszłości. Wszystkie takie poczynania to naigrywania się z prawa. Pora składać zawiadomienia do prokuratury w takich sprawach.
W 2023 roku liczba ludności w naszym kraju to tylko 37,637 mln (o 130 tys. mniej niż w ub. r.). ONZ przewiduje systematyczne wyludnianie się naszego kraju (w 2030 roku – 37,29 mln mieszkańców, w 2040 – 35,29 mln, w 2050 – 32,9 mln). Konstytucyjnie gwarantowana dbałość państwa o rodzinę pozostaje na papierze. W mediach rodzina przedstawiana jest jako agresywne, patriarchalne zniewolenie, a dzieci – to kłopot, przeszkoda w drodze do kariery i samorealizacji. Polityka prorodzinna administracji 13 grudnia sprowadza się do propagowania in vitro (zamiast rozwijać naprotechnologię), zaś lewactwo postuluje homo-związki. Przedsiębiorcy domagają się liberalnej polityki migracyjnej (egzotyczni migranci jako tania siła robocza). Tymczasem poza granicami naszego kraju żyje 20 mln Polaków.
Prawo
Tyleż bezprawia, co absurdu. Urzędnicy resortu sprawiedliwości tworzą grupę przestępczą, by wspomagać działalność stowarzyszeń charytatywnych. Obrońcy zatrzymanych nie są informowani o czynnościach, podjętych wobec ich klientów. Zarzuty stawia im prokurator, który jest świadkiem w tej sprawie (nagrywał rozmowy w tej sprawie). Aresztuje się posła Marcina Romanowskiego, mimo że ma immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W dodatku prokuraturą zarządza nielegalny prokurator. Anarchia, chaos i bezprawie. Wymiar sprawiedliwości zabawia się w mściwych polityków-nienawistników.
Tymczasem rosyjski szpieg został zwolniony, zanim prokuratura zdołała sformułować akt oskarżenia. Przed aresztowaniem bronili go krajowi anty-PiS-owcy oraz organizacje międzynarodowe. A zatem rosyjska agentura wpływu wydaje się równie rozległa, jak tolerancja niegdysiejszej opozycji dla migrantów-bojowników w polsko-białoruskiej wojnie hybrydowej. Funkcjonariusze mogą mieć broń na granicy – co będzie z migrantami, zamartwiają się PO-słowie. To rasistowska polityka – komentują, mając na myśli obronę granic. Niezależnie od tego, partnerka rosyjskiego szpiega buszuje wśród parlamentarzystów, nieniepokojona przez straż marszałkowską, która tak dzielnie broniła wstępu do sejmu posłom Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi.
Trybunał Konstytucyjny orzekł o zatrzymaniu czystek wśród kierownictwa sądów. Paraliżują one wymiar sprawiedliwości, choć resort lekce sobie to waży. Co innego obywatele. Bo uznanie sędziego, notariusza czy komornika za nielegalnego, może spowodować, że przegrają sprawę, bądź mieszkanie. Pewni swego mogą być esbecy, którym przywraca się przywileje emerytalne (w sądach ponad 10 tys. wniosków czeka na rozpatrzenie). Także lobby proaborcyjne. Wytyczne prokuratora generalnego to możliwość wykonywania aborcji na życzenie. Tymczasem jego bezprawne działania już zainteresowały ONZ Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Gospodarka
Aktywiści klimatyczni postępują jak uzurpatorzy, nie reprezentując przecież szerokich warstw społecznych, tym bardziej, że przeniknęli do administracji 13 grudnia. Pomysł na wykluczenie z gospodarki 20% powierzchni lasów – to zamach na mienie państwowe czyli obywatelskie. Jeżeli wyłączenia mają dotyczyć lasów, okalających wielkie miasta, to zachodzi podejrzenie, że będą one „podskubywane” przez deweloperów, jak to widać na przykładzie stołecznego Lasu Kabackiego. Idea „lasów społecznych” to chwyt propagandowy, mający usprawiedliwić dążenie ekologistów do przejęcia majątku państwowego.
Ostatnio nastąpił wzrost ASF – choroby zagrażającej hodowli trzody chlewnej, jak i reputacji państwa (eksport mięsa). To rezultat zaniechania radykalnego, sanitarnego odstrzału dzików. Wymusili go ekologiści, nierzadko utrzymywani przez zagraniczne koncerny. W innych państwach (np. w Danii) wybito całą populację dzików – i świat się nie zawalił. W naszym kraju rolnicy nie mogą doczekać się regulacji prawnych w sprawie ASF. Hodowcy – niegdyś światowa potęga – są marginalizowani na europejskim świńskim rynku.
Kultura
Obok różnych uroczystości z okazji każdorazowej rocznicy Powstania Warszawskiego, przewidziano także przedstawienia teatralne. Niestety z reguły nie moją one nic wspólnego z ideą Powstania, bohaterstwem powstańców. Co więcej, ośmieszają, wyszydzają, karykaturyzują powstańczy zryw. Taki zwyczaj jakoś nie przeszkadza zarządzającym Muzeum Powstania Warszawskiego. W tym roku wystawiono quasi-operę „D’Arc” – czyli bazgranie w historii współczesnymi odniesieniami. Tak więc – „kobiety walczą o planetę”, a powstańców porównuje się z historycznymi postaciami (Wirginia Woolf, Róża Luxemburg, Barbara Labuda). Nie brakuje też sympatii dla nielegalnej migracji (aktorzy obnoszą się z tzw. arafatkami). Po co to wszystko – bo ojczyzna, patriotyzm, poświęcenie, wolność, bohaterstwo – to wartości, które trzeba „przepracować” w duchu postępowego lewactwa.
W ubiegłym roku dotacje na polskie media za granicą wyniosły 18 mln zł. W tym roku administracja 13 grudnia zredukowała je do 2 mln zł. Dla mieszkańców Kresów (powojenne przesunięcie granic) to prawdziwy dramat – zostaną pozostawieni sami sobie. Dla nich polski język to kontakt z ojczyzną. Odpowiedzialnym za taki stan rzeczy jest resort spraw zagranicznych. Przecież z trudem utrzymywane miejsce w eterze mogą zająć inni nadawcy. W przypadku Polskiego Radia Lwów – choćby rosyjska propaganda.
Administracja 13 grudnia skutecznie zdegradowała media publiczne. Bezprawny zamach bezprecedensowy w cywilizowanych krajach. Jednak nie ma sobie nic do zarzucenia (dopłaca do mediów w likwidacji). Wyrzuceni dziennikarze przechodzą do mediów niezależnych, ale przecież daleko im do zasięgu polskojęzycznych mediów komercyjnych. Niezależnie od tego trwa sobie w najlepsze dewastacja naszej kultury. Odwołano 17 dyrektorów instytucji w trakcie kadencji. Blokuje się inwestycje, jak choćby Muzeum Rzezi Wołyńskiej w Chełmie, czy Muzeum Techniki i Historii Naturalnej w Warszawie.
Brukselokraci zacierają ręce. Używając narzędzia praworządności, można rugować prawicę ze sceny politycznej. Nic to, że bezprawnie, niemoralnie czy niegodziwie. Polska demokracja ośmiogwiazdkowa okazała się sukcesem. Nie bez „bratniej” pomocy. Niemiecki Instytut Maxa Plancka razem z polskim resortem sprawiedliwości zajął się „przywracaniem pełnej demokratycznej praworządności” w naszym kraju.