Pomnik Katyński w Jersey City kilka lat temu na nowo odżył. Odżył wśród Polonii, głównie na Wschodnim Wybrzeżu, odżył nawet w Polsce, gdzie od czasu do czasu coś o nim napiszą lub powiedzą. A że dzieje się tak za sprawą, mówiąc oględnie, kontrowersji – trudno.
Najpierw w latach 2017 i 2018 mieliśmy prawdziwą i głośną walkę o to, aby pomnik pozostał na swoim miejscu. Rzeczywiście, pojawiły się ze strony władz miasta plany przeniesienia pomnika z centralnego miejsca na Exchange Place gdzieś obok, gdzieś nad ściek do Hudson River. Wszystko tłumaczono koniecznością przebudowy i uporządkowania placu, w tym nowymi inwestycjami. Gdyby ta operacja się rozpoczęła, być może pomnik do tej pory by leżał gdzieś na odludziu, być może coś by się uszkodziło, być może nigdy – jak podejrzewali niektórzy – nie powróciłby na pierwotne miejsce. Kto to wie jakie były zamiary, ale wszystko skończyło się pomyślnie – przynajmniej do czasu.
Przy okazji mogliśmy obserwować po raz kolejny jak mało znaczące są polonijne organizacje, bo napisanie oświadczenia, że „jesteśmy za tym” lub „sprzeciwiamy się temu” można sobie wsadzić do szuflady. Mało w tych organizacjach sprawczości, mało skuteczności. Przy okazji też, jak to zazwyczaj bywa, pojawili się ludzie, którzy autentycznie zaangażowali się w sprawę i działali bezinteresownie, z autentycznych, patriotycznych pobudek. Ale pojawili się też tacy, którzy działali i działają dla picu, po to, aby się pokazać, jakoś zaistnieć, załapać na zdjęcie lub w ogóle robić z siebie super-patriotę. Wszędzie ich pełno, ale to nie wszyscy…
Coś jednak te protesty Polonii dały, gdyż pomnik ostał się na swoim miejscu. Udało się zebrać polityczne poparcie kilku radnych miejskich, także środowisk spoza Polonii, słowem – jakiś sukces, przynajmniej na chwilę – był.
Nowa sytuacja
Ponad dwa lata temu wybuchnął nowy problem, który nasilił się na początku 2022 r. Władze miasta decydowały bowiem po raz kolejny, że plac będzie jednak przebudowany, inaczej zaaranżowany i uporządkowany. Włodarze miasta przedstawili plany. Pomnik miał zostać na swoim miejscu. I znowu, jednym Polakom się to nie podobało, inni zaczęli się zastanawiać nad sensownością zmian. Jedni poszli do sądu, inni rozmawiali z władzami Jersey City. Jedni mówili, że dostęp będzie ograniczony, bo będą jakieś ławki i murki, bo posadzą jakieś krzaki. Drudzy, że trzeba rozmawiać, bo tylko w ten sposób można wpłynąć na ostateczny wygląd placu. Specjalnie pomijam tutaj nazwy organizacji i nazwiska zaangażowanych osób. O co innego mi chodzi.
Pomnik kojarzy się – i słusznie! – z Andrzejem Pityńskim. Był w końcu jego autorem. Postać zasłużona, znana, powszechnie szanowana, mająca zacne miejsce w historii polskiej emigracji. Rzeźbiarz mocno osadzony w polskiej historii i patriotyzmie. I tak będzie zawsze. Jego dzieła się jednym podobają, innym nie, takie jest życie. Jego Pomnik Rzezi Wołyńskiej, po wielkiej tułaczce, w końcu stanie na polskiej ziemi…
Mam jednak problem z tym, gdy ciągle słyszę: bo Mistrz Pityński chciał tak, bo Mistrz Pityński miał taką a nie inną wizję, bo Mistrz Pityński, by na to nie zezwolił. Prawda jest taka, że Mistrz Pityński mógł to i tamto, ale to i tamto by nie powstało, gdyby nie pieniądze.
Mistrz Pityński mógł mieć swoją wizję i koncepcję, a nawet i chęci stworzenia Pomnika Katyńskiego, ale figę by zrobił, gdyby nie jeden człowiek. Gdyby nie Stanisław Paszul, o którym Polonia, właśnie ta na Wschodnim Wybrzeżu w szczególności, zapomniała. Tym bardziej w Polsce jest to postać anonimowa, a tak nie powinno być.
Andrzej Pityński miał wizję, koncepcje i chęci nawet większe w momencie, kiedy pojawiły się pieniądze. Bez Stanisława Paszula nad pomnikiem mógł sobie jedynie dalej myśleć. I bez kilku innych osób, o których się dzisiaj nie pamięta, jak na przykład o kapitanie Ryszardzie Winowskim z Irvington w New Jersey.
Mistrz Pityński swoją wizję i dzieło urzeczywistnił wtedy, kiedy w banku była gotówka. Pomnik nie wziął się z nieba – ostatecznie powstał dzięki pieniędzom.
Wszyscy, no może prawie wszyscy, zapomnieli o śp. Stanisławie Paszulu. Ten urodzony koło Nowogródka w rodzinie legionisty patriota był zacnym człowiekiem. W czasie II wojny światowej walczył o wolną Polskę, złapany i torturowany przez NKWD, skazany na 10 lat Syberii. W sumie od 1944 do 1956 roku przebywał w trzech łagrach. Nacierpiał się niemiłosiernie, zanim powrócił do Polski, aby ostatecznie w 1963 roku połączyć się z rodzicami w Ameryce.
To właśnie Jego uporowi, niesamowitej determinacji i poświęceniu zawdzięczamy fakt, że Pomnik Katyński stoi w Jersey City. Nie oszukujmy się, znaczących, czyli większych sum na stworzenie pomnika było niewiele. Polonia nie sypała pieniędzmi szczodrze i skwapliwie. Wiem, bom to widział. To Paszul w deszczu, mrozie i głodzie wychodził potrzebne pieniądze, wybłagał, wręcz wyżebrał, grosik po grosiku. I w końcu dopiął swego. Pomnik Katyński w Jersey City, to w pierwszej kolejności zasługa pana Stanisława.
A pomnik, przynajmniej na to wygląda w tej chwili, będzie stał i nic się nie zmieni. Czy będzie zasłonięty kawałkiem drzewa, ławki czy krzaka – nikt we władzach miasta się tym nie będzie przejmował. Idąc tym tropem można zażądać, aby powycinali drzewa i krzaki wokół pomnika Władysława Jagiełły w Central Parku, bo go z Manhattanu na Brooklynie nie widać.
Każde miasto ma prawo zmienić wygląd dzielnicy, parku czy placu. Jeśli nie łamie się prawa i nikt nikogo nie złapał za rękę z podejrzeniem korupcji, decyzja nie zostanie zmieniona. Jeśli pakuje się miliony dolarów w jedno z najważniejszych miejsc w mieście, można sobie protestować, iść do sądu, zbierać pieniądze na prawników i tak dalej. Nikt, poza Polonią i to nie całą, nie będzie przejmował się tym, że raz może dwa razy w roku zbierze się na uroczystości grupka 50 czy 100 osób z najszlachetniejszych pobudek i z okazji najważniejszych rocznic.
Exchange Place, w który zainwestowano miliony dolarów, ma przyciągać – zgodnie z intencją władz – tysiące ludzi, w tym turystów. Ma być miejscem odpoczynku, być może zabawy i biznesu. Takie są realia, takie są decyzje władz. Jeśli Polonia nie ma sprawczości i skuteczności – a nie ma – może sobie protestować, ile chce.
W tym całym ściganiu się o to kto jest większym patriotą i więcej zrobił w sprawie Pomnika Katyńskiego wypadałoby poczynić jedną rzecz a konkretną: może dobrze byłoby pamiętać o Stanisławie Paszulu, człowieku skromnym. Może ktoś chociażby zamówi Mszę św. za Jego duszę. Najlepiej w Jersey City, tam mieszkał w końcu. Albo w Amerykańskiej Częstochowie, gdzie jest pochowany.