Tak nazwano specjalną jednostkę wojskową, w której przez dwa lata przebywali klerycy z różnych seminariów duchownych Polski. Dzisiaj wiemy, że najwięcej kandydatów do kapłaństwa kierowano z archidiecezji krakowskiej, której przewodniczył ówczesny arcybiskup Karol Wojtyła, warszawsko-gnieźnieńskiej prowadzonej przez prymasa Stefana Wyszyńskiego i sandomierskiej kierowanej przez biskupa Piotra Gołębiewskiego.
Kleryk Jerzy Popiełuszko wyruszył do położonych przy granicy ze Związkiem Radzieckim Bartoszyc 24 października 1966 roku z Warszawy. Po modlitwie w seminarium grupa kleryków odprowadziła Jerzego i czterech innych rekrutów na warszawski kolejowy Dworzec Główny.
Do kapłaństwa zgłosili się dobrowolnie – na obowiązkową ateizację wyjeżdżali pod przymusem. Nie było żadnej taryfy ulgowej. Dwuletnia służba wojskowa szeregowca Jerzego Popiełuszki zakończyła się 12 października 1968 roku. Być może podsumowaniem tego czasu wypełnionego ateizacją, bezduszną dyscypliną, nieustannymi ćwiczeniami, karami, dyskusjami, walką o godność, o prawo do różańca, o prawo do noszenia medalika – była ciężka choroba, na którą Jerzy zapadł po powrocie z wojska. Jego stan był tak ciężki, że przeszedł specjalną operację a jego życie wisiało na włosku. Wówczas koledzy z seminarium towarzyszyli mu w modlitwie czuwając 24 godziny przed Najświętszym Sakramentem w kaplicy. Na studia wrócił ze szpitala w listopadzie 1968 roku.
We wspomnieniach wszystkich, którzy przeszli przez jednostki kleryckie powtarzają się te same stałe elementy. Dobór specjalnej kadry, specjalnych szkoleń, nagrody za porzucenie stanu duchownego. Tym procederem złamano umowę między episkopatem a rządem podpisaną w kwietniu 1950 roku w której zapisano: władze wojskowe będą stosowały odroczenie dla alumnów seminariów duchownych w celu umożliwienia im ukończenia studiów, zaś księża po wyświęceniu i zakonnicy po złożeniu ślubów nie będą powoływani do czynnej służby wojskowej, lecz przenoszeni do rezerwy z zakwalifikowaniem do służby pomocniczej.
To Władysław Gomułka złamał porozumienie w 1959 roku. Od tego czasu powoływano alumnów do zasadniczej służby wojskowej. Najpierw w zwykłych jednostkach. Potem powołano specjalne oddziały, aby kandydaci do kapłaństwa nie wpływali na innych żołnierzy. Drugim celem było poddanie kleryków specjalnym rygorom. Dlatego dowodzili nimi sprawdzeni komunistyczni dowódcy, stosowano dodatkowo indoktrynację polityczną. Namawiano do porzucenia drogi kapłańskiej oferując karierę w życiu cywilnym. Wydzielone pododdziały utworzono w Bartoszycach, w Brzegu, w Szczecinie Podjuchach.
Już pierwszej doby Jerzy Popiełuszko trafił na celownik dyżurnego kaprala, gdy wieczorem w sypialni zainicjował pacierz na kolanach. Innym razem za wieczorne czytanie mszału oficer dyżurny zorganizował próbny alarm dla kleryków. Zamiast upragnionego snu wydano rozkaz przygotowania do wymarszu. Błyskawiczna zbiórka na korytarzu, bieg do sali, aby w ciągu 7 minut spakować w ciemnościach rzeczy osobiste i wojskowe, meldunek u oficera dyżurnego przegląd stanu karabinu, stanu mundurowego a następnie rozkaz powrotu do sali. Po kilku minutach procedura była powtarzana. Trwało to wiele godzin.
Koledzy z wojska wspominają, że Jerzy dostawał najwięcej kar dyscyplinarnych. Wiele z nich inicjowanych było wieczorami i nocą. Brak snu nie zwalniał z uczestnictwa w szkoleniach dnia następnego. Za poobiednią modlitwę na różańcu w czasie wolnym Jerzy i jego koledzy poddawani byli dodatkowym zbiórkom i szkoleniom. Poza kolejnością musieli sprzątać toalety, sale, schody…Oficerowie polityczni wykazywali się szczególną gorliwością. Przed jednym z nich szeregowiec Jerzy stał na baczność na betonie na boso wiele godzin. Jak więzień, jak skazaniec. Obok niego czekały wojskowe buty, onuce, sznurowadła.
Nauka pływania w basenie zakończyła się dla Jerzego podtopieniem. Wspominał, że od tego czasu miał blokadę na korzystanie z basenów. Uraz do wody trwał aż do końca, gdy został wrzucony w odmęty, z wysokiej tamy pod Włocławkiem.
W sierpniu 1967 roku w pobliskim Gietrzwałdzie odbywała się koronacja cudownego obrazu. Uroczystościom przewodniczył biskup Karol Wojtyła. Żołnierze klerycy w tym czasie zostali wysłani na poligon do miejscowości Lutry. Dlatego nie doszło do spotkania biskupa Wojtyły, który specjalnie przyjechał do Bartoszyc, aby porozmawiać z seminarzystami.
Tym żołnierzom odmawiano przepustek w niedzielę, żeby nie dotarli na mszę świętą. To im podawano w piątki potrawy mięsne, aby złamać ich post. Tylko raz rodzice odwiedzili Jerzego w jednostce. W liście do domu miał napisać: my mamy zmartwienia w wojsku, wy macie w domu.
Jerzy Popiełuszko opuścił wojsko w stopniu starszego szeregowego. Nie wiemy czy ten kontakt z służbami mundurowymi zahartował go na kolejne lata. Wiemy, że tak jak w jednostce kleryckiej, tak później podczas strajku w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarnictwa czy w kontaktach z umundurowanymi i tajnymi służbami zachowywał się niezwykle godnie, stanowczo i prawie.