Na wstępie tekstu dotyczącego rocznicy zwycięskiej bitwy insurekcji kościuszkowskiej 1794 r. warto przywołać słowa ukraińskiego pisarza Jurija Andruchowycza:
„Na szczęście mieszkam w takim miejscu świata, gdzie przeszłość bardzo wiele znaczy (…), w tej części świata mamy po prostu zbyt wiele ruin, zbyt wiele szkieletów pod nogami. Na szczęście nie potrafię się od tego uwolnić” .
Podobnie jest ze mną. Nie mogę uwolnić się od historii, od przeszłości, bowiem to one mnie ukształtowały. Na szczęście.
W dniu 4 kwietnia 1794 roku, czyli 230 lat temu, pod Racławicami stoczona została pierwsza zwycięska bitwa insurekcji kościuszkowskiej, w której uczestniczyli chłopscy żołnierze – kosynierzy, z legendarnym już Wojciechem Bartosem z Rzędowic na czele. Ich szarża na rosyjskie armaty nastąpiła w rozstrzygającym momencie batalii.
Zwycięstwo odniesione przez wojska Kościuszki nad rosyjską armią generała Tormasowa szybko stało się narodowym mitem. A jak powszechnie wiadomo mity są niezniszczalne! Najważniejszymi komponentami mitu racławickiego, który do zbiorowej świadomości Polaków przeniknął w XIX wieku, są do dziś: Tadeusz Kościuszko, bohaterski chłop – Wojciech Bartos i osadzona na sztorc racławicka kosa.
W 1894 roku obchody setnej rocznicy insurekcji kościuszkowskiej miały wyjątkowy rozmach, pomimo że Polska nie istniała jako suwerenne państwo. Świętowano we wszystkich trzech zaborach, jednak największe obchody zorganizowano w autonomicznej Galicji. Właśnie wtedy zaprezentowana została we Lwowie panorama Racławice Jana Styki i Wojciecha Kossaka stając się spektakularnym akcentem obchodów. „Dla generacji żyjącej pod zaborami była ona „pokrzepieniem serc”, budzicielką poczucia narodowego, wizją walki o niepodległość ojczyzny z udziałem chłopskiego wojska, co było marzeniem ideologów i działaczy całego XIX stulecia”.
W jubileuszowym 1894 roku ukazała się również pierwsza naukowa biografia Kościuszki autorstwa Tadeusza Korzona.
Przez cały XIX w. pole zwycięskiej bitwy pod Racławicami pozostawało nośnikiem pamięci o Ojczyźnie, która istniała jedynie w sercach i umysłach Polaków. To właśnie racławicka bitwa dała początek ponad 120-letniemu okresowi walk kilku pokoleń Polaków o niepodległość. W setną rocznicę śmierci Kościuszki, w dniu 14 października 1917 roku, na racławickich polach odprawiona została msza święta i odbyła się wielka, prawie piętnastotysięczna manifestacja z udziałem młodzieży, chłopów i mieszkańców okolicznych wsi. Z pewnością wydarzenie to zwiastowało moment, w którym po 123 latach niewoli udało się wreszcie „Polsce swobody dać świt…”.
W 1981 roku pole bitwy pod Racławicami zostało wpisane do rejestru zabytków, a w 2004 teren bitwy uznano, z mocy rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, za pomnik historii. Już pod koniec lat osiemdziesiątych XX w. Racławickie Towarzystwo Kulturalne wystąpiło z inicjatywą wzniesienia tam monumentu przedstawiającego bohaterskiego kosyniera – Wojciecha Bartosa z Rzędowic. Rozpoczęto społeczną zbiórkę pieniędzy. We Wrocławiu, w holu Muzeum „Panorama Racławicka”, wystawiona została skarbonka, do której trafiały pieniądze od zwiedzających przeznaczone na ten cel. Minęło kilka lat zanim zgromadzono potrzebne środki. Jednak upór i konsekwencja w dążeniu do celu opłaciły się – na racławickich polach stanął znakomity pomnik dłuta Mariana Koniecznego.
Monument z brązu, o wysokości 10,5 m, przedstawia Wojciecha Bartosa z czapką rogatywką w prawej dłoni i osadzoną na sztorc kosą w lewej, stojącego na rosyjskiej armacie. Wysuniętą do przodu lewą nogę opiera na lufie i jednocześnie depcze wizerunek dwugłowego rosyjskiego orła. Pomnik został odsłonięty w dwusetną rocznicę insurekcji kościuszkowskiej. Uroczystość, z udziałem ówczesnego premiera rządu Rzeczypospolitej Polskiej – Waldemara Pawlaka, miała miejsce w dniu 22 maja 1994 roku.
Dziś zarówno zachowane mogiły kosynierów, jak i pomnik bohatera spod Racławic są świadectwem niewygasłej pamięci pokoleń o pierwszym niepodległościowym zrywie Polaków. Pole bitwy pod Racławicami podobnie jak pole bitwy pod Grunwaldem podlega ochronie konserwatorskiej. Jednak racławickie pola nie są aż tak tłumnie odwiedzane, dlatego trzeba przypominać o tym historycznym miejscu i zachęcać do przyjazdu tam.