To oni odróżniają ziarna od plew
Po protestach na Zachodzie przyszedł czas na polskich rolników. I tak wykazali się dużą cierpliwością. Inaczej niż w państwach Europy zachodniej polskie rolnictwo cierpi w dwójnasób na obecnej sytuacji. Oprócz szalonych pomysłów architektów Zielonego Ładu Unii Europejskiej urzędnicy brukselscy narzucili bezcłowy import ukraińskiego zboża i innych surowców spożywczych do UE. Oczywiście regulacja ta najbardziej uderza w polskich producentów żywności z racji wspólnej granicy z Ukrainą oraz tranzytowego położenia naszego kraju.
Jak pewno pamiętamy, przez kilka miesięcy zeszłego roku pod naciskiem pięciu najbardziej poszkodowanych państw Unia wprowadziła restrykcje na import pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika z Ukrainy, jednak 15 września 2023 zdecydowała o odstąpieniu od zakazu. KE orzekła, że zaburzenia rynku w pięciu państwach położonych w sąsiedztwie Ukrainy ustały. W reakcji, tego samego dnia, rząd Zjednoczonej Prawicy podjął decyzję o kontynuowaniu zakazu jednostronnie. Podobnie uczyniły Węgry oraz Słowacja. Polska wraz z Węgrami nawet rozszerzyła listę zabronionych produktów. Niestety w międzyczasie zmienił się rząd RP i nastała Koalicja 13 grudnia, która wszelkie unijne przepisy, nawet te bardzo niekorzystne dla Polski, realizuje z gorliwością godną ubolewania i zdumienia.
A cóż w tym złego, że tanie ukraińskie surowce wjeżdżają do naszego kraju? Przecież polski konsument powinien być zadowolony. Poza tym ukraińscy rolnicy z czegoś muszą żyć. Mało tego, państwo ukraińskie musi z czegoś utrzymywać swą armię zmuszoną walczyć od równo dwóch lat z rosyjską agresją. Dopiero jak bliżej przyjrzymy się sprawie, dostrzeżemy prawdziwy obraz sytuacji.
Można mieć wiele słusznych zarzutów do zagospodarowania przez państwo ukraińskie środków pomocowych oraz tych pochodzących z eksportu produktów rolnych. Mówiąc oględnie, wspierają one często nie tyle obronę Ukrainy, co interes majątkowy miejscowych oligarchów i zachodnich koncernów, które zainwestowały miliardy dolarów w ogromne areały ziemi oraz w zakłady przetwórstwa spożywczego. Co dodatkowo ważne, na ukraińskim czarnoziemie nie obowiązują różnorakie ograniczenia europejskiej polityki rolnej choćby w odniesieniu do nawozów i środków ochrony roślin. Jak wobec tego polski rolnik prowadzący zwykle stosunkowo niewielkie gospodarstwo może sprostać tej nierównej konkurencji? Czy będzie zmuszony porzucić produkcję żywności z uwagi na jej nieopłacalność? Czy wówczas polski konsument znajdzie jeszcze w sklepie sprawdzone, polskie, smaczne, zdrowe produkty spożywcze?
W czwartek 15 lutego 2024 roku wybrałam się na protest rolniczy we Wrocławiu, aby porozmawiać ze zbuntowanymi rolnikami. Wiedziałam, że oprócz zakazu importu towarów z Ukrainy głównym ich postulatem jest natychmiastowe odstąpienie od wszystkich założeń europejskiego Zielonego Ładu. Brzmi tak ładnie, to dlaczego co rusz widać hasła: Zielony Nieład?! Zupełnie słusznie rolnicy odrzucają pakiet unijnych ustaw, które mają doprowadzić Europę do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. W tym celu Unia radykalnie przeobraża politykę energetyczną, klimatyczną, podatkową i transportową dostosowując je do realizacji nowego porządku.
Szaleństwo pseudoekologiczne na odcinku rolnym zakładało ograniczenie o połowę stosowanie pestycydów do 2030 roku, redukcję CO2 o 90 proc. do 2040 roku, obowiązkowe ugorowanie 4 proc. gruntów. Wprawdzie pod wpływem protestów w zachodniej Europie oraz nacisku polskiego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego KE wycofała się z części obostrzeń, jednak kto zabroni marksiście spowolnić realizowany etap. Taka jest potrzeba chwili. Bolszewicy i wszelkiej maści lewacy opanowali to do perfekcji. Za jakiś czas wrócą do tych zamierzeń ze zdwojoną siłą.
Co zatem usłyszałam od polskich rolników na proteście pod Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu?
Powiedzcie, panowie, dlaczego protestujecie? Dlaczego protestujemy? Przeciw dyrektywom, jakie Unia Europejska nam wprowadza. Bo Unia nie przygotowuje już jakichś tam przepisów, tylko obecnie wprowadza nakazy. Oni nam nakazują, co mamy robić a czego nie robić. Wcześniej nie było tak, że my z domu nie wyjdziemy, jak nie dostaniemy telefonu z urzędu, że możemy w pole wyjechać. Zbyt restrykcyjna, zbyt szczegółowa polityka Unii Europejskiej. I niemądra.
A co jest niemądrego w tej polityce? Przede wszystkim Zielony Ład. Mówi się, że u nas brakuje wody. A ten Zielony Ład, to by ten stan tylko pogarszał. Bo jak można uprawiać rośliny, kiedy dopiero od połowy lutego możemy wyjść w pole. Przecież powinno się je zasiać najlepiej jesienią, żeby one sobie pobrały wodę. To jest między innymi sposób na zatrzymanie wody. To jest prawdziwa retencja wody.
A jak panowie odnoszą się do próby centralizowania Unii? Nic gorszego nie może być. Po prostu każdy żyje w innym klimacie, można powiedzieć. Bo załóżmy południe Europy, tam jest ciepły klimat, a u nas jest całkiem inny klimat. Więc jak oni chcą, żebyśmy 80% zostawiali zazielenionego, inaczej mówiąc, część posiane, a część, żeby nie orać. Od 15 lutego, załóżmy, od dzisiaj, możemy niby orać. Skandal. My mamy tak ciężkie ziemię, że my jak nie wyłożymy na zimę, mróz nam tej ziemi nie skruszy, to my na wiosnę jak zaplanujemy? To jest jedna tragedia. Ktoś, kto siedzi w biurze, nie ma zielonego pojęcia o rolnictwie, a decyduje o życiu, o nas. Nie ma pojęcia i decyduje za nas. Ja jestem rolnikiem, mam 41 lat, już mam gospodarstwo. Przecież ja chyba wiem, co ja mam w tym polu robić. Druga sprawa, wiem, jakie środki stosować, poza tym nie stać mnie, żeby za dużo tych środków stosować. Chodzi o to, że po prostu muszę tak racjonalnie to wszystko wyliczyć, żebym miał jakiś zysk z tego. Ja z przesadą nie będę nawozu wsypywał, jak najmniej tego opryskiwacza używam.
A jeśli się okaże, że Unia będzie szła w zaparte, to co Polska powinna w tej sytuacji zrobić? Jak się wszystkie kraje zjednoczą, pojadą do Unii, tych urzędników pogonią. Najbliższa szansa w czerwcu, w czasie wyborów. Powiem więcej, jeżeli ma tak iść, jak w tej chwili, z tym ich postępem, że tak powiem, pseudopostępem, to mi się zdaje, że trzeba będzie, prędzej, czy później opuścić tę Unię. No niestety, no bo ku gorszemu idzie. Będziemy się zarzynać po prostu przez te CO2, tylko bogacą się bogate firmy. Ktoś handluje tymi uprawnieniami, my dosłownie nie wiemy, dlaczego i jak to się odbywa. Zresztą druga rzecz, że na przykład takie buraki, hektar buraków produkuje więcej tlenu niż las. Tylko że nikt z tego sobie sprawy nie zdaje. To jest tylko pewne spojrzenie, nie poddane gruntownej analizie naukowej. Nie mówiąc o praktyce i zwykłym życiu. To jest najgorsze, jak się ktoś bierze za coś, o czym nie ma zielonego pojęcia.
Ktoś tam siedząc w tym urzędzie w Brukseli decyduje. Myśli, że my tacy głupi jesteśmy, że my nie wiemy o co chodzi. Przecież my też żyjemy w tym środowisku, my też z niego korzystamy. I nasze dzieci i wnuki. Tak naprawdę 90% naszego sukcesu zależy od dobrej pogody, to co bierzemy z góry. A 10% to jest to, co my pomożemy. Dlatego my też musimy dbać o to. U nas zakaz, a wycofane środki są stosowana na Ukrainie. Co najśmieszniejsze, że to Niemcy je produkują i tam sprzedają, czy do Ameryki Południowej. A sprowadzając te zboże, my jemy te pestycydy. Co gorsza, nasze zboże najlepsze, niemal wszystko idzie do Niemiec. A nasz rynek zaciąga najtańsze, ukraińskie zboże. Naprawdę, mam skup pod nosem, u siebie. Badają nasze najlepsze zboże i wszystko ładują na wagony i do Niemiec idzie. Bądź na kołach jadą ciężarówkami do Niemiec.
Zapytam, skąd Panowie są i jak technicznie to wygląda, że skrzyknęliście się w tak wielkiej liczbie? Prowadzimy gospodarstwa pod Oławą. Gmina Domaniów. Ale są ludzie z całego Dolnego Śląska. Świdnica, Środa Śląska, Wołów, Namysłów, Oleśnica. Z opolskiego też przyjechali. A jak się zebraliśmy, proszę Panią internet czyni cuda. Ale to nawet nie internet. Bieda czyni cuda. Niestety, po prostu widzimy, że już… Chwila. I co? Jeszcze jakby społeczeństwo do nas dołączyło, byłoby dobrze. Słuchaj Pan, społeczeństwo jest otumanione. Właśnie, oni nie wiedzą, o co chodzi. Poza tym inna zupełnie jest perspektywa ludzi, którzy pracują w miastach, miesiąc w miesiąc pensja. To zupełnie inna perspektywa.
Im się wydaje, że wszystko, co najcudowniejsze jest w Unii Europejskiej… Oni się wstydzą polskości. I to jest ten problem. Polskość to nienormalność. Kto to powiedział? Dzisiaj urzędujący premier. Jak tam w Unii ktoś sprzedaje Polskę, to ten gościu nie powinien mieć prawa powrotu. Dla mnie to jest zwykły zdrajca, który sprzedaje Polskę. Jeżeli już, to ewentualnie, jak nie chce głosować za Polską, to niech wyjdzie z sali. Dla nas to jest zdrajca i on tutaj nie wiem co w tym kraju robi. Bo jakby miał honor, to by sobie w łeb palnął. Naprawdę nie mogę tego sobie wyobrazić. To nasi przodkowie ginęli za ten kraju. I wiele ludzi straciło życie. I wiele cierpieli. A my walczymy nie tylko o siebie, o nas wszystkich. I o Polskę. O wszystkich Polaków. Powodzenia! Dziękujemy Pani i czekamy na taki duży artykuł.
Na koniec przywołam apel NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, skierowany do całego społeczeństwa Rzeczpospolitej Polskiej, o wsparcie protestujących rolników. Bo nasze działania –piszą związkowcy – mają jeden cel:
ZAPEWNIĆ BEZPIECZEŃSTWO ŻYWNOŚCIOWE KRAJU POPRZEZ ZAPEWNIENIE SPOŁECZEŃSTWU ZDROWEJ I NAJWYŻSZEJ JAKOŚCI POLSKIEJ ŻYWNOŚCI.