Po szesnastu latach rozłąki spotkali się – mamy nadzieję – u Przedwiecznego i Miłosiernego Ojca. Zdzisława i Antoni Ferenc, wybitni i zasłużeni działacze opozycji niepodległościowej i Solidarności Walczącej. Skromni, pomysłowi, odważni, zdeterminowani żołnierze na służbie Ojczyzny. Pogodni, pracowici, kochający, wytrwali – małżonkowie, rodzice i dziadkowie.
Pierwszy zdał sprawę przed Bogiem Antoni Ferenc, gdy 22 kwietnia 2008 roku zmarł na skutek rozległego zawału serca. Za wcześnie nas opuścił, miał niespełna 62 lata. W rok po uroczyście obchodzonej XXV rocznicy powstania SW wrocławski kościół na Złotnikach podczas mszy pogrzebowej był wypełniony po brzegi. Wielu druhów z Podziemia żegnało Tośka Ferenca. Nie zabrakło także przywódcy Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego. Uważał, że tacy jak Antek byli solą ziemi i osnową SW.
Rodzina Antoniego Ferenca pochodziła ze Lwowa, a on sam urodził się w Bytomiu. Z wykształcenia elektryk, dodatkowo absolwent technikum gastronomicznego, podejmował pracę wszędzie tam, gdzie można było zarobić na rodzinę. Zakłady Hutmen we Wrocławiu, Fabryka Dywanów w Kowarach, PKS, przedsiębiorstwo Budopol Wrocław, z zagranicznego kontraktu w Czechosłowacji został wyrzucony za głoszenie nieprawomyślnych poglądów. Od 1979 roku kolporter prasy niezależnej, m.in. Biuletynu Dolnośląskiego, współorganizował strajki w 1980 roku z poparciem dla Wybrzeża. Po wprowadzeniu stanu wojennego zainicjował strajk w swoim zakładzie pracy a na początku 1982 roku założył Narodową Organizację Wyzwoleńczą „Lechia”, która jesienią 1982 została przyłączona do struktur Solidarności Walczącej.
Nie potrafił być bierny. Uczestniczył w wielu demonstracjach, akcjach ulotkowych i malowaniu haseł na murach. Redagował i drukował pismo „Goniec Polski”, angażował się w działalność Duszpasterstwa Ludzi Pracy przy kościele pw. św. Klemensa Dworzaka we Wrocławiu. Największą zasługą Tośka była działalność szkoleniowa z zasad konspiracji i druku dla nowych członków SW. Powołał do życia kilka autonomicznych siatek drukarsko-kolporterskich, wciągając do pracy podziemnej nowych żołnierzy. Po wstępnym przeszkoleniu kierował ich – jak napisał Artur Adamski – na kursy konspiracyjnego druku prowadzone przez Barbarę Sarapuk. Dublerem Antka był Zbyszek Bieniek, a skrzynkę kontaktową stanowiło mieszkanie Iwonki i Mirki Kondratowicz. W czerwcu 1984 Antoni Ferenc został zatrzymany i osadzony w Areszcie Śledczym we Wrocławiu, skąd go wypuszczono na mocy amnestii pod koniec lipca 1984. Bezpośrednio po aresztowaniu Kornela Morawieckiego zastanawiał się nad metodą odbicia przywódcy SW z więzienia. Jego determinacja objawiła się już wcześniej tajnym służbom, gdy w ciemnej bramie dopadł śledzącego go ubeka i ostrzegł, że także oni bywają czasem sami.
A oto jak wspomina Antka jego młodszy syn, Marek: Ojciec został wychowany w duchu patriotycznym, był praktykującym katolikiem i takie też wartości przekazał mi i bratu. Poza działalnością w Solidarności Walczącej był ciepłym, towarzyskim człowiekiem, a przede wszystkim głową rodziny. Ciężko pracował, by zapewnić nam przyszłość. Przez długie okresy, kiedy był pozbawiony pracy ze względu na poglądy piętnowane przez ówczesną władzę, podejmował się prac dorywczych. W wolnych chwilach lubił obejrzeć sport, hodował kwiaty, kochał spacery, wycieczki zarówno z nami jak i później ze swoimi wnukami. Uwielbiał spotkania rodzinne oraz z przyjaciółmi, lubił zwierzęta, grał w szachy, działał społecznie i angażował się w prace spółdzielni mieszkaniowej, do której przynależał, monitorując inwestycje osiedlowe. Przez kilkadziesiąt lat utrzymywał stałe znajomości zarówno w strukturach SW jak i poza nimi, co pozwala wyciągnąć wnioski, że był zgodnym, towarzyskim i niekonfliktowym człowiekiem, który zarówno rodzinie jak i znajomym chętnie pomagał. W okresie jego działalności w SW pamiętam wielu ludzi, którzy zatrzymywali się u nas ze względu na to, że potrzebowali noclegu, bądź schronienia. Marzył i walczył o Polskę suwerenną, w której będzie żyło się Polakom dobrze, gdzie będzie swoboda wypowiedzi i poglądów.
Zdzisława poślubiła Tośka w 1971 roku i wspierała swego męża najdzielniej jak mogła. W 1972 roku na świat przyszedł pierwszy syn, Tomek, dwa lata później urodził się Marek. Od końca lat 70. a zwłaszcza po 13 grudnia 1981 roku rodzina Ferenców była bezustannie nękana przez władze komunistyczne. Syn, Marek wspomina: Nasi rodzice, którzy w trudnym czasie wiele ryzykując wychowywali nas, starali się żyć i pracować, mimo licznych represji. Z moim starszym bratem, będąc uczniami szkoły podstawowej doświadczyliśmy życia w realiach tamtego okresu. Częścią naszej codzienności były represje, rewizje, prześladowania, aresztowania ojca ze względu na poglądy, przesłuchania, doświadczanie przemocy fizycznej w stosunku do rodziców i nas. Pamiętam któregoś razu, po uchyleniu przez mamę drzwi, jeden z funkcjonariuszy SB włożył nogę w drzwi, siłą wtargnął do domu, pchnął mamę na ścianę i wykręcił jej rękę. Byłem właśnie w przedpokoju, bo chwilę wcześniej wróciłem ze szkoły. Gdy doskoczyłem do człowieka, który wykręcał mamie rękę, by go odciągnąć, złapał mnie dłonią za twarz i pchnął na ścianę, w efekcie zobaczyłem mroczki. Następnie pozostali funkcjonariusze wpadli do mieszkania, pchnęli ojca na fotel i zaczęło się przesłuchiwanie i rewizja.
Małżonka wytrwale znosiła wszystkie konsekwencje podziemnej działalności rodziny, dbając o wychowanie synów i pracując szereg lat jako krawcowa. Prywatnie w wolnych chwilach uwielbiała rozwiązywać krzyżówki, układać puzzle, pięknie rysowała i kolekcjonowała porcelanowe lalki. Potrafiła godzić rodzicielskie obowiązki z pracą i działalnością w strukturach SW. Po śmierci męża zamieszkała z synami. Dwa lata przed śmiercią doznała udaru, mimo natychmiastowej reakcji, będąc już w szpitalu doświadczyła powtórnego udaru, w następstwie czego wymagała kompleksowej opieki medycznej. Jak napisał syn Marek: po ponad dwóch latach od udaru wskutek następstw chorobowych i powikłań mama odeszła dnia 27 stycznia 2024 roku z powodu niewydolności serca. Msza św. pogrzebowa na wrocławskich Złotnikach odbyła się w czwartek 1 lutego b.r. a po niej doczesne szczątki Zdzisławy Ferenc spoczęły obok męża na cmentarzu Wrocław-Marszowice.
Szczęśliwie małżonkowie pozostawili po sobie dzieci i wnuki: starszy syn, Tomasz Ferenc, pozostający w związku małżeńskim z żoną Joanną, posiada dwójkę dzieci – Zuzannę oraz Franciszka. Podobnie młodszy syn, Marek Ferenc, z żoną Martą cieszą się dwójką już dorosłych dzieci – córką Sarą i synem Kacprem. Spośród szerszej rodziny w działalność podziemnej Solidarności Walczącej zaangażowani byli także bracia Antoniego Ferenca: Jan, Kazimierz i Stanisław.