Na protest w obronie wolnych mediów, który odbył się 1 stycznia 2024 roku pod wrocławską TVP, pojechałem z kolegą jego samochodem. Dojeżdżając do ul. Powstańców Śląskich zauważyliśmy trójkę osób z biało-czerwoną flagą, idących w kierunku ul. Karkonoskiej. Łatwo można było się domyśleć, że podążali w tym samym kierunku, co my.
Kolega się zatrzymał i zaprosił do samochodu. Przyjechali aż ze Zgorzelca i od Dworca Głównego zamierzali dojść pod Telewizję piechotą. Cała trójka była w wieku przedemerytalnym (celowo podkreślam wiek). Na parkingu przy ul. Waligórskiego zauważyliśmy jedno wolne miejsce. Maluch nie miałby problemu z zaparkowaniem. Kolega swoim dostawczym Volkswagenem, jakoś się na to miejsce wcisnął, ale otworzyć drzwi już nie można było. Widząc to kierowca samochodu, który w wolne miejsce obok wjechał tuż przed nami, zaczął tak manewrować autem, aby umożliwić nam wyjście z samochodu od jego strony. Ten uprzejmy kierowca przyjechał z małżonką z małej miejscowości na Dolnym Śląsku, oddalonej od Wrocławia 150 km. Pod gmach TVP szliśmy razem. Ci państwo mieli swoją flagę, zawieszoną na długiej sękatej gałęzi. Nie wiem, jak ona im się zmieściła w aucie.
Nie omieszkałem wyrazić podziwu, że w ten mroźny poranek tym starszym państwu (mężczyzna 84 lata) chciało się jechać tyle kilometrów na własny koszt (ok. 200 zł). Oni nam się zwierzyli, że chcieliby również pojechać 11 stycznia na ogólnopolski protest do Warszawy. Słyszeli, że takie wyjazdy autokarami są organizowane we Wrocławiu, ale nie wiedzą, gdzie można się zapisać. Byłem pod wrażeniem. Aby przyjechać do Wrocławia musieliby wyjechać od siebie wczesnym ranem, a powrócić do domu dobrze po północy i znów ponieść niemałe koszty paliwa. Powiedziałem, że jak dadzą mi swój numer telefonu, to zrobię rozeznanie i ich powiadomię. Jeszcze tego samego dnia podzwoniłem do kogo trzeba i na drugi dzień ich poinformowałem, że są jeszcze wolne miejsca i na jaki numer telefonu powinni wysłać sms, aby się zapisać. Podczas rozmowy kobieta podkreślała, jak bardzo im zależy na tym wyjeździe, bo nie potrafią być obojętni wobec tego, co się aktualnie dzieje w kraju, jak jest niszczony, jak naród jest okłamywany, jak jest łamane prawo, jaki wielki jest upadek moralności. W pewnym momencie się rozpłakała i przekazała telefon mężowi, aby kontynuował rozmowę. Oczywiście w Warszawie byli. W kolejnej rozmowie, już po 11 stycznia, zapytałem, czy nie mają nic przeciwko temu, abym opublikował, to co mi powiedzieli i czy mógłbym, ewentualnie, podać ich nazwisko i miejsce zamieszkania. Powiedzieli, że jak najbardziej.
Zadałem sobie pytanie, dlaczego tak postępują, dlaczego tak się angażują mogąc prowadzić spokojne życie emerytów. Wydaje mi się, że odpowiedź znalazłem w tym zdaniu z „Konrada Wallenroda”: – Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było w ojczyźnie. Z Internetu dowiedziałem się, że ich miejscowość liczy 1500 mieszkańców, ale, jak mi później powiedzieli, to są dane już nieaktualne, bo w okresie rządów Tuska wszyscy młodzi wyjechali za pracą i dziś miejscowość liczy ok. 1200 mieszkańców. Pomyślałem, że tam z pewnością wszyscy się znają, a Tusk ma wszędzie, zwłaszcza w urzędach, swoich wiernych żołnierzy, tępiących ludzi o innych poglądach. I z tego powodu, mimo zgody, zdecydowałem się jednak nie ujawniać ich nazwiska i miejsca zamieszkania.
Co mnie w tych protestach szczególnie zadziwiło, to mała ilość młodzieży. Z czego to wynika? Dlaczego koalicja 13 grudnia ma takie ich poparcie? Tej młodzieży dedykuję anegdotkę: Pewien król zamawiając obraz u znanego artysty, powiedział, że musi być gotowy za miesiąc i ma zachwycić cały dwór, w przeciwnym razie skróci go o głowę. Po miesiącu w obecności króla i dworzan artysta rozwiesił w pałacu białe płótno i powiedział: – Szlachetnie urodzeni zobaczą wszystko. Jak zareagowali dworzanie? Wszyscy widzieli wiele i prześcigali się w komplementowaniu dzieła…
Wydaje mi się, że Wy, droga młodzieży, zachowujecie się podobnie, jak ci dworzanie. Media głównego nurtu wmówiły Wam, że każdy inteligent powinien uważać się za mieszkańca Europy, a nie zaściankowej Polski, że popiera PO, partię jedynie słuszną i postępową, na którą głosują przede wszystkim ludzie młodzi, wykształceni, głównie z dużych miast. Niestety, większość z Was chce za takich uchodzić. A jak bywa z tym Waszym wykształceniem i inteligencją? Najlepiej pokazują to liczne sondaże, często robione przed budynkami wyższych uczelni. Proszę, zaglądnijcie na stronę https://www.youtube.com/watch?v=oLSsRb8bG5s. A gdyby w tej sondzie zadawano jeszcze pytania z podstawowej wiedzy historycznej, to dopiero byłaby kompromitacja. Na te wszystkie pytania ludzie, których Tusk pogardliwie nazwał „moherami”, nie mieliby żadnych problemów z poprawną odpowiedzią. Czym się jeszcze od Was różnią te „mohery”? Nie mają takiego jak Wy konsumpcyjnego stosunku do życia oraz cechuje ich wrażliwość na sprawy społeczne i dobro kraju. Pewien profesor Politechniki Wrocławskiej, z którym mam przyjemność się przyjaźnić, zwrócił kiedyś studentom uwagę, że ludzie naprawdę wykształceni i inteligentni interesują się również sprawami publicznymi, że ci którzy tego nie robią w języku starogreckim nazywają się idiotes (po polsku podobnie). Oby nie można było odnieść tej uwagi do Was!
Oto pytania, które jak sądzę nie tylko ja sobie zadaję:
Dlaczego nie potraficie docenić wielkiego wysiłku Waszych przodków, którzy, oddawali życie, abyście dziś mogli żyć w wolnym kraju?
Czy nie widzicie, że ta wolność jest znów zagrożona? Czy wiecie, że ludzie, jak w okresie zaborów, znów zaczynają śpiewać „ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”?
Czy godzicie się na oczernianie wielkiego Polaka św. Jana Pawła II?
Czy pamiętacie, że narodu bez tradycji i kultury nikt nie szanuje?
Czy zdajecie sobie sprawę, jak drogi jest dla milionów Polaków symbol Polski Walczącej, który został usunięty wraz z tablicą upamiętniającą Żołnierzy Niezłomnych ze ściany Ministerstwa Klimatu i Środowiska?
Czy Wasza wrażliwość pozwala Wam zaakceptować przywrócanie wysokich emerytur funkcjonariuszom SB?
Czy nie rażą Was wulgaryzmy w debacie i przestrzeni publicznej, choćby Andrzeja Seweryna?
Czy nie bulwersuje Was, że posłowie, którzy zwalczali korupcję, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, nadal siedzieliby w więzieniu, gdyby Prezydent nie skorzystał z prawa łaski?
Czy nie oburza Was, że Włodzimierz Karpiński, zwolniony z aresztu dzięki „doktrynie Neumanna”, będzie polskim europosłem, a Tomasz Grodzki dzięki tej doktrynie nadal jest senatorem?
Czy nie bulwersuje Was korupcja w PE oraz ataki na Polskę europosłów KO?
Czy nie oburzają Was ataki na kościół i chrześcijaństwo?
Czy nie irytują Was niektóre skandaliczne wyroki sądowe?
Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego Donald Tusk nie wytoczył procesu dziennikarzowi śledczemu – Wojciechowi Sumlińskiemu, za zniesławienie (patrz książka „Niebezpieczne związki Donalda Tuska”)?
Jak rozumiecie patriotyzm, dlaczego wielu z Was kieruje się zasadą: – Ubi bene, ibi patria (gdzie dobrze, tam moja ojczyzna)?
Podobne pytania można by mnożyć. Odpowiedzcie proszę, chciałbym Was, nie tylko ja, zrozumieć, a zrozumieć znaczy wybaczyć.
Zbliżają się bardzo ważne wybory samorządowe i do PE. Może warto wcześniej porozmawiać z tymi „moherami”, przeczytać ich pamiętniki i skorzystać z ich doświadczenia? Dobrze się zastanówcie, nim oddacie swój głos. Namawiam Was, abyście wzięli w nich udział. „Wybierajcie ludzi uczciwych i patriotów, a nie złodziei”. To zdanie napisałem w cudzysłowie, bo to cytat z kazania pewnego biskupa, które wygłosił przed wyborami, chyba w 2005 roku, za co Gazeta Wyborcza zarzuciła mu agitację na rzecz PiS. Ot, taka ciekawostka.
I na koniec ostatnie już pytanie. Jak Donald Tusk przed wyborami zwróci się do Was, młodych, wykształconych i inteligentnych Europejczyków: – Zabierzcie „moherom” dowód, to jak się zachowacie?