czyli jeszcze o sprawie M.Kamińskiego i M.Wąsika
W wyroku z 17 lipca 2018 r. (Dz.U. z 2018 .poz.1387) Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że akt abolicji indywidualnej jest przesłanką negatywną do prowadzenia postępowania wobec osoby i sprawy, której abolicja dotyczy. Gdyby przyjąć odwrotny wniosek, byłoby to sprzeczne z art. 139 konstytucji RP. A brzmienie tego aktu jest następujące: Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.
Należy podkreślić, że kolejny wyrok z 26 czerwca 2019 r. (Dz.U/ z 2019 r. poz.1255) zapadł jednogłośnie, a jego przedmiotem było, ogólnie mówiąc, pytanie czy w związku z zastosowaniem aktu abolicji indywidualnej przez Prezydenta można prowadzić nadal postępowanie w sprawie. Trybunał orzekł, że prowadzenie takiego postępowania byłoby niezgodne z cytowaną powyżej prerogatywą prezydenta. Prerogatywa prezydenta, to taka jego kompetencja, która nie podlega kontroli organu ustawodawczego, ani nie wymaga kontrasygnaty premiera. Oczywiście dotyczy to także elementów procedury czy oceny dowodów w sprawie, w związku z przygotowaniem i podjęciem przez Prezydenta aktu abolicji indywidualnej.
Dyskusja, czy prezydent mógł wydać taki akt wobec posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, ministra i wiceministra spraw wewnętrznych i administracji w poprzednim rządzie, i jakie dokumenty do tego potrzebował, nie mają żadnego znaczenia prawnego. Dodajmy, obydwaj panowie – odpowiednio szef i zastępca szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) – jak wiemy obecnie dość powszechnie, byli odpowiedzialni za operację specjalną CBA. Elementem istotnym tej operacji była próba wręczenia dwóm urzędnikom z Ministerstwa Rolnictwa tzw. kontrolowanej łapówki. Przypomnijmy, cena polityczna tej operacji była poważna. Rozpadła się wówczas koalicja PiS z Samoobroną, w następstwie czego koalicja ta straciła władzę.
Dopiero w dwa lata później, już za rządu Donalda Tuska (koalicji PO-PSL), w 2009 r. rzeszowska Prokuratura Okręgowa postawiła Mariuszowi Kamińskiemu zarzuty, m.in. w zakresie przekroczenia uprawnień. W ramach tego postępowania i przedstawionych zarzutów, w marcu 2015 roku Sąd Rejonowy w Warszawie skazał Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk. Wyrok niewspółmiernie surowy wobec udowodnionych w postępowaniu zarzutów. W listopadzie 2015 r. skazani złożyli apelację od wyroku do warszawskiego Sądu Okręgowego. W dwa tygodnie później, Prezydent korzystając ze swojej prerogatywy zastosował wobec skazanych akt abolicji indywidualnej. W tym stanie rzeczy, co warto podkreślić, Sąd Okręgowy w marcu 2016 roku uchylił wyrok (tak!) Sądu Rejonowego i sprawę umorzył. Wobec skazanych nie wykonano kary. Zatem sąd postąpił prawidłowo nie kwestionując aktu prezydenckiego, mimo że postępowanie nie zostało zakończone.
Sprawa potoczyła się jednak dalej, bowiem pełnomocnicy oskarżenia, od powyższego umorzenia wnieśli kasację do Sądu Najwyższego (?!). Pomijam stanowisko stron i prokuratury w tym stadium, podkreślam jedynie, że Sąd Najwyższy (SN) w maju 2017 r. mimo podjętego wcześniej aktu abolicji zawiesił postępowanie kasacyjne. Była to decyzja o tyle kuriozalna, bo rozpatrywała zasadność instytucji prawnej, jaką jest konstytucyjna w końcu, a nie ustawowa, prerogatywa prezydenta. Moim zdaniem, sprawa została ostatecznie zakończona aktem prezydenckim. Zawieszenie postępowania w 2017 r. motywowano tym, iż kwestią tej prerogatywy zajął się Trybunał Konstytucyjny. Godzi się podkreślić, że minęło aż 5 lat, gdy w czerwcu 2023 r. SN uchylił orzeczenie dotyczące zawieszenia sprawy (kasacja) i przekazał ją do ponownego rozpatrzenia. W efekcie Sąd Najwyższy w pełnym składzie podtrzymał uchwałę sędziów SN z maja 2017 r. Oznacza to, że sprawa czterech oskarżonych, w tym obydwu ministrów, weszła na tory sporu ustrojowego.
Opinie prawników nie tworzą prawa, co słusznie ostatnio podkreślił znany konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski, dodajmy daleki od politycznych konotacji z obozem centroprawicy. Już w 2006 roku, a więc przed wybuchem tzw. afery gruntowe z 2007 r. profesor w swoich pracach naukowych podkreślał, że Prezydent RP ma wyłączne i nieograniczone prawo (prerogatywa) abolicji indywidualnej, co potwierdzało później orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, oraz opisywały uznane komentarze prawa konstytucyjnego i prawa karnego procesowego. Pokrótce dopowiem: abolicja jest pojemniejsza niż ułaskawienie, o którym mowa w 561 kpk. Prawo łaski nie podlega kontroli, jest prerogatywą, osobistym uprawnieniem Prezydenta, co wynika z enumeratywnie wyliczonych przypadków w art. 144 ust. 3 Konstytucji.
Po drugie dodam, że jedynym, wyłącznym organem uprawnionym do legalnej wykładni norm zawartych w konstytucji, a więc wiążącej organy państwowe interpretacji przepisów konstytucyjnych jest Trybunał Konstytucyjny. Jego orzeczenia są ostateczne – nie podlegają zaskarżeniu (art. 190 konstytucji). Są powszechnie obowiązujące, zarówno dla innych organów państwa, jak i sądów różnych instancji.
Moja ocena ogólna powyższej sprawy jest surowa. Mamy w obecnym stadium kryzysu politycznego w Polsce próbę podważenia fundamentalnych zasad ustrojowych Państwa. Niezależnie od tego, jak spór zostanie rozstrzygnięty, jego konsekwencje społeczne odbiją się na lata, dotyczą bowiem kwestii zaufania obywatela i obywateli do Państwa i jego najwyższych organów.