Pożegnanie śp. księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego

NIEŚMIERTELNOŚĆ

brzozowy krzyż jak
stercząca kolumna
białości samotnością
szarżuje na zwarte
szeregi zieleni

w ramionach wciąż rozpięta
smętna tęskna piosenka
o rodzinnej wiosce
i ostatni rozkaz przeszyty
na wpół świstem kuli
zardzewiale tkwiącej w piersi
leżącego wśród korzeni

blondyn? szatyn? lat
osiemnaście? trzydzieści
osiem? znad tej czy
tamtej rzeki – nieważne
zwykły syn swojej ojczyzny
wplątany wraz z nią
w tryby historii

zwalą się pomniki panteony
umrą zwycięscy wodzowie
zetlą się sztandary
jeno krzyż ten żyć będzie
czerpiąc nieśmiertelne soki
z przeciętnego szarego życia
ofiarowanego przez
Nieznanego

Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Podkrakowskie Radwanowice i Rudawa były miejscem uroczystości pogrzebowych ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. W czwartek 18 stycznia o godz. 12:00 w kościele pw. św. Brata Alberta w Radwanowicach, gdzie duchowny prowadził ośrodek dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, odprawiona została msza święta, której przewodniczył bp Damian Muskus. Wśród licznie zgromadzonych żałobników nie zabrakło pocztu sztandarowego Solidarności Walczącej oraz Stowarzyszenia „Niezłomnych”.

– Ks. Tadeusz wybrał trudną drogę życia. Była to droga dotykania ran – mówił bp Damian Muskus. Może czasem robił to nieostrożnie i nie zawsze potrafił je uleczyć, ale pokazywał je światu, nie godząc się na prowizoryczne opatrunki, na plasterki, które coś maskują. Podkreślił, że Zmarły nie potrafił milczeć o nierozwiązanych problemach z przeszłości Kościoła i Polski, za co płacił ogromną cenę samotności i niezrozumienia.

Biskup w homilii porównał ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego do patrona założonej przez Niego fundacji.

– Jak św. Brat Albert był radykałem, który szedł całe życie pod prąd. Jak on był wrażliwy na ludzkie biedy i jak on pośród tych bied zamieszkał. Jak on przechodził swoje noce ciemne. Jak on musiał mierzyć się z krytyką – wyliczał, wyrażając nadzieję, że w wieczności już się odnaleźli i razem rozmawiają.

W czasie liturgii pogrzebowej zostały odczytane też okolicznościowe listy.

„Ufamy, że owocna posługa ks. Tadeusza wśród potrzebujących zyska najpiękniejszy pomnik, jakim będą dokonania jego naśladowców, a także hojną nagrodę w wieczności” – napisała para prezydencka, Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda.

„Pamięć o ks. Isakowiczu-Zaleskim i jego wspaniałej postawie jest dziedzictwem, o które musimy dbać. Niech będzie ono dla nas inspiracją, wskazówką jak należy postępować i co jest ważne, w ten sposób na pewno najgodniej oddamy hołd Zmarłemu” – napisał wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

Aktorka Anna Dymna z fundacji „Mimo Wszystko”, która współpracowała z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, odczytała „Sonet optymistyczny” napisany i cytowany często przez Zmarłego.

– Tadziku – mój kochany waleczny młodszy braciszku, my ci dziękujemy za wszystko, czuwaj nad nami tam z góry i spraw, żeby nad naszą „Doliną Słońca” zawsze świeciło słońce – mówiła w imieniu podopiecznych.

Po Mszy św. odbyły się egzekwie w obrządku ormiańskim. Przewodniczył im ks. prof. Józef Naumowicz.

Ks. Isakowicz-Zaleski był znanym działaczem opozycji antykomunistycznej. Pełnił funkcję kapelana podziemnej „Solidarności”. Był współzałożycielem i prezesem Fundacji im. Brata Alberta oraz aktywnym opiekunem niepełnosprawnych. Jako historyk kościoła był zwolennikiem lustracji duchownych. Mówił o potrzebie upamiętniania ofiar i potępienia sprawców ludobójstwa dokonanego na Kresach Wschodnich przez ukraińskich nacjonalistów. Od ponad 20 lat był duszpasterzem ormiańskim. Jak sam mówił, otrzymał w spadku duszę ormiańską, ale też serce, zapał, pobożność, wiarę, miłość i tę miłość krzewił przez całe swoje życie – powiedział na mszy pogrzebowej ks. Józef Naumowicz. Patriarcha ormiańsko-katolicki w uznaniu zasług dla duszpasterstwa ormiańsko-katolickiego nadał ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu godność wardapeta, a także wręczył mu pastorał ormiański, co jest wielkim wyróżnieniem.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zmarł 9 stycznia 2024 roku po ciężkiej chorobie w szpitalu w Chrzanowie. Miał 67 lat. Cytowaliśmy Jego inne wiersze w poprzednim numerze PJC.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *