To wydaje się niemożliwe, wszak stale nakładane sankcje na jej zakup zabraniają tego pod karą wykluczenia z globalnego systemu gospodarczego, finansowego i politycznego, łączącego państwa zachodnie.
Jednak brytyjskie media donoszą, że najchętniej czynią to ci, którzy najgłośniej domagają się kolejnych i coraz ostrzejszych sankcji skierowanych przeciwko gospodarce Rosji (The Independent – Europe buying Russian oil via India at record rates in 2023 despite Ukraine war, 12.01.2024). Nie kryją one nawet zdziwienia tym faktem, gdyż wydarzenia te tłumaczy angielskie przysłowie, mówiące że w tym szaleństwie jest metoda. Polega ona na tym, że żadne z tych państw nie kupuje od Rosji ropy naftowej i oficjalnie zabrania się tego czynić innym. Natomiast wszyscy chętnie kupują tanią ropę z Indii. Kraj ten nie posiada własnych złóż i nie wydobywa z nich ropy naftowej. Skąd zatem posiada ten surowiec? Ano, z zaprzyjaźnionej Rosji, która posiada jej nadmiar związany z tymi sankcjami. Dlatego Rosja sprzedaje ja Indiom po zaniżonej cenie.
Niestety, nikt na Indie nie jest w stanie nałożyć jakichkolwiek z tego powodu restrykcji. Po prostu jest to za wielki kraj i czwarte mocarstwo gospodarcze świata. Nałożenie na Indie kar wynikających z tego zakazu, skłoniłoby je do jeszcze ściślejszej współpracy z Rosja i Chinami, co przyniosłoby większe straty, aniżeli wynikające z handlu rosyjską ropa naftową. Stanowisko Indii można potępiać, ale trzeba je też rozumieć. Kraj ten stara się utrzymać dobre układy zarówno ze Wschodem, jak i z Zachodem. Sytuacja ta nie jest żadną tajemnicą i znana jest niemalże od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jednak ukrywano dotąd fakt, że wiele krajów Zachodu, wiedząc skąd pochodzi ta ropa, chętnie ją kupuje po zaniżonych cenach. Twierdzą one, że nie łamią embarga nałożonego na rosyjski produkt, gdyż w momencie przekroczenia granicy stał się on indyjskim towarem. Na poparcie tej tezy zachodni kupcy powołują się na to, że na ropie nie jest napisane skąd ona pochodzi. Ta ekwilibrystyka słowna usiłuje zatuszować ewidentne złamanie ustanowionych przez nich samych zasad.
Patrząc trochę szerzej na ten proceder, to zarabiają na tym nie tylko Indie, ale także Chiny, Singapur, Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie (UAE). Kraje te sprzedają rosyjską ropę bez żadnych sankcji zarabiając na tym handlu. Liderem zakupów w tym okrężnym handlu rosyjską ropą naftową jest Unia Europejska. Dowodem na ten stan rzeczy jest import do UE produktów rafinowanych z Indii, który wzrósł o 115 procent, ze 111 000 baryłek dziennie w 2022 r. do 231 800 baryłek dziennie w 2023 roku, co stanowi najwyższą liczbę od siedmiu lat i najprawdopodobniej najwyższą w historii tego kraju. W zeszłym roku około 20 z 27 krajów UE importowało produkty rafinowane z Indii, przy czym Holandia odpowiadała za 24% całkowitego wolumenu. Na drugim miejscu znalazła się Francja z 23 proc., Rumunia z 12 proc. oraz Włochy i Hiszpania po 11 proc. Indie eksportowały także produkty rafinowane, takie jak benzyna, paliwo do silników odrzutowych i olej napędowy, do Niemiec i Belgii, po 7%. Obok UE, kluczowymi nabywcami rosyjskiej ropy są Stany Zjednoczone, Australia, Japonia i Wielka Brytania.
Niedwuznaczna sugestia brytyjskich mediów jest taka, że zachodnie dochody z tego handlu ropą naftową działają na obie strony, finansując zarówno rosyjską armię na Ukrainie, jak i siły ukraińskie broniące się przeciwko Rosji.