Klub Spotkanie i Dialog
Wrocław 8 stycznia 2025
W ramach 517. edycji Klubu Spotkanie i Dialog na pierwszym zebraniu w Nowym Roku głos zabrali prof. Wojciech Myślecki oraz dr Marek Stefan. W 53. numerze PJC zamieściliśmy wystąpienie Wojciecha Myśleckiego. Poniżej prezentujemy obszerne fragmenty drugiego wykładu, jaki wygłosił dr Marek Stefan.
Postaram się Państwu opowiedzieć z jednej strony o tym, co dzieje się, jeśli chodzi o przemiany geopolityczne w świecie, w związku z przemijaniem amerykańskiego prymatu i z nadchodzeniem nowego świata, wielobiegunowego albo dwubiegunowego, to jest jeszcze nierozstrzygnięte. Po drugie będę chciał powiedzieć na temat zmian w światowej gospodarce i dokąd zmierza globalizacja, która podlega pewnym poważnym procesom ewolucji. Te procesy bardzo mocno dotyczą Europy, a także Polski. W kolejnym punkcie kilka słów o kryzysie demokracji liberalnej i szerzej świata Zachodu. W punkcie czwartym odniosę się do wojny na Ukrainie i przyszłości amerykańskiej obecności w Europie, co nas niezwykle mocno interesuje, biorąc pod uwagę nadchodzącą administrację Trumpa. Punkt piąty, to rewolucja technologiczna, sztuczna inteligencja i nowy wyścig kosmiczny, rzeczy, które w nadchodzących latach będą niezwykle istotne, zarówno jeśli chodzi o transformację systemów politycznych, zachowań społecznych, ale też rywalizację mocarstw, która będzie się również odbywała w kosmosie.
Pax Americana
Zaczynając od przemijającego amerykańskiego prymatu, czyli świata Pax Americana, musimy sobie uświadomić, że ta amerykańska dominacja, która nastąpiła po okresie zimnej wojny, opierała się na kilku filarach, które wymienię. Potem będziemy mogli łatwo powiedzieć, w których miejscach widzimy erozję tego systemu. Po pierwsze, Stany Zjednoczone po okresie zimnej wojny posiadały przewagę wojskową tak wielką, że w zasadzie żadne inne mocarstwo nie mogło się z nimi równać. Była to przewaga praktycznie w każdym aspekcie. Była to przewaga jądrowa, oraz przewaga przede wszystkim na morzu. Musimy pamiętać, że Stany Zjednoczone są kwintesencją mocarstwa morskiego. W ogóle marynarka wojenna jest jedynym rodzajem sił zbrojnych, który jest wpisany do Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Drugim punktem, który był zawsze obecny w amerykańskiej myśli strategicznej, był filarem amerykańskiego prymatu, było powstrzymywanie. Mówiąc w skrócie, chodziło o to, że Stany Zjednoczone dbały o to, żeby były jedynym regionalnym hegemonem. Czyli mamy kilka regionów na świecie, które są kluczowe. Kilka z nich jest w Eurazji, to jest Europa, Bliski Wschód z Zatoką Perską i Azja Wschodnia. I w tych trzech regionach, tylko w jednym z nich mamy do czynienia z regionalnym hegemonem. I to jest zachodnia hemisfera i Stany Zjednoczone, które zdobyły tam hegemonię na przełomie XIX i na początku XX wieku i od tamtego czasu, szczególnie po I wojnie światowej, z małą przerwą dwudziestolecia międzywojennego, dbały o to, żeby w żadnym innym regionie nie było kandydata do regionalnej hegemonii.
Trzeci punkt to jest kontrola przepływów strategicznych. I tutaj cofam się do floty, do sił morskich, które zabezpieczały linie komunikacyjne, niezbędne do handlu światowego, a wspomnijmy, że 90% handlu na świecie odbywa się drogą morską. Czyli za bezpieczeństwo handlu w naszym świecie, za bezpieczeństwo dostaw dba przede wszystkim marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych. Już dzisiaj widać, że problemy amerykańskiej marynarki wojennej odbijają się na bezpieczeństwie tego handlu. Kolejna rzecz to jest dominacja finansowa i dominacja dolara amerykańskiego. Dolar amerykański jest wiodącą walutą świata, walutą handlową i walutą rezerwową. 60% rezerw banków centralnych na całym świecie to są rezerwy w dolarze. To jest niezwykle istotne i stanowi praktycznie jedno z najpotężniejszych narzędzi, jakie Stany Zjednoczone posiadają, czyli właśnie zdolność do emitowania dolara. Szczególnie w momencie, kiedy Stany Zjednoczone odeszły od parytetu złota w czasach Nixona, kiedy mieliśmy system złoto-dolarowy, i został wprowadzony system dolarowy, to dziś tak naprawdę Rezerwa Federalna, która decyduje o tym, ile dolara dodrukuje, wpływa na to, jak wyglądają waluty na całym świecie.
Kolejna kwestia to przewaga technologiczna, czyli to, z czym nam się Stany Zjednoczone kojarzą. Wszystkie wynalazki, w tym internet, to są owoce zimnej wojny. Do dziś ta przewaga technologiczna w wielu obszarach jest kluczowa, chociaż Chiny rzucają tutaj Stanom Zjednoczonym poważne wyzwania. Takim pierwszym namacalnym, bardzo wyraźnym sygnałem, że USA zaczynają się niepokoić o to, czy ta pozycja hegemona w obszarze nowych technologii będzie przez nich zachowana, była sprawa z siecią piątej generacji, czyli z siecią 5G. To było w czasach pierwszej prezydentury Trumpa, kiedy zostały nałożone na chińskie firmy telekomunikacyjne i technologiczne sankcje. W momencie kiedy Amerykanie się zorientowali, że oni nie mają technologii, która mogła być alternatywą, a cały świat zaczął się zaopatrywać właśnie w infrastrukturę, w sprzęt, to Amerykanów bardzo zaniepokoiło. To był też pierwszy etap wojny technologicznej, która trwa do dzisiaj i prawdopodobnie będzie dalej kontynuowana.
Kolejnym elementem było dbanie Amerykanów o nieproliferację broni jądrowej. Od momentu kiedy Stany Zjednoczone zbudowały broń jądrową, Związek Radziecki, i kolejne państwa, takie jak Francja, Wielka Brytania, Izrael, Pakistan, Indie weszły w jej posiadanie, później również Korea Północna i Chiny. Natomiast Stany Zjednoczone dbają o to, szczególnie po 1991 roku, żeby technologia broni jądrowej się nie rozprzestrzeniała. I jednym z elementów, które dzisiaj też będą widoczne, jest to, że faktycznie mamy już kandydatów do tego, żeby tę broń jądrową pozyskać, ponieważ te państwa obawiają się o wiarygodność amerykańskiej gwarancji bezpieczeństwa.
Następna rzecz to jest system sojuszy w Europie i w Azji. W Europie to jest przede wszystkim NATO, w Azji to były sojusze dwustronne. I rzecz niezwykle istotna czyli liberalny porządek międzynarodowy. To są wszystkie te kwestie związane z prawami człowieka, rządami demokratycznymi, czyli to, co zostało przez Amerykanów, jako wiodącą demokrację, narzucone też w wielu częściach świata i stanowiło pewien kodeks zasad. Z nim również wiązały się zasady organizacji porządku gospodarczego, czyli konsensus waszyngtoński, to co u nas zostało wdrożone po upadku komuny w formie tzw. planu Balcerowicza, te wszystkie zasady liberalizacji gospodarki, czy prywatyzacja.
I ostatni element to jest soft power, czyli miękka siła, atrakcyjność kultury, popkultury. Pewnym symbolem tego jest np. McDonald’s, który jest obecny na całym świecie, jako symbol pewnego przenikania tej amerykańskiej kultury.
W ostatnich latach, jak sobie prześledzimy te wszystkie filary amerykańskiego prymatu, dostrzegamy, że ten prymat jest kwestionowany. Przewaga wojskowa, jeżeli popatrzymy na wskaźnik PKB liczony parytetem siły nabywczej, czyli że za daną rakietę w USA trzeba zapłacić tyle i za porównywalną w Rosji czy w Chinach należy zapłacić tyle, to ta potęga Stanów Zjednoczonych faktycznie maleje, i zaczyna się powoli wyrównywać układ sił na świecie między Stanami Zjednoczonymi i przede wszystkim Chinami i Rosją.
Jeżeli oczywiście popatrzymy na PKB nominalne, czy wydatki zbrojeniowe, to Stany Zjednoczone nadal odpowiadają za 37% wydatków zbrojeniowych. Natomiast jeżeli popatrzymy na PKB liczone parytetem siły nabywczej, to USA już od paru lat nie są najsilniejszym mocarstwem na świecie, tylko są nim Chiny. Biorąc pod uwagę właśnie ten parytet siły nabywczej, to Azja ucieka Stanom Zjednoczonym. Dzisiaj gospodarki Azji są wiodącymi gospodarkami świata. I już nie tylko chodzi o Chiny, chodzi również o Indie, które są dzisiaj piątą gospodarką świata i najludniejszym państwem na świecie.
Mamy państwa takie jak Indonezja, która już oficjalnie dołączyła do formatu BRICS. Format BRICS przybrał formę pewnego kooperatywu państw, które w większości nie mają ochoty angażować się w rywalizację mocarstw. To jest polityka Indii, Indonezji, Wietnamu, Tajlandii, czy Brazylii. Udział tych państw, ich rola w świecie będzie rosła. Mamy do czynienia z nowym ruchem państw niezaangażowanych, o które będą zabiegały Chiny czy Stany Zjednoczone, chcąc przeciągnąć je na swoją stronę. Te państwa niezaangażowane będą natomiast świetnie zdawały sobie z tego sprawę i będą robiły wszystko, żeby od jednej i od do drugiej strony uzyskać jak najwięcej.
Wspomniałem również o broni jądrowej. I o ile w czasach zimnej wojny faktycznie USA i ZSRR były dwoma supermocarstwami, które dysponowały takim arsenałem nuklearnym, z którym nikt inny nie mógł się równać, to teraz, od kilku lat idziemy w kierunku świata, w którym będziemy mieli właściwie trzy supermocarstwa pod względem nuklearnym. Rosję, która w tej chwili posiada największy arsenał nuklearny, Stany Zjednoczone, które są na drugim miejscu i Chiny. W roku 2030 Chiny będą posiadały, jak liczą amerykańscy analitycy w Pentagonie, prawdopodobnie 1000 operacyjnych głowic nuklearnych. Ten wzrost jest bardzo wyraźny na przestrzeni ostatnich 14 lat. W zeszłym roku Chiny dysponowały 500 głowicami, a już w tym roku dysponują 600. Widać, że Chiny będą bardzo szybko dążyły do parytetu i będziemy mieli pierwszy raz w historii świata sytuację, w której będą, biorąc pod uwagę arsenał nuklearny, trzy supermocarstwa.
Światowa gospodarka
Kolejna kwestia, to są zmiany w światowej gospodarce, związane ze zmieniającą się rolą Stanów Zjednoczonych. Zmiany te są widoczne od roku 2008, czyli od kryzysu finansowego, gospodarczego z lat 2008-2009. Mówimy o światowym kryzysie gospodarczym i finansowym, natomiast należałoby powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z kryzysem świata zachodniego. Dla Chin był to znak, że otwiera się przed nimi nowa era. Dla Chin – świetnie opisuje to profesor Góralczyk w swojej książce Wielki Renesans – było to faktycznie nowe otwarcie. W momencie, kiedy Donald Trump dochodzi do władzy, Stany Zjednoczone diametralnie zmieniają swoją politykę wobec Chin. Już nie mamy zaangażowania, ale mamy rywalizację, a to dlatego, że Chiny są właśnie identyfikowane jako zagrożenie egzystencjalne. Te kwestie handlowe i technologiczne są tylko narzędziem tej rywalizacji. A więc czas złotej globalizacji, otwartych rynków, swobodnych przepływów kapitału, handlu, z pierwszą prezydenturą Trumpa, w sposób widoczny nam się kończy. Globalizacja, do której przywykliśmy, zaczyna skręcać w zupełnie innym kierunku. Coraz częściej mówimy o taryfach celnych, o protekcjonizmie, o merkantylizmie.
W roku 2015, właściwie jeszcze przed objęciem rządów w Białym Domu przez Donalda Trumpa, Chiny uruchamiają program Made in China 2025, to jest program polityki przemysłowej. Chiny identyfikują kilka kluczowych branż technologicznych, w które zamierzają inwestować: szybkie koleje, sztuczna inteligencja, przemysł, oczywiście półprzewodniki. Ale przyjrzyjmy się teraz, co ma miejsce w ostatnich paru latach. Administracja Bidena wprowadziła Inflation Reduction Act, czyli de facto politykę przemysłową. Chips and Science Act również, to też jest polityka przemysłowa. W Unii Europejskiej mówi się o polityce przemysłowej. Oczywiście zielonej i czystej, bo to się oczywiście wszędzie dodaje, ale to jest również polityka przemysłowa. Cały świat dzisiaj robi politykę przemysłową albo nakłada cła, albo nakłada restrykcje eksportowe, bo dzisiaj wszystko jest kwestią bezpieczeństwa narodowego.
I tak zmieniła się nam globalizacja. Bardzo wyraźnie widać, że dzisiaj te współzależności w świecie, które są elementem globalizacji, nadal są, świat nadal ze sobą handluje, ale gracze, którzy biorą udział w tej globalnej wymianie, zastanawiają się, na ile te współzależności im służą i jak ich użyć do tego, żeby zmusić partnera handlowego do tego, żeby robił to, co my chcemy. Mocarstwa identyfikują swoje mocne strony, czyli to, od czego ich partner handlowy jest zależny i zastanawiają się, jak użyć tego jako dźwigni politycznej.
To jest ta zmiana w globalizacji, którą dzisiaj obserwujemy i która będzie bardzo silnie obecna. Widzimy to w przypadku rozmów na temat technologii elektromobilności, na temat półprzewodników, czipów, na temat metali ziem rzadkich, gdzie pojawiają się sankcje, kontrole eksportowe. Elementem tego procesu zmian w światowej gospodarce jest to, że o ile mamy do czynienia faktycznie ze wzrostem Chin, również ze wzrostem USA, to na tle tych dwóch gigantów, Europa wypada – powiedzieć mizernie, to nie powiedzieć nic. Europa jest po prostu gnieciona przez te dwa giganty, i niestety nic nie wskazuje na to, że będziemy mieli jakąś zmianę.
Mamy do czynienia z pewną fragmentacją polityczną, z nacjonalizmami, z różnymi interesami narodowymi. To jest rzecz bardzo trudno przezwyciężalna, nawet w tym świecie powrotu rywalizacji mocarstw. Są tacy, którzy chcieliby uczynić Europę na swoje podobieństwo i zdobyć w niej przywództwo, czy też hegemonię, ale nie mają de facto do tego zdolności. Europa w tej chwili nie ma zbyt wielu widoków na to, żeby wziąć udział w tym wyścigu, a raczej wszystko na to wskazuje, że stanie się placem rywalizacji tych mocarstw zewnętrznych, ale również mocarstw regionalnych, takich jak Turcja czy Rosja, które też mogą jej zagrozić, a na pewno zagrozić peryferiom Europy, na których znajduje się Polska.
Bariery
Przechodząc dalej, mam taki ciekawy wykres, który pokazuje, że na przestrzeni lat 2017-2023, jeżeli popatrzymy na wszelkiego rodzaju bariery importowe, eksportowe, to mamy drastyczny wzrost od roku 2021. Jeżeli dodamy do tego jeszcze sankcje finansowe, które są nakładane szczególnie przez Stany Zjednoczonych i państwa Zachodu, to zobaczymy, że tych barier w handlu i wymianie gospodarczej mamy coraz więcej i to jest też znak tej ewolucji. Elementem niezwykle istotnym tych przemian gospodarczych jest również walka o prymat w przemyśle 4.0, przemyśle nowych technologii, w obszarze robotyzacji, gdzie wszystko jest napędzane sztuczną inteligencją.
W tym wyścigu liczą się przede wszystkim Stany Zjednoczone i Chiny. Europa co najwyżej wymyśla regulacje i jest przekonana o tym, że te regulacje przyjmie cały świat. Ale Europa nie wyznaczy standardów regulacjami. To jest mit, ale bardzo trudno jest to Europie przyjąć do wiadomości. Natomiast przynajmniej retorycznie coś zaczyna się zmieniać.
Śledząc to, co dzieje się za naszą zachodnią granicą, niemieckie media żyły przede wszystkim sprawą kryzysu w swoim przemyśle motoryzacyjnym. To wstrząsnęło opinią publiczną nad Renem. Była sprawa możliwego zamknięcia zakładów Volkswagena. Pierwszy raz w 87-letniej historii tej firmy zarząd podjął decyzję, że będzie musiał zamknąć trzy zakłady pracy. To był szok dla niemieckiego społeczeństwa. Niemiecki pracownik jest zwykle bardzo dobrze chroniony. Ma gwarancje zatrudnienia, układy zbiorowe. Przegapienie wyścigu związanego z elektromobilnością sprawiło, że Volkswagen stał się coraz mniej konkurencyjny cenowo. Jest to też symbolem, że właśnie Europa odpada z tego wyścigu. Ponieważ to, na czym zbudowała Europa swoją przewagę, to były technologie rodem z XIX i XX wieku.
Dzisiaj firmy, które mają największą kapitalizację to są firmy z Doliny Krzemowej, firmy technologiczne, które projektują oprogramowanie software, ale również hardware właśnie do nowych technologii. I to jest coś, co Tajwan, Korea Południowa, Japonia, Chiny, oczywiście Stany Zjednoczone odrobiły. W Europie mamy jeden podmiot liczący się tak naprawdę w tym wyścigu technologicznym, podmiot holenderski, firma ASML, która produkuje maszyny do fotolitografii. To jest taki proces w projektowaniu mikrochipów. Jedna firma, która faktycznie jest firmą wiodącą i właściwie nie ma konkurencji. A tak to generalnie niestety mamy pustkowie.
Kończąc już ten wątek, kilka szybkich myśli na temat zmian w światowej gospodarce. Mamy ewidentnie do czynienia z dywersyfikacją łańcuchów dostaw i wartości. Firmy zaczynają się rozglądać za różnymi alternatywami dla Chin, ze względu też na niebezpieczeństwo potencjalnego konfliktu. Zaczynają szukać możliwych innych rynków inwestycyjnych. Wśród takich potencjalnych rynków pojawia się coraz częściej Polska. I to też jest szansa, którą być może będziemy mogli wykorzystać. Pytanie, czy wykorzystamy.
Mocarstwa, bloki gospodarcze dążą do względnej samowystarczalności. Tam, gdzie to jest oczywiście możliwe, widać to szczególnie w przypadku Chin, które od paru lat faktycznie przygotowują się do jakichś możliwości konfliktu. Szczególnie odrabiając lekcje Rosji w wyniku sankcji. Bardzo są Chińczycy zainteresowani tym, jak Rosja sobie poradziła z sankcjami. Wysyłają tam swoje delegacje ekspertów, polityków, urzędników. Budują zapasy podstawowych surowców, budują alternatywny system finansowy.
Co jest też wskazówką, że Chiny poważnie biorą pod uwagę możliwość wybuchu otwartego konfliktu zbrojnego i nałożenia na Chiny sankcji. W związku z tym bloki gospodarcze, mocarstwa będą dążyć w ten czy inny sposób do pewnej samowystarczalności. Mamy technologiczny pick-uping, szczególnie w obszarze nowych technologii to widać, gdzie Stany Zjednoczone i Chiny próbują odciąć się od siebie gospodarczo. Żeby przede wszystkim nie pomagać przemysłowi zbrojeniowemu drugiej strony. O mniej bezpiecznych szlakach handlowych już mówiłem i o wojnach handlowych i o próbie uzyskania prymatu w przemyśle 4.0. To są wszystko te cechy zmian w światowej gospodarce.
Kryzys świata zachodniego
Kolejny punkt to jest kryzys demokracji liberalnej i świata Zachodu. Coś, co jest też obecne w dyskusjach w związku z sytuacją w Polsce, tym co dzieje się w Europie, w związku ze zwycięstwem Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych. Przyczyn jest tego wiele.
Zwróciłbym uwagę na narastające nierówności społeczne, jest to szczególnie widoczne przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. W 2023 roku, najbogatsze 10% populacji odpowiadało za 47% dochodu narodowego w porównaniu z 34% w roku 1980. Klasa średnia w Stanach Zjednoczonych zanika. Ta kumulacja majątków wśród najbogatszych jest rosnąca i mamy również rosnący procent tych, którzy faktycznie mają problem z egzystencją. To są ofiary procesów globalizacyjnych, ludzie, którzy mieszkają w tzw. pasie rdzy, gdzie kiedyś były duże zakłady przemysłowe. Te zakłady wyniosły się do Azji, bo tam taniej jest produkować. Ci ludzie zostali bez pracy, bez perspektyw, bez przyszłości. Oni głosowali w roku 2016 i teraz na Donalda Trumpa, licząc, że być może ich los się odmieni.
To też sprawia, że pewne utarte schematy myślenia na temat podziału na liberałów, lewicę, prawicę, jakieś partie centrum, ten podział nieco zanika i politolodzy coraz częściej podkreślają, że mamy nowy podział, który lepiej pasuje do obecnych przemian gospodarczych i politycznych. Jest to podział na globalistów i lokalistów. Globaliści to są ci, którzy chcieliby ten świat zachować. Świat otwartych granic, handlu, dużego kapitału, który ma wpływ na sprawy społeczne. I są ci lokaliści, którzy myślą – ale co nam ta globalizacja przyniosła. Przyniosła nam brak pracy, rosnące ceny energii, no bo wszystko musi być w Europie zielone – mamy drogą energię, coraz wyższe koszty życia. Oni uważają, że właśnie należy nałożyć cła, bariery cenne, chronić produkcję, chronić pracownika, żeby praca wróciła do ich kraju. Być może będą musieli chwilowo zapłacić wyższe pieniądze za pewne podstawowe produkty, ale w dłuższej perspektywie będą mogli kupować własne produkty. A jak się coś jeszcze wywróci na świecie, bo gdzieś wybuchnie wojna, to przynajmniej będą mieli produkcję u siebie.
Zwróćcie Państwo uwagę, jaka jest dyskusja wokół umowy MERCOSUR z Ameryką Południową. Gdzie również produkcja żywności jest dzisiaj rozumiana jako dobro strategiczne. I to już nie tylko chodzi o kwestie jakości tego jedzenia, ale również chodzi o kwestie strategiczne. My chcemy produkować żywność u siebie, bo w świecie niezabezpieczonych linii komunikacyjnych, niezabezpieczonego światowego handlu – a w tym kierunku idziemy – może być tak, że zostaniemy pozbawieni dostaw podstawowych surowców, podstawowych produktów żywnościowych, bo nasi producenci nie wytrzymają konkurencji z tymi z Ameryki Południowej.
Te tematy są obecne, jest to konflikt lokaliści-globaliści, i on wpływa na to, że mamy do czynienia z kryzysem liberalnej demokracji. W Europie dochodzi oczywiście ten element kontestacji Zielonego Ładu w związku z wysokimi kosztami życia, energii. Dochodzi również kontestacja narzuconej przez te liberalne elity agendy światopoglądowej.
Mamy też rozrost elity biurokratycznej w instytucjach Unii Europejskiej, których legitymizacja jest kwestionowana, bo to nie są ludzie wybrani, to są urzędnicy, taka warstwa merytokratyczna, która dokonuje regularnej ekspansji kompetencyjnej. Już dzisiaj w UE coraz częściej mówi się o tym, że będziemy odchodzić od polityki spójności. Polska była jednym z głównych beneficjentów polityki spójności. Dzisiaj mówi się o tym, że Komisja Europejska chciałaby lepiej panować nad tym, jaki jest przepływ strumieni pieniędzy – w takim modelu: pieniądze za reformę. My państwu członkowskiemu damy pieniądze na rozwój, ale to my zdecydujemy na co te pieniądze ma wydać. Jakie reformy gospodarcze ma przeprowadzić. Oczywiście mówi się o reformach gospodarczych, ale chodzi też o zmiany polityczne.
Pierwszą udaną próbą wprowadzenia tego były Krajowe Plany Odbudowy, czyli program Next Generation EU po kryzysie pandemicznym, kiedy Komisja Europejska dostała do ręki potężne narzędzia dyscyplinowania. Komisja Europejska wyznaczyła kroki milowe poszczególnym państwom, po spełnieniu których wypłacała pieniądze. Dzisiaj już się mówi o tym, że to powinien być stały mechanizm. To również uruchamia procesy kontestacji elit, kontestacji Komisji Europejskiej i rozrostu wpływów, które właściwie omijają traktaty.
To są elementy, które dzisiaj sprawiają, że we Francji mamy kryzys polityczny, mamy przyspieszone wybory w Niemczech, gdzie drugą siłą polityczną jest Alternatywa dla Niemiec. Mamy sytuację w Austrii, teraz będziemy mieli wybory w Czechach, mamy Słowację. Tutaj można byłoby długo wymieniać. Jeszcze po drodze była Holandia i mamy Rumunię.
Rumunia
I tu też chciałbym się na chwilę zatrzymać, ponieważ to co się wydarzyło w Rumunii w zeszłym roku, jest niezwykle niebezpieczne. Dlatego, że sąd konstytucyjny unieważnił pierwszą turę wyborów na podstawie doniesień służb wywiadowczych – podkreślę, do tej pory nie pojawił się żaden twardy dowód tego, że kampania rzekomo wspierana przez Federację Rosyjską przyczyniła się faktycznie do sukcesu Georgescu. Ten pomysł może być przetestowany w innych państwach Unii Europejskiej. Jeżeli wybory nie pójdą tak jak trzeba, to sąd konstytucyjny decyduje o tym, czy należy wybory powtórzyć. To nie była też pierwsza taka sytuacja, bo przypomnijmy, co było z traktatem lizbońskim, jak wyglądały głosowania w Irlandii. Tutaj wszystko sprowadza się do pytania, gdzie są granice obrony systemu. Kto pilnuje strażników?
Kryzys polityczny w ramach Unii Europejskiej będzie się pogłębiał, ale tutaj powiem jedną rzecz, może nieco kontrowersyjną. Problemem tego procesu jest to, że na miejsce liberalnych, kontestowanych elit przychodzą często ludzie, którzy nie mają pomysłów realnych, jak rozwiązać problemy, z którymi byśmy się musieli mierzyć. I to jest największy dramat tej sytuacji, że ta rewolucja często wynosi do władzy ludzi, którzy wcale nie mają ani planu, ani pomysłów. Program z którym często przychodzą do władzy, to gdybyśmy sobie wyobrazili powrót tych partii do władzy, niestety nie wróżyłoby to nic dobrego Europie. Te partie mają programy nacjonalistyczne. Europa była znana z tego w świecie przedamerykańskim, że bardzo mocno, często krwawo ze sobą rywalizowała. W związku z tym powrót tych koncepcji do głównego nurtu, będzie niestety miał również negatywne konsekwencje dla samej Europy, szczególnie w sytuacji, w której nie będziemy mieli amerykańskiego stabilizatora systemu.
Scenariusze dotyczące Ukrainy
Przechodząc dalej, dosłownie w paru zdaniach chciałbym powiedzieć o trzech scenariuszach, które nam się mogą zarysować w związku z wojną na Ukrainie i nową administracją Trumpa.
Od razu powiem, że te trzy scenariusze nie muszą się wykluczać, wręcz mogą się uzupełniać, bo sytuacja jest niezwykle złożona. Amerykanie mogą zdecydować się na eskalację celem deeskalacji, czyli zwiększyć wsparcie dla Ukrainy po to, żeby zmusić Putina do rozmów. Pytanie oczywiście, czy im się to uda, ale takie koncepcje krążą na zapleczu prezydenta elekta.
Inna koncepcja, to jest finlandyzacja Ukrainy, czyli takie zakończenie konfliktu raczej po myśli Rosji niż po myśli Ukrainy. To będzie miało poważne konsekwencje dla samej Ukrainy, która zostanie pozbawiona znacznej części suwerenności. Poważne konsekwencje dotkną też Polskę. Wówczas sojusznicy ze wschodniej flanki NATO będą niezwykle zaniepokojeni sytuacją i będą naciskać na Amerykanów, żeby ci potwierdzili swoje gwarancje bezpieczeństwa dla wschodniej flanki.
I trzeci scenariusz to jest kontynuacja tego, co mamy obecnie, czyli wojny na wyniszczenie. To jest również scenariusz negatywny dla Ukrainy, bo Ukraina nie jest w stanie kontynuować tej wojny na takich zasadach, jak ona się odbywa od samego początku. To doprowadzi do tego, że Ukraina się wykrwawi.
Kluczowe zmienne w tym procesie dążenia do zawieszenia broni, to postawa Chin wobec tego konfliktu. Czy Chiny zdecydują się bardziej zaangażować, wspierając gospodarczo Rosję, czy też nie? To jest pierwsza rzecz. Druga rzecz to jest wydolność i odporność państwa i narodu ukraińskiego, ile oni jeszcze tak naprawdę są w stanie znieść. I trzecia rzecz to jest zdolność Rosji do kontynuowania wojny na wyniszczenie. Pojawiają się różne ekspertyzy. Część ekspertów twierdzi, że rok 2026 to jest ten moment, kiedy faktycznie Rosja straci zdolność do prowadzenia wojny w obecnym kształcie. No ale tu wracamy do punktu pierwszego. Co zrobią Chiny? Bo jeżeli Chiny się bardziej zaangażują, to w tym momencie Rosja może te zdolności zyskać.
Mało tego, jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Otóż Rosja wchodząc na stopę wojenną, rozpędzając gospodarkę, doprowadziła do sytuacji, w której dąży do utrzymania półtora milionowej armii, gdzie ma znaczną część społeczeństwa w fabrykach zbrojeniowych. Rosja nie może sobie pozwolić na zejście z tego. To znaczy nie może rozpuścić tej półtora milionowej armii, ani zwolnić ludzi, którzy pracują teraz w przemyśle zbrojeniowym. Bo to grozi wybuchem społecznym. Tu przykłady historyczne są wyraźne. Napoleon również miał ten problem. Miał olbrzymią armię, prowadził wojny w Europie i nie mógł sobie pozwolić na rozpuszczenie tej siły zbrojnej, bo to groziło upadkiem jego władzy. Te rozpuszczone do cywila rzesze mogły po prostu dokonać kolejnej rewolucji.
Tego samego może obawiać się Władimir Putin. To sprawia, że Rosja mimo problemów gospodarczych może szukać kolejnej okazji do konfliktu, bo to będzie szansa na utrzymanie reżimu na Kremlu. To jest pewien paradoks, który my musimy mieć na uwadze.
Obawa o rozpad Rosji
Ostatnia rzecz w tym segmencie łączy zarówno Chiny, jak i Stany Zjednoczone. To jest obawa przed rozpadem Rosji. Stany Zjednoczone się tego obawiają ze względu na arsenał nuklearny, którym dysponuje Federacja Rosyjska. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo, co by się mogło wyłonić z kolejnej wielkiej smuty.
I Chiny również się tego obawiają. Dla Chin to jest koszmar, jeżeli na północy będą miały nie państwo neutralne, czy odwrócone do Chin plecami. Teraz się mówi, że Chiny i Rosja to są dwa mocarstwa, które się nie kochają. Albo jak mówi profesor Góralczyk, śpią w tym samym łóżku, ale mają różne sny. I myślę, że to jest bardzo dobre określenie tej relacji.
Dla Chin to byłby koszmar strategiczny, gdyby miały chaos na północy. Bo również nie wiadomo, co by się z tego mogło wyłonić. A może nawet Amerykanie ustanowiliby tam, albo powstałby reżim, który byłby bardziej skłonny do współpracy z Amerykanami. Co dla Chin absolutnie jest czymś, czego oni nie chcą widzieć. W związku z tym, gdyby Rosja się znalazła w dramatycznej sytuacji, mogłyby podjąć decyzję o wsparciu tego reżimu, obawiając się konsekwencji jego rozpadu. I to jest paradoks słabości Rosji. Rosja może grać swoją słabością jako kartą przetargową. To jest coś, co mało wybrzmiewa w Polsce.
Sztuczna inteligencja
Już zupełnie na koniec, chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Otóż czynnikiem, który będzie wpływał, będzie przenikał wszystko, o czym powiedziałem wcześniej – czyli przemiany gospodarcze, rywalizacje mocarstw, transformację sił zbrojnych, ale również transformację tego, jak działają społeczeństwa, jak funkcjonują kolejne generacje – jest sztuczna inteligencja.
To jest taki ogólny szeroki zbiór pewnych procesów, które mają naśladować, czy mają imitować pewien proces myślowy, czy też podejmowanie decyzji w przypadku człowieka. Wewnątrz tego mamy uczenie maszynowe, a wewnątrz tego uczenie głębokie. To są technologie, które w najbliższych latach będą faktycznie czymś, co będzie zbierało największe zainteresowanie, jeśli chodzi o inwestorów czy o firmy. I to jest pewne nowum. Mam taką koleżankę, która się przebranżowiła i poszła w kierunku programowania. Jest inżynierem na dosyć podstawowym poziomie w tym programowaniu. Natomiast to, co mi ostatnio powiedziała, to to, że właściwie dzisiaj, to nie ona pisze kod. To chat GPT za nią pisze kod. Mamy coraz większą liczbę miejsc pracy, która będzie wypierana przez sztuczną inteligencję i która po prostu będzie zdecydowanie tańszym rozwiązaniem.
To będzie generowało oczywiście bardzo duże napięcia, zmiany społeczne. Jest to już widoczne np. w handlu, w takich prostych czynnościach, czy też pracach fizycznych. Ale będzie również postępowało w kolejnych dziedzinach. Ta sztuczna inteligencja w pewnym sensie może być odpowiedzią na problemy demograficzne. Tak się często właśnie mówi: no dobrze, będzie nas mniej, ale będziemy mieli technologię, która umożliwi nam zastąpienie człowieka w tych najprostszych obszarach pracy. No ale to jest tylko jakby część odpowiedzi na pewien szerszy problem demograficzny.
New Space
I na koniec kilka słów o nowym wyścigu kosmicznym, bo o tym myślę, że w Polsce mówi się najmniej. Otóż w tej chwili mamy do czynienia z czymś, co się nazywa New Space. To jest nowy wyścig kosmiczny, który się różni od tego, który mieliśmy w czasie Zimnej Wojny. Chociaż to, co jest ciekawe, to to, że te dwa procesy mają miejsce w momencie, kiedy mamy do czynienia z rywalizacją wielkich mocarstw. Ona również napędza ten proces.
Tym, czym się wyróżnia obecny wyścig kosmiczny, to jest wiodący udział podmiotów prywatnych. Dzisiaj to jest SpaceX Elona Muska, którego nie trzeba przedstawiać i którego firma faktycznie zrewolucjonizowała wyścig kosmiczny, dlatego że jego rakiety Falcon 9 to są dzisiaj pojazdy, które umożliwiają, można powiedzieć, loty po dwie strony. Zbieranie materiału i powrót na Ziemię, co jest po prostu rewolucją. Z roku na rok widzimy, że coraz większe części tej rakiety wracają na Ziemię i mogą być użyte ponownie.
Sektor prywatny tutaj wkracza, dlatego że koszty wejścia są znacznie niższe. W Polsce również pojawiają się firmy, które produkują nanosatelity. To są takie małe kostki, które można spokojnie, przy względnie niskich kosztach, wytworzyć tutaj w państwach, które nie należą do rdzenia światowej gospodarki i uczestniczyć w tym wyścigu kosmicznym.
One oczywiście potem są wynoszone przez te środki, które produkuje np. SpaceX, ale to umożliwia szeregu firmom z całego świata uczestnictwo w tym wyścigu i szereg państw na całym świecie może mieć własne konstelacje satelitów. To jest niezwykle istotny element z punktu widzenia budowania własnej zdolności również obronnej.
Państwa takie jak Polska dzisiaj stoją przed ogromną szansą zbudowania własnego systemu świadomości sytuacyjnej, który nie będzie musiał opierać się praktycznie w 100% na informacjach pozyskanych od naszych sojuszników amerykańskich. To jest w zasięgu ręki. Rozmawiałem parę tygodni temu z Robertem Zubrinem, filozofem, fizykiem, człowiekiem, który stworzył Towarzystwo Marsjańskie w Stanach Zjednoczonych i jest wielkim zwolennikiem kolonizacji Marsa. Jego książkami wspierał się Musk, który również marzy o tym, żeby skolonizować Marsa. I on wspominał o tym, że Polska musi inwestować w technologie kosmiczne, nie może polegać na technologiach amerykańskich, ponieważ różnie może być z amerykańskimi operacjami bezpieczeństwa.
Kosmos jest dla nas szansą. Jest olbrzymią szansą na to, żeby stworzyć nowy obszar rozwoju gospodarczego. To jest wielka szansa dla Polski. Geolokalizacja, zdjęcia satelitarne, podróże kosmiczne, w przyszłości również kolonizacja Układu Słonecznego. To dzisiaj nie brzmi już zupełnie fantastycznie, bo w ostatnich latach mamy dramatyczne przyspieszenie wyścigu kosmicznego. I tu również mocarstwa chcą mieć coś do powiedzenia. Chiny, Stany Zjednoczone, Rosja, ale również Indie. To jest też bardzo ciekawe. Indie również chcą zaznaczyć swoją obecność w tym wyścigu kosmicznym. Dzisiaj technologiami kosmicznymi jest zainteresowany absolutnie cały świat.
I na tym, drodzy Państwo, chciałbym zakończyć.