Dokładnie nie pamiętam, czy było to jeszcze za czasów PRL, czy już po transformacji ustrojowej. W TVP emitowano reportaż, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Bohater, młody mężczyzna, opowiadał o swoim burzliwym życiu. To, co wyprawiał w tym czasie, wołało o pomstę do nieba. Upraszczając można powiedzieć, że jego sposobem na życie były napady, rozboje i grabieże.
Jak się oglądało ten reportaż, to trudno było uwierzyć, że człowiek może być całkowicie wyzuty z wszelkich ludzkich odruchów, że może być zdolny do takich podłości. Ten proceder uprawiał na terenie całej Polski. Gdy w kraju zaczął mu się palić grunt pod nogami, wyjechał na Zachód, by tam dalej kontynuować swą zbrodniczą działalność. Szybko zorientował się, że również tamtejsze służby bezpieczeństwa zaczęły się nim interesować i nieuchronnie wkrótce wpadnie w ich ręce.
W tej sytuacji uznał, że jedynym dla niego ratunkiem może być tylko dobra kryjówka. Nie pamiętam jakich użył argumentów, które sprawiły, że przyjęto go do jakiegoś polskiego klasztoru w Paryżu. Tam uczestniczył we wszystkich zajęciach, jakie odbywali zakonnicy i tam zapewne po raz pierwszy usłyszał te słowa, pochodzące z Ewangelii według św. Jana: – Prawda was wyzwoli. I poczuł się wolny! Zrozumiał jak niegodziwe prowadził życie, jak wiele wyrządził krzywd niewinnym ludziom. Opuszczając klasztor postanowił się zmienić, a swe winy odkupić, czyniąc już tylko dobro.
To wszystko szczerze wyznał przed telewizyjną kamerą. Jaka była moja reakcja, gdy oglądałem ten reportaż, a jak sądzę nie tylko moja? Nie, nie potępienie, nie domaganie się publicznej chłosty pod pręgierzem, nie żądanie stryczka, a jedynie wielka radość z nawrócenia tego młodego człowieka. Pomyślałem dokładnie tak, jak w tej przypowieści o synu marnotrawnym: – Trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się.
Józef Piłsudski kiedyś powiedział: – Popełniać błędy to ludzka rzecz, ale trwać w błędach to diabelska przywara. Byłoby dobrze, gdyby ludzie za takie grzechy też potrafili przeprosić.
Po transformacji ustrojowej Adam Strzembosz, pierwszy Sędzia Sądu Najwyższego (1990-1988), powiedział: – Sąd się sam oczyści. Myśląc tak wykazał się wielką naiwnością, którą w dobrej wierze popełnia wielu (ja w dobrej wierze głosowałem na Wałęsę). To, na szczęście, nie jest grzech. – Liczą się intencje – zapewne powiedziałby prof. Jan Majchrowski, też Sędzia Sądu Najwyższego (2021-2023). Natomiast trwać w popełnionych błędach, to już jest „diabelska przywara”, za którą wiele osób, w tym prof. Strzembosz, powinno społeczeństwo przeprosić. Tę „diabelską przywarę” w 106 p.n.e. Marek Tulliusz Cyceron określił dużo dosadniej: – Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego – w błędzie trwać.
Podobno im większe ktoś popełnił grzechy, tym większa jest radość z jego nawrócenia. Ten młody człowiek wyrządził wielką krzywdę kilkudziesięciu , może więcej, osobom. Tusk i jego poplecznicy wyrządzili milionom swoich rodaków (skłócony naród, upadająca gospodarka, okradanie państwa, przemysł pogardy). Mój znajomy twierdzi, że gdyby tak zamknąć ich w jakimś klasztorze wraz z niektórymi publicystami, zwłaszcza z GW i TVN, to może też przejrzeliby na oczy jak ten młody człowiek i też może postanowiliby się zmienić. Uważa, że na nawrócenie, podobnie jak na naukę, nigdy nie jest za późno. Jest przekonany, że gdyby szczerze przed kamerami przeprosili społeczeństwo i poprosili o przebaczenie, to nie tylko by im wybaczono, ale i ucieszono się. Wszak, jak powiedział Święty Augustyn: – Humanum est errare, persistere autem diabolicum (błądzenie jest rzeczą ludzką, a trwanie w błędzie diabelską).
Na ten temat wypowiedział się kiedyś włoski pisarz i reżyser filmowy Pier Paolo Pasolini: – Grzeszyć to nie tylko czynić zło. Grzeszy się również nie czyniąc dobra. Pamiętajmy o tym zwłaszcza teraz, kiedy wokół nas dzieje się tyle zła, kiedy tylu ludzi znalazło się w bardzo trudnej sytuacji nie z własnej winy . Wobec takich krzywd nie można być obojętnym. – Obojętność jest największą zarazą naszych czasów – powiedział kiedyś Maksymilian Kolbe.Te słowa bardzo konweniują ze słowami Piusa X podczas beatyfikacji Joanny d’Arc: – Odwaga i siła złych karmi się tchórzostwem dobrych. Zapamiętajmy je.
A propos odwagi. Miał rację Winston Churchill twierdząc: – Jeżeli w życiu brakuje miejsca na odwagę, to inne cnoty są bez znaczenia. Publicysta Henryk Pająk brak odwagi ocenia jeszcze surowiej: – Jeśli boisz się głosić prawdę – już jesteś niewolnikiem. „Tyż prowda” – chciałoby się powiedzieć.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Są one tradycyjnie postrzegane jako czas wybaczania, pojednania i budowania dobrych relacji wszystkich ze wszystkimi. W chrześcijaństwie podkreśla się, że narodziny Jezusa Chrystusa symbolizują miłość, nadzieję i pokój. Właśnie w tym kontekście Tomasz Sakiewicz w trakcie rozprawy, jaką wytoczył mu Donald Tusk, ustosunkował się do propozycji Sądu zawarcia ugody. Powiedział, że w związku z tym szczególnym czasem jest otwarty na dialog i ewentualną ugodę. Wyraził jednocześnie wątpliwość co do intencji Tuska w tej sprawie.
Jak Tusk zareaguje na propozycję Sądu dowiemy się za parę dni na drugiej rozprawie 19 grudnia 2024 roku. Ciekawe, czy na wyciągniętą do zgody rękę Sakiewicza Tusk odpowie zaciśniętą pięść, czy może gestem Kozakiewicza.
Mój znajomy powiedział, że jak zna Tuska, to będzie udawał, że też pragnie pojednania, oczywiście kierując się etyką chrześcijańską, ale postawi takie warunki, które będą nie do przyjęcia przez pozwanego Sakiewicza.
Wigilia Bożego Narodzenia uchodzi za czas wyjątkowy, w którym dokonują się rzeczy niezwykłe, jak przemawianie zwierząt ludzkim głosem. Mój znajomy ma nadzieję, że w tę Wigilię 2024 zdarzy się cud i może Tusk również przemówi ludzkim głosem.