Afery na styku polityki i świata finansów oraz działalności gospodarczej nie są w świecie czymś niezwykłym. Właściwie w każdym kraju zdarzają się mniejsze lub większe nieprawidłowości mające często znamiona niedozwolonego lobbingu nierzadko wzmacnianego przekupstwem. Nawet takie „wzorowe” w statystykach wskaźników korupcji kraje skandynawskie nie są wolne od tego zjawiska.
W Grecji tzw. znajomości, rodzinne więzy, zwyczaj wyrażania wdzięczności za daną usługę w postaci podarunku lub po prostu jakiejś kwoty pieniężnej odgrywały zawsze dużą rolę w funkcjonowaniu społeczeństwa greckiego, choć poziom świadomości nieetyczności i szkodliwości łapownictwa i klientelizmu wzrósł w ostatnich kilkudziesięciu latach.
Grecy różnie podchodzą do zachowań korupcyjnych w zależności od ich beneficjentów. Najbardziej tolerowana wydaje się w tym zakresie społeczność lekarska a „koperta” za różne usługi medyczne jest nieodzownym składnikiem dochodów większości lekarzy. Najmniej akceptowalna jest korupcja wśród polityków wzbudzająca uzasadnione obawy przed patologizacją władzy.
W Grecji pamiętna jest afera korupcyjna Siemensa dysponującego tzw. czarnymi kasami, z których wypłacano wysokie apanaże różnym funkcjonariuszom administracji publicznej w celu uzyskania intratnych umów inwestycyjnych m.in. osprzętowania greckiej poczty czy Olimpiady 2004 w Atenach. W historii z Siemensem był zamieszany już nieżyjący minister obrony z socjalistycznego rządu partii PASOK Akis Cochacopulos, który w 2012 został skazany na 19 lat pozbawienia wolności za przyjęcie milionowych łapówek, tym razem od niemieckiej (cóż za dziwny traf) firmy zbrojeniowej Ferrostal za zatwierdzenie zakupu dwóch okrętów podwodnych – jak się później okazało wadliwych wymagających poważnych remontów.
W tym miejscu krótka dygresja na temat niemieckich firm eksportujących swoje produkty. Niemal wszystkie są oskarżane o stosowanie nielegalnych lub na pograniczu prawa metod zdobywania rynków poza granicami Vaterlandu i korumpowania lokalnych polityków. I wszystkie one są skutecznie chronione przez państwo niemieckie czy to przez różnego rodzaju dotacje czy też wyjątkowo łagodne ich traktowanie przez niemiecki wymiar sprawiedliwości, w sytuacji gdy nie da się zamieść pod dywan afery z powodu jej nagłośnienia w mediach. Oto jeszcze jeden dowód, iż teza, że biznes nie ma ojczyzny, jest liberalnym mitem. Jednakże afery gospodarcze czasem są wykorzystywane w walce o polityczną władzę.
W Polsce tzw. afera Rywina była początkiem końca – zresztą zasłużenie – postkomunistycznej partii SLD. Niekiedy jednak skandale korupcyjne są potęgowane a nawet kreowane w celu zniszczenia przeciwników politycznych i w tych przypadkach dochodzi do poważnego łamania prawa i degradacji najważniejszych instytucji konstytuujących państwo, w tym i wymiaru sprawiedliwości.
Przez ostatnie 7 lat sprawą wzbudzającą ogromne emocje był żywo promowany przez media tzw. skandal Novartis. Ten międzynarodowy koncern farmaceutyczny z siedzibą w Szwajcarii jest w pierwszej dziesiątce największych kolosów tej branży na świecie. Dochody każdej z tych firm przekraczają rocznie setki miliardów dolarów. Dla zobrazowania tych niewyobrażalnych kwot wystarczy kilka przykładów. Tylko w 2020 Johnson&Johnson zarobiła ponad 400 mld, Roche ok. 220 mld, znane nam z epidemii COVID Pfizer i Astra Zeneca odpowiednio 220 i 152 mld a wspomniany Novartis wzbogacił się o ponad 200 mld dolarów. W ostatnich 20 latach zapłacił on w różnych krajach m.in. w USA, Grecji, Chinach, Rosji ponad 1 mld odszkodowań w związku z nieuczciwymi praktykami promocji, przekupstwa i łapówkarstwa, co w porównaniu z jej zyskami jest „śmiesznym” zadośćuczynieniem na rzecz publicznego systemu zdrowia w poszczególnych krajach.
W 2016 roku trzech byłych pracowników pełniących kierownicze funkcje w firmie-córce Novartis Hellas złożyło przed Amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) oraz przed FBI obciążające zeznania dotyczące nieuczciwych praktyk greckiego oddziału firmy w ich relacjach z niektórymi ośrodkami medycznymi oraz lekarzami w Grecji. Zaznaczmy, że Novartis podobnie jak i inne farmaceutyczne przedsiębiorstwa są zarejestrowane na nowojorskiej giełdzie, dlatego też podlegają amerykańskiemu prawodawstwu. W wyniku przeprowadzonego śledztwa i zgody Novartis Hellas na kompromis firma zapłaciła w 2020 roku 225 mln dol. na rzecz amerykańskiej administracji.
Sprawa wydawałaby się niewarta wzmianki, gdyby nieoczekiwany rozwój wydarzeń związanych z tą sprawą w samej Grecji. Otóż niespodziewanie owi kluczowi świadkowie otrzymali od greckiego wymiaru sprawiedliwości ochronę prawną i stali się tzw. świadkami anonimowymi (nie mylić z koronnymi), którym przysługiwały tajemnica ich danych osobistych ale też ochrona wizerunku. Powodem takich decyzji prokuratora i sądu były zeznania wskazujące na udział w korupcji dziesięciu bardzo ważnych polityków opozycyjnych, w tym dwóch byłych premierów Antonisa Samarasa i Panajotisa Pikramenosa oraz dwóch byłych ministrów zdrowia Adonisa Giorjadisa i Andreasa Lowerdosa. Rządząca w tym czasie lewicowa Syriza (2015-2019) przyjęła ten obrót sprawy jak dar z nieba, zwłaszcza że po 2017 roku jej popularność zaczęła gwałtownie maleć a wszystkie sondaże wskazywały na jej porażkę w najbliższych wyborach, co zresztą stało się faktem na wiosnę 2019 roku.
Z jednej strony politycy rządzącej partii naciskali na wymiar sprawiedliwości poprzez „swoją” prokurator Eleni Tulupaki na znalezienie dowodów i sporządzenie niszczycielskiego oskarżenia ogłaszając w mediach, że jest to największy skandal korupcyjny od czasów utworzenia nowożytnego państwa greckiego czyli od dwustu lat. Z kolei broniący się politycy całkowicie zanegowali zarzuty zarzucając świadkom kłamstwa a czołowym politykom partii rządzącej, w tym i premierowi Alexemu Ciprasowi, pozakonstytucyjne działania mające charakter spisku, w który wmieszani są ważni członkowie rządu z ministrem sprawiedliwości na czele oraz niektórzy reprezentanci greckiego wymiaru sprawiedliwości. Prokurator Tulupaki wydała nakaz dokładnego sprawdzenia rachunków bankowych wszystkich ww. polityków i ich rodzin.
Śledztwo trwało kilka lat i ostatecznie nie wykryto żadnych śladów potwierdzających zeznania świadków. Okazało się, że opublikowane w mediach zeznania nie zawierają żadnych twardych dowodów na udział w korupcji polityków. Oparte były na insynuacjach i sugestiach typu „słyszałem, mówiło się, obiło mi się o uszy” i tym podobne frazy imputujące współpracę mającą na celu uprzywilejowanie firmy w zwiększeniu swych obrotów na rynku greckim. Ostatecznie z braku jakichkolwiek dowodów dochodzenie zostało umorzone. Rzecz jasna oskarżeni politycy nie zamierzali na tym fakcie poprzestać składając pozwy wobec anonimowych posługujących się pseudonimami świadków.
Warto przytoczyć jeszcze jedną, istotną sekwencję z tego dość skomplikowanego ciągu zdarzeń. Otóż świadkowie przesłuchiwani w Stanach Zjednoczonych z racji swoich cennych informacji zostali wynagrodzeni bardzo wysokimi sumami sięgającymi po kilka mln dolarów. Ten amerykański prawny wynalazek kuszący do składania zeznań zawiera w sobie niebezpieczeństwo fałszowania czy zmyślenia faktów w celu uzyskania znacznych korzyści finansowych. Co prawda w razie uniewinnienia oskarżonego taki krzywoprzysięzca jest automatycznie pozbawiony dotychczasowej ochrony prawnej i narażony na długoletnie więzienie. Oskarżeni niesłusznie greccy politycy domagali się od wymiaru sprawiedliwości zdjęcia ochrony z wspomnianych świadków, ujawnienia ich prawdziwej tożsamości (która i tak była znana gdyż amerykańskie ekspertyzy FBI przysłane do Grecji wymieniały stanowiska jakie pełnili w firmie, stąd łatwo było zdekonspirować ich nazwiska) i postawienia przed sądem. Ale przede wszystkim liczą na to, że podczas wznowionego śledztwa postawieni „pod ścianą” świadkowie zaczną sypać i zdemaskują politycznych zleceniodawców tej nakręconej afery.
I rzeczywiście w ostatnich dniach prokuratura przychyliła się do wniosku i zdjęła prawny kamuflaż kryjący świadków, uruchomiając w ten sposób możliwość dalszego toku postępowania. Z uwagi na powolność i przewlekłość procedur w greckim sądownictwie (podobnie jak w Polsce) trudno spodziewać się szybkich rozstrzygnięć, ale niewątpliwie skandal Novartis będzie długo jeszcze „grzał” polityczną atmosferę w Grecji.
Nasuwa się na kanwie tej historii pewna ogólna konkluzja obejmująca konfigurację polityczno-gospodarczą współczesnego świata. Międzynarodowe korporacje wykorzystując swe ogromne zasoby finansowe stały się ponadpaństwowymi molochami, których jedynym integralnym celem jest osiąganie zysku, nie licząc się z kosztami społecznymi a takie pojęcia instytucjonalne jak demokracja, społeczny solidaryzm i elementarna sprawiedliwość przeistaczają się w fikcję. Natomiast kasta polityczna okazuje się w większości niezdolna do ochrony tkanki społecznej, pozbawiona wizji tworzenia świata zrównoważonej kondycji społecznej i politycznej oraz wyzuta z wiary i ideowość na rzecz swego osobistego, partykularnego interesu.