30 września 2024 roku będziemy obchodzić piątą rocznicę śmierci Kornela Morawieckiego. Zapewne nie taka Mu się marzyła Polska, jaką dziś urządza nam koalicja 13 grudnia. Na taką, podobnie jak na tę komunistyczną, na pewno nie byłoby Jego zgody. – Przed laty nie zgadzaliśmy się na komunistyczną dominację polityki nad gospodarką i mediami. Dziś nie możemy się zgodzić na panowanie pieniądza nad polityką i prawdą. Na tym doczesnym świecie stany idealne nie występują, co nie zwalnia nas z obowiązku dążenia, by do rzeczywistości z naszych marzeń jak najbardziej nasz świat zbliżać.
Te słowa Kornela przytoczyłem w mojej ulubionej książce 🙂 „Przeżyłem PRL, chciałbym również III RP”, wydanej w 2014 roku. Po dziesięciu latach, moim zdaniem, książka nie straciła na aktualności, a pytanie śp. premiera Jana Olszewskiego, zawarte w tytule ostatniego rozdział „Czyja Polska” wydaje się być wciąż zasadne.
Czy mam rację? Ocenę pozostawiam Czytelnikowi. Poniżej obszerne fragmenty tego rozdziału.
***
Czyja Polska?
Co w Polsce powinno się zmienić? Prawie wszystko. Na przełomie lat 2013 i 2014 otrzymywałem do podpisania wiele petycji. Z przykrością muszę stwierdzić, że 99% było w słusznej sprawie. Chyba czas na budowę IV RP, której pomysł w mainstreamowych mediach był pokazywany tak bardzo tendencyjnie i kłamliwie.
W latach osiemdziesiątych, po powstaniu NSZZ „Solidarność”, mieliśmy czas próby, o którym Roman Kowalczyk pisał w książce pod takim właśnie tytułem. Wydaje mi się, że znów nastał taki czas próby, że znów należałoby się opowiedzieć, na co się nie godzimy i za jakimi jesteśmy wartościami. Czy godzimy się na to, żeby skundlony homo sovieticus mógł nadal brylować na salonach władzy, a kolejne pokolenia czerwonych dynastii mogły kontynuować rozpoczęte przez ich ojców i dziadów rozprzężenie i degrengoladę Polaków? To są dziś święte krowy. Voltaire powiedział: – Aby dowiedzieć się, kto naprawdę tobą rządzi, sprawdź, kogo nie wolno ci krytykować.
Czy godzimy się na to, żeby to oni byli beneficjentami III RP? Czy godzimy się na ich dominację w polskim życiu politycznym, na narzucanie swoich opinii i autorytetów? Czy godzimy się na ogromne straty moralne, spowodowane wieloletnim niszczeniem patriotycznego etosu Polski i nachalne promowanie lewackich wzorców typu gender ze wszystkimi jego dewiacjami? Na to nawet nasz noblista się nie godzi: – Jak geje i ludzie ich pokroju chcą sobie paradować, to niech sobie wybudują nową Warszawę. Tę wybudowali ludzie biali i mają do niej prawo – oświadczył.
Prof. Andrzej Nowak w książce Intelektualna historia III RP. Rozmowy z lat 1990–2012 napisał: Oni wydają się [teraz] zwycięzcami tej historii, a historia pisana przez zwycięzców jest zazwyczaj płaska. Lubią powoływać się na długotrwałe trendy, które wspierają ich triumf. Na potwierdzenietej tezy przytoczył niemieckiego teoretykahistorii Reinharta Kosellecka: – Ich historia ma krótki oddech, koncentruje się na tych sekwencjach wydarzeń, które – dzięki ich własnym dokonaniom – przyniosły zwycięstwo. To, że krótkoterminowo historię tworzą zwycięzcy, średnioterminowo być może ją utrzymują, ale długoterminowo nigdy nad nią nie panują – jest twierdzeniem opartym na doświadczeniu, które zawsze się potwierdza.
To brzmi bardzo optymistycznie. Chodzi jednak o to, aby to panowanie skrócić, bo jak mawiali starożytni Rzymianie: tempus fugit. Będzie to możliwe, jeżeli społeczeństwo nie będzie bierne, jeżeli nie pozwoli sobą manipulować, jeżeli będzie dążyło do prawdy. Jesteśmy to winni tylu wspaniałym ludziom, którzy za wolność Polski oddali życie, zakatowani, zabici strzałem w tył głowy lub powieszeni. Być może jest to zadanie dla kilku pokoleń. Oby się udało. Niestety, ja już tego chyba się nie doczekam. Niby nic mi nie dolega, ale mój lekarz pierwszego kontaktu powiedział mi, że wszystko może się zdarzyć, ponieważ mam zły pesel. Piszę więc o tym wszystkim nie dlatego, że vita brevis, a ars longa. Piszę, bo gdzieś z tyłu głowy wciąż słyszę tę azjatycką sentencję: – Krzyk samotnego rybaka nie zatrzyma tsunami, ale może ostrzec sąsiadów.
Oby wyniki najbliższych wyborów do PE, które odbędą się 25 maja 2014, dały nadzieję na korzystne zmiany w UE. Są one konieczne, ponieważ Unia przeżywa kryzys przywództwa, gospodarczy, kulturalny i duchowy. Jeszcze ważniejsze będą wybory krajowe w 2015 roku. Decydować one będą o przyszłości Polski: czy będzie dalsza destrukcja państwa, czy zacznie się jego sanacja. Pytanie: – Czyja będzie Polska? – które w 1992 zadał premier Jan Olszewski przed głosowaniem nad wotum nieufności dla jego rządu, staje się znów aktualne.
Mam nadzieję, że frekwencja będzie wysoka i że wybierzemy dobrego prezydenta i oddanych Polsce parlamentarzystów, dla których sentencja Cycerona: – Dobro ludu najwyższym prawem będzie najwyższym nakazem. Mam nadzieję, że nowo wybrani przedstawiciele narodu będą pamiętać o słowach Jana Pawła II: – Strzeżcie ojczyzny, jak strzegły jej pokolenia, które przed nami żyły, strzeżcie, gdyż ktoś obcy może jedynie na nowo nas zniewolić. Ta ziemia droga była tym, którzy za nią oddawali swe życie. Jesteśmy im winni pamięci i trwania, że Słowianin zawsze Ojczyznę kocha nad życie. Mam nadzieję, że słowa Władimira Bukowskiego, który w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” ostrzegał: – Któregoś dnia obudzicie się bez Polski – nigdy się nie sprawdzą. Polska była wciąż zdradzana. Ile jeszcze razy ma do tego dojść, by Polacy wreszcie przestali być naiwni? – pytał. Mam też nadzieję, że może niebiosa, mimo złego peselu, będą dla mnie łaskawe i dożyję IV RP.
IV RP? Porąbało ich?
To się nie ma prawa udać!
Jest mi bliska idea budowy Rzeczypospolitej Solidarnej Kornela Morawieckiego, który powiedział: – Przed laty nie zgadzaliśmy się na komunistyczną dominację polityki nad gospodarką i mediami. Dziś nie możemy się zgodzić na panowanie pieniądza nad polityką i prawdą. Na tym doczesnym świecie stany idealne nie występują, co nie zwalnia nas z obowiązku dążenia, by do rzeczywistości z naszych marzeń jak najbardziej nasz świat zbliżać.