Niezwykłe relikwie – krew świętych

Lato w Kampanii to nie tylko czas wakacji – mawiają mieszkający w tej części Italii Włosi. – To także „sezon” Cudów Krwi świętych męczenników Kościoła, z których słyną okolice Zatoki Neapolitańskiej. Pierwszy z nich ma miejsce co roku pod koniec lipca, ostatni we wrześniu.

Kiedy chrześcijanie pierwszych wieków ginęli śmiercią męczeńską ich krew była zbierana przez współbraci do szklanych ampułek. Naczynia z krwią szczelnie i trwale zamykano, a następnie stawiano na grobie skazanego za wiarę na znak, że tu spoczywa męczennik. Krew kilku z nich, umieszczona przed kilkunastoma wiekami w zalakowanych ampułkach zachowała się do dziś jako krew żywa. W ciągu roku przyjmuje postać skrzepu, bądź kilku skrzepów, zaś w dniu śmierci świętego, w żyłach którego płynęła, przechodzi w stan płynny, burzy się, zmienia objętość i odcienie czerwieni.

Fakty te, poddawane od dekad naukowym analizom, wprawiają naukowców w całkowite osłupienie. Żaden z uczonych nie zdołał wyjaśnić dotąd, dlaczego krew, która od półtora tysiąca lat powinna ulec rozkładowi, nie tylko istnieje, ale zachowuje się jak krew żywego człowieka. Przejście owej krwi ze stanu stałego (skrzep) do stanu ciekłego (płyn) określane jest mianem Cudu Krwi.

Cuda Św. Pantaleona i Św. Januarego

Najgłośniejszym z nich jest Cud Krwi Św. Januarego, który ma miejsce 19 września w Neapolu, w którym od stuleci relikwie jego krwi są przechowywane. W chwili obecnej znane są i zbadane Cuda Krwi dotyczące blisko dziesięciu świętych męczenników, z których cztery ściśle wiążą się z Neapolem, a dwa z innymi miejscowościami Kampanii. Większość z tych cudów dzieje się w lecie. Doroczny cykl Cudów Krwi otwiera wspomnienie męczeństwa mało znanego w Polsce św. Pantaleona, które przypada 27 lipca i które niezwykle uroczyście świętowane jest nie tylko w Ravello pod Neapolem, ale także w Madrycie, gdzie także przechowuje się pewną ilość jego krwi. Pantaleon był nadwornym lekarzem cesarza Maksymiana i posiadał dar uzdrawiania. Ponieważ jednak imperator przynależność do Chrystusa poczytał Pantaleonowi jako zdradę, święty został poddany okrutnym torturom i ścięty. A skoro już była mowa o św. Januarym, to o ile Cud Św. Pantaleona rozpoczyna letni pochód Cudów Krwi, o tyle Cud Św. Januarego go zamyka. A po Pantaleonie przychodzi kolej na św. Wawrzyńca.

Cud Św. Wawrzyńca

Każdy, kto oglądał film „Pod Słońcem Toskanii” pamięta z pewnością statuetkę św. Wawrzyńca stojącą w kuchni powracającej do świetności willi Bramasole, zakupionej przez uroczą amerykańską pisarkę. Francis, bo takie imię nosiła nowa właścicielka posiadłości, otrzymała figurkę Świętego od miejscowego notariusza z wyjaśnieniem, iż Wawrzyniec to patron kucharzy i, że jeśli Francis będzie się do niego modliła, to Święty sprawi, że będzie miała komu gotować. Wyjaśnienie było aluzją do serii kiepskich nastrojów pisarki spowodowanych poczuciem osamotnienia w nowym, choć niewątpliwie zjawiskowym, miejscu zamieszkania. Notariusz dodał przy okazji, że św. Wawrzyniec był męczennikiem pierwszych wieków chrześcijaństwa i zginął – jak głosi legenda – przypiekany na ruszcie. A podarowana przez niego statuetka nie była bynajmniej tego atrybutu pozbawiona.

Relikwiarz z krwią św. Wawrzyńca z sanktuarium w Amaseno

Wątek św. Wawrzyńca wbił mi się w pamięć bardziej niż jakikolwiek inny z tego filmu. Sama natychmiast zaczęłam poszukiwać jego figurki (mam komu gotować, ale moja kuchnia bez owego Świętego zaczęła wydawać mi się pozbawiona duszy) i dopiero niedawno pojawiła się szansa. Okazało się bowiem, że mój kolega franciszkanin mieszka w pobliżu sanktuarium św. Wawrzyńca w Amaseno (Włochy) i może mi ją przywieźć, kiedy będzie odwiedzał rodziców w Polsce. Obiecując jej zakup, wspomniał o relikwii Wawrzyńca. Jest nią krew Świętego, która potwierdza opowiedzianą w filmie przez notariusza historię jego męczeństwa, tzn. fakt upieczenia żywcem.

Badania naukowe relikwii krwi Wawrzyńca, dowiodły bowiem jednoznacznie, że zawiera ona w sobie także drobinki popiołu, makroszczątki skóry ludzkiej i ludzki tłuszcz. Zatem dzieje Wawrzyńca, które jeszcze niedawno przytaczano jako legendę, dzięki analizom hematologów, zyskały status faktów historycznych.

Z Wawrzyńcem wiąże się jeszcze jedna niezwykła opowieść. Otóż dzień jego męczeństwa, i jednocześnie dzień Cudu Jego Krwi czyli 10 sierpnia, poprzedza noc, w czasie której spadają „gwiazdy”. Tysiące Włochów 9 sierpnia urządza sobie zamiejskie pikniki pod nocnym niebem i obserwuje leżąc na ziemi spadające meteory. Rzeczywiście pierwsze sierpniowe noce są okresem wzmożonych deszczów meteorów. Pradawne przekazy mówią, że nocą z 9 na 10 sierpnia, kiedy Wawrzyniec konał pieczony na ruszcie, niebiosa patrząc na jego cierpienia płakały, a zamiast łez zrzucały na ziemię gwiazdy. Ta noc od wieków nazywana jest w Italii Nocą Św. Wawrzyńca, ale u nas w Polsce, choć kult Świętego jest nieznaczny, również możemy podziwiać widowisko gwieździstych łez.

Jeśli zaś chodzi o Amaseno, w którym ma miejsce Cud Św. Wawrzyńca, to muszę zaznaczyć, że miasteczko nie należy do Kampanii lecz do regionu Lacjum. Ponieważ jednak oddziela je od Neapolu mniej więcej godzina drogi, Kampańczycy i tak uważają je za swoje, a w najgorszym wypadku za przedmieścia Kampanii.

Filomena. Fenomen wśród fenomenów.

Dzień po męczeństwie św. Wawrzyńca, 11 sierpnia, w oddalonym od Neapolu o 50 km Mugnano di Cardinale rozpoczynają się trzydniowe uroczystości poświęcone męczeństwu św. Filomeny, prześlicznej dziewczyny, która odrzuciła rękę Dioklecjana. Cud jej krwi jest fenomenem wśród fenomenów.

Do roku 1802 o św. Filomenie w zasadzie nikt w Kościele nie słyszał. I może nie usłyszałby do dziś, gdyby 24 maja 1802 roku robotnicy (niektóre źródła wspominają o archeologach) pracujący w rzymskich katakumbach Pryscylli nie znaleźli nietkniętego, kamiennego grobowca z napisem: „Pax Tecum Philumena” (Pokój Tobie Filomeno). Obok napisu widniały rysunki przedstawiające włócznię, kotwicę, dwie strzały, gałązkę palmy i kwiat lilii, symbolizujące czystość, męczeństwo i jego triumf. Następnego dnia grobowiec otwarto i znaleziono w nim kości dziewczynki, która w chwili śmierci mogła liczyć sobie około 13 lat.

Niestety w trakcie otwierania grobu stłuczono stojącą wewnątrz wazę z zaschniętą krwią młodziutkiej męczennicy. Na szczęście szybko przyniesiono inne naczynie, do którego zdecydowano przełożyć relikwię zaschniętej krwi i wtedy zdarzyło się coś nieprawdopodobnego: sucha krew zabłysła tajemniczym światłem i na chwilę zamieniła się w złote i srebrne ziarenka oraz maleńkie klejnociki wielkości kropelek. O niezwykłym zjawisku, które widziało na własne oczy kilka osób, natychmiast doniesiono dostojnikom kościelnym i szczątki Filomeny, wraz z jej niezwykłą krwią, trafiły do watykańskiego Skarbca Świętych Relikwii.

Trzy lata później z Watykanu zostały przewiezione do oddalonego o około 50 km od Neapolu, Mugnano di Cardinale. Ich przeniesienie i umieszczenie w świątyni Mugnano pociągnęło za sobą mnóstwo spektakularnych cudów, a wieść o nich obiegła Italię lotem błyskawicy. Kult młodziutkiej męczennicy wybuchł wśród Włochów niczym pozytywna bomba i coraz głośniej zaczęto mówić, iż Filomenę trzeba byłoby wynieść na ołtarze. Tyle tylko, że nikt nie widział, kim ona właściwie była…

Filomena daje kosza Dioklecjanowi

Wtedy zdarzył się następny cud. Filomena opowiedziała o swoim życiu siostrze Marii Luizie od Jezusa (dziś słudze Bożej), kiedy ta modliła się przed jej figurką. W skrócie biografia Świętej wyglądała tak: ojciec Filomeny, Kalistos, był zarządcą Macedonii i wraz z żoną Eutropią nie mógł doczekać się upragnionego dziecka. Za sugestią miejscowych chrześcijan, małżonkowie zaczęli modlić się do chrześcijańskiego Boga o potomka, a kiedy przyszła na świat ich córeczka – Filomena, ochrzcili ją, a zaraz potem siebie samych i przyłączyli się do Kościoła. Dziewczynkę cechowała nadzwyczajna uroda i pobożność. Jako kilkulatka złożyła ślub czystości Chrystusowi.

Były to czasy, kiedy na tronie Imperium Romanum zasiadał Dioklecjan, ostatni krwawy pogromca wyznawców Chrystusa. Cesarz dowiedziawszy się, iż Kalistos jest chrześcijaninem wezwał go do siebie w celu złożenia wyjaśnień, a zobaczywszy piękną, młodziutką Filomenę, która z rodzicami stawiła się przed cesarskim majestatem, zapragnął pojąć ją za żonę. Dziewczynka odmówiła kategorycznie, twierdząc, że jest poślubiona Chrystusowi. Rozwścieczony odmową imperator kazał ją więc uwięzić, bestialsko torturować, a w końcu ściąć.

Ojciec Paul O’Sullivan, dominikanin, autor biografii Filomeny pisze o cudzie jej krwi: „Krew nie znajduje się w stanie płynnym, jest zupełnie wyschnięta i z wyglądu przypomina popiół. Znajduje się w małym kryształowym wazonie, dzięki czemu zwiedzający może ją zobaczyć. (…) Trzydzieści do czterdziestu razy dostąpiłem zaszczytu badania bezcennego skarbu. Za każdym razem, bez wątpienia, widziałem najcudowniejszą przemianę krwi, przemianę tak oczywistą i jasną, że nie mogło być mowy o wątpliwościach lub nieporozumieniach. Drogocenne kamienie: rubiny i szmaragdy, grudki złota i cząsteczki srebra mieszały się z cząsteczkami krwi. Po wstrząśnięciu relikwiarzem drogocenne kamienie znów się pojawiały, nie zawsze w tym samym kształcie, ale wciąż widoczne i wyraźne”.

Filomenomania

Dziewiętnaste stulecie było wiekiem prawdziwej… filomenomanii. Wielcy późniejsi święci czcili młodziutką, mężną męczennicę całym sercem. Traktowali ją niczym najlepszą przyjaciółkę i opowiadali o niej tak, jak gdyby mieli z nią osobisty kontakt. Wśród najbardziej znanych czcicieli Filomeny byli: Paulina Jaricot, Jan Vianney, kilku papieży, a wśród nich Pius IX, Leon XIII, Pius X, Pius XI, a także najsłynniejszy dwudziestowieczny święty – ojciec Pio. Święto Filomeny przypada 11 sierpnia i jest obchodzone w Mugnano nadzwyczaj uroczyście. I to przez trzy dni!

Wtorki u św. Patrycji

„W Neapolu każdy wtorek poświęcony jest św. Patrycji – pisze Joan C. Cruz w swej głośnej książce Tajemnice, cuda i osobliwości w żywotach świętych. – Tłumy wiernych otrzymują błogosławieństwo przy użyciu ampułek zawierających jej cudowną krew. Cud zdarza się tak często, że przewodniki umieszczają sanktuarium na liście najciekawszych obiektów, a turyści niemal bez przerwy nawiedzają sanktuarium, w nadziei, że będą świadkami przemiany krwi”. Św. Patrycja stanowi wyjątek w naszych opowieściach, bowiem nie zginęła śmiercią męczeńską.

Urodziła się w VII wieku w Konstantynopolu i była spokrewniona z cesarzem Konstansem II. Kiedy z dziewczynki zamieniła się w urokliwą pannę i krewni zaczęli szukać dla niej odpowiedniego kandydata na męża, Patrycja oświadczyła, iż zamierza żyć w dziewictwie, oddana wyłącznie Chrystusowi. W czasie gdy krewni obmyślali strategię złamania jej uporu, Patrycja wsiadła na statek i popłynęła z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Stamtąd wyruszyła drogą morską do Rzymu, lecz z woli Opatrzności trafiła do Neapolu, z którym miała związać resztę swego życia i misji. Zmarła jako 21-letnia kobieta, zapowiedziawszy wcześniej, iż zostanie pochowana w neapolitańskim kościele św. Nikandra i św. Marcjana. Mimo tego, iż zdecydowano, że jej ciało spocznie w innymi miejscu, zwierzęta pociągowe, zaprzężone do wozu, który wiózł ją na miejsce pochówku, same powiozły ją do wskazanej przez nią świątyni.

Z czasem wokół jej grobu zaczęły dziać się cuda. Pewien żołnierz rzymski, który za pośrednictwem Patrycji uzyskał łaskę uzdrowienia, wyprosił możliwość całonocnej, samotnej modlitwy u grobu Świętej. Gdy nadciągał ranek żołnierz postanowił otworzyć grób Patrycji i … zabrać sobie jej ząb jako relikwię. Wtedy zdarzyło się coś niewytłumaczalnego. Z miejsca, z którego żołnierz wyciągnął ząb Świętej wypłynęła ciepła, świeża krew. Wojak zemdlał z wrażenia, a zarządzający świątynią bazylianie, znaleźli go leżącego na posadzce o świcie. Tego samego ranka, krew św. Patrycji, zebrano do dwóch szklanych ampułek i szczelnie zamknięto. Odtąd każdego roku, w dniu św. Patrycji, czyli 25 sierpnia, wysuszona masa krwi powoli zamienia się w ciecz. „Procesowi upłynniania – jak pisze Joan Cruz – towarzyszy zwiększenie objętości, zmiana koloru na rubinowy, wreszcie przemiana w świeżą, żywą krew. Zarówno badacze kościelni, jak i naukowcy wielokrotnie badali ten proces. Wszyscy stwierdzili, że nauka nie potrafi wyjaśnić metamorfozy krwi, którą można określić mianem prawdziwego cudu”.

Krew św. Szczepana

Joan C. Cruz, w rzeczonej publikacji pisze również o cudzie krwi pierwszego męczennika Kościoła. Jego krew, jak podaje Cruz, przeszła w stan ciekły w 1674 roku, po odśpiewaniu hymnu Deus Tuorum Militum. Jak podają neapolitańskie źródła, ksiądz Sabbatini, późniejszy biskup zresztą, wiarygodny i wykształcony świadek, wielokrotnie oglądał na własne oczy upłynnianie się zaschniętej krwi przechowywanej w szklanej fiolce w miejscowym kościele San Gaudioso.

W dzień Jana Chrzciciela

W XIII stuleciu, neapolitańskiemu klasztorowi Sant’Arcangelo a Baiano podarowano szklaną flaszeczkę z relikwią krwi. Nikt niestety nie pamiętał, w czyich żyłach owa krew płynęła. W XVI wieku, przeorysza Sant’Arcangelo a Baiano, którą tajemnica relikwii niezwykle nurtowała, postanowiła zapytać zaprzyjaźnionego księdza, jak by można dowiedzieć się, czyją krwią jest owa relikwia. Sędziwy kapłan zasugerował jej, by każdego dnia, będącego świętem jakiegoś męczennika – kapłan wiedział dobrze, że podobne ampułki zawierały właśnie krew męczenników – stawiała fiolkę na ołtarzu w czasie nieszporów i modliła się, by w dniu święta tego, w żyłach którego wspomniana krew płynęła, Bóg uczynił czytelny cud. Przeorysza posłuchała rady księdza i 29 sierpnia, tzn. w dniu męczeństwa Jana Chrzciciela, tuż po rozpoczęciu nieszporów zauważyła, że zbrylona krew upłynniła się… W latach 60. XVI wieku klasztor Sant’Arcangelo a Baiano zamknięto z powodu wyludnienia, zaś rzeczoną relikwię krwi uznawaną już za krew Jana Chrzciciela podzielono na dwie części: pierwszą umieszczono w kaplicy klasztornej w Santa Maria Donna Romita, drugą zaś w San Gregorio Armeno, czyli tam, gdzie przechowywana jest od XIX stulecia krew Świętej Patrycji. Relikwie krwi Świętego Jana Chrzciciela można oglądać po dziś dzień w wymienionych wyżej miejscach.

Opowiedziałam tu w dużym skrócie o zaledwie kilku cudach krwi świętych męczenników, skupiając się głównie na tych, które mają miejsce we włoskiej Kampanii. Należy jednak pamiętać, że podobne zjawiska mają również miejsce nie tylko w innych miastach Włoch, jak Bolonia, Tolentino, czy Montefalco, ale także w innych zakątkach Europy, jak choćby w Hiszpanii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *