Powstańcy

Ciemna noc się nad nami
Roziskrzyła gwiazdami,
Białe wstęgi dróg w pyle, długie noce i dni,
Nowa Polska, zwycięska, jest w nas i przed nami
W równym rytmie marsza: raz, dwa, trzy…

Krystyna Krahelska „Danuta” – Hej, chłopcy, bagnet na broń

Cześć i chwała bohaterom

80 lat temu na rozkaz dowódców chwycili za broń, choć broni mieli jak na lekarstwo. Chcieli z rąk bestialskiego okupanta niemieckiego wyzwolić Warszawę a sowietom i światu pokazać, kto jest prawowitym gospodarzem na polskiej ziemi. Liczyli, że bój potrwa kilka dni – walczyli i ginęli ponad dwa miesiące, przy całkowitej obojętności aliantów i szatańsko cynicznej postawie Stalina.

Nie mogło nas w Warszawie w ten dzień zabraknąć. Najchętniej bylibyśmy wszędzie, niestety trzeba było wybierać. Trudna decyzja dotyczyła zwłaszcza godziny „W”. Jeszcze w czasach PRL, gdy komuniści zakłamywali pamięć o zrywie, o godz. 17.00 gromadzili się Warszawiacy przy pomniku Gloria Victis (Chwała Zwyciężonym) na wojskowych Powązkach. Wolna Polska kontynuowała tę tradycję. Przy kwaterach powstańczych pojawiliśmy się jednak dwie godziny wcześniej. Już wówczas nie można było podejść pod sam monument. Barierki grodziły teren, na którym dwie godziny później zjawili się prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Szymon Hołownia, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska oraz prezydent stolicy Rafał Trzaskowski. Wśród tłumu przybyłych rodaków był też premier Mateusz Morawiecki. Z relacji wiemy, że uroczystość trwała dość krótko. Minuta ciszy, hymn narodowy, modlitwa poprowadzona przez biskupa polowego Wiesława Lechowicza, salwa honorowa i składanie kwiatów.

W tym czasie dotarliśmy już do centrum miasta, aby wspólnie z tysiącami Warszawiaków na Rondzie Dmowskiego oddać hołd bohaterom Polski Podziemnej. W godzinę „W” Warszawa znieruchomiała. Zawyły syreny, rozbrzmiały klaksony, zapłonęły race. Wkrótce dym spowił Nieśmiertelne Miasto a z tysięcy gardeł rozległ się krzyk: Cześć i chwała Bohaterom, Bóg Honor i Ojczyzna. Las biało-czerwonych flag towarzyszył pieśniom: „Rota” Marii Konopnickiej i „Sen o Warszawie” Czesława Niemena.

Wkrótce potem ze skrzyżowania Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich wyruszył XIII Marsz Powstania Warszawskiego. Piękne słońce towarzyszyło uczestnikom przemarszu do samego końca. Organizator, Robert Bąkiewicz informował, że było nas 50 tysięcy. Na Placu Krasińskich, pod pomnikiem Powstania Warszawskiego, gdzie zakończył się marsz, odbył się następnie koncert piosenek powstańczych. Jego inicjatorem była Telewizja Republika.

Nieco później około godziny 20 dotarliśmy też na plac Marszałka Józefa Piłsudskiego, gdzie przygotowano scenę na koncert Warszawiacy Śpiewają (nie)Zakazane Piosenki. Cieszył szczelnie wypełniający plac tłum uczestników, ale smucił zmieniony w stosunku do poprzednich lat scenariusz wydarzenia. Przede wszystkim zabrakło Tomasza Wolnego, dziennikarza, który od lat prowadził koncert z okazji rocznicy wybuchu Powstania. Nawet w tym wyjątkowym momencie odczuliśmy skutki bezprawnych działań koalicji 13 grudnia, gdy pod koniec zeszłego roku bezprawnie przejęła telewizję publiczną.

Nie złamie wolnych żadna klęska,
Nie strwoży śmiałych krwawy trud,
Pójdziemy razem do zwycięstwa,
Gdy ramię w ramię stanie lud.
Poległym chwała, wolność żywym,
Niech płynie w niebo dumny śpiew.
Wierzymy, że nam Sprawiedliwy
Odpłaci za przelaną krew.

Stanisław Ryszard Dobrowolski „Goliard” – Warszawskie dzieci

Zacytujmy na koniec fragment książki „Bohaterowie i zdrajcy” Bohdana Urbankowskiego, zmarłego w zeszłym roku wybitnego pisarza i poety, eseisty, dramaturga i filozofa.

Patriotyzm, odwaga, honor przekazane w wierszach przestawały być tylko słowami. Słowo jest czynu testamentem… To nie było pisanie wierszy, to było tworzenie mitu. Poezja powstania jest od razu tworzoną na żywo mitologią – tym bardziej przejmującą, że opartą na autentycznych wydarzeniach, łączącą sakralny ton z ludzką prawdą wydarzeń i przeżyć. To dało tej poezji siłę. Dzięki niej Powstanie Warszawskie nie zostało zniszczone w zbiorowej pamięci Polaków.

Stoimy na grobach. Myślimy o ich śmierci, rozczulamy się nad własną – nadejdzie nieuchronna, ale przeważnie bardziej podła. Powstańcy mieli nie tylko lepszą śmierć, mieli lepsze jakościowo życie – bardziej barwne, bardziej bohaterskie, bardziej tragiczne, jednym słowem bardziej ludzkie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *