JANEK

teatru sceny, życia sceny

Jan Szurmiej (27 lipca 1946 – 3 czerwca 2024)

Lokomotywa ciągnęła za sobą bydlęce wagony pełne ludzkich, dramatycznych życiorysów. Z Kołymy, a potem z północnego Kazachstanu, On i Ona teraz po latach, ocierania się o śmierć, wreszcie z nadzieją. U niej nadzieja ta miała już 9 miesięcy i mogła się spełnić w każdym momencie. „Boże. Jeszcze nie teraz…Niech to się stanie już w Polsce…” Tak modliła się Ona. Wymodliła. Pociąg repatriantów przekroczył nową polską granicę. Janek przyszedł na świat.

Fakt narodzin zarejestrowano w Jaworze pod lipcową datą 1946 roku. Matka Aida i ojciec Szymon. Genetyka miała tu ogromne znaczenie. Jan, dziadek Janka, był Polakiem. Legionistą od Piłsudskiego. Babka Rebeka, Żydówką. Jej ojciec, rabin, wyklął ją po takim mariażu na jakiś czas z domu. Ważniejsze jednak były geny rodziców Janka. Szymon, reżyser, twórca Teatru Żydowskiego. Aida, aktorka i wybitna choreografka. Kim więc mogło być jaworowe dziecko? Tylko artystą i to nie byle jakim.

Był czas, kiedy spotykałem Janka sporadycznie i przypadkiem, gdy pracowałem jako reżyser w Telewizji Polskiej we Wrocławiu. Mieliśmy wspólnych znajomych, kreowaliśmy tych samych aktorów i jak mi się wydawało – mieliśmy podobny system wartości. Jednak ostatnie kilka lat spotykaliśmy się bardzo często, a w końcu ubiegłego roku nieomal dzień w dzień. Powodem była jego decyzja o reżyserii przedstawienia „CHOPIN 44’”, z moim librettem i songami, które pisałem do muzyki Fryderyka Chopina. Obaj mieliśmy świadomość, że ten dramat o Powstaniu Warszawskim ma charakter narodowy. Oto więc kreator musicali żydowskich, takich jak „Skrzypek na dachu”, czy „Sztukmistrz z Lublina”, dotyka materii jakże czułej i jakże polskiej. Nie pierwszy raz zresztą.

Nie kryję, że miałem możliwość współpracy z geniuszem. Obserwowałem go – nieomal podejrzliwie. Musieliśmy wybrać na castingu 25 śpiewających i tańczących aktorów. Przyjechała ich do Teatru Polskiego we Wrocławiu ponad setka. Wydaje mi się, że Janek był w swoim żywiole. Wydobywał bezbłędnie i szybko możliwości młodych artystów. Potem…Nie mam wątpliwości, że był szczęśliwy i oddany całej sprawie na próbach, mimo że jego nastrój zmieniał się od żartu do gniewu. Wydawało mi się, że jest w pełni sił, nieomal młodzieńczy, jak jego wspaniała asystentka Marica Klarman. W antraktach prób Janek był otwarty na dyskusję. Także na temat wartości.

„Słuchaj…czy ten powstańczy ślub przed księdzem, w pobliżu barykady… Czy to jest potrzebne?” Mówiłem mu: Takich powstańczych ślubów było 320! „Niesamowite. To oczywiście musi być.” Inscenizował sceny zbiorowe, tak, iż wydawało się, że to intuicja. Szybko i sprawnie. Tymczasem, teraz wiem to na pewno, było to doświadczenie około stu zrealizowanych spektakli. Kameralnych i monumentalnych.

Także osobiste doświadczenie aktorskie od najmłodszych lat, kiedy był tancerzem, mimem, filmowym aktorem. Odkryty przez Andrzeja Wajdę. Obsadzony przez Jerzego Kawalerowicza w ,,Austerii”. Przez Wojciecha Hasa w ,,Śmierci komiwojażera”. Mógł cieszyć się popularnością znanego aktora. Jednak chciał tworzyć sam swój świat na wielkich scenach Polski i Europy.

Po nim pozostaną teatry, które stworzył, choćby ROMĘ w Warszawie i CAPITOL we Wrocławiu. My wrocławianie powinniśmy być z niego dumni, śmiało zestawiając jego nazwisko z Grotowskim i Tomaszewskim. Także jego ostatnie lata artystycznego dyrektorowania w Teatrze Polskim to niezwykłe spektakle. „Zmierzch świtem”, „Xięgi Schulza’” czy przedostatni „Czas na mnie” według Tadeusza Różewicza. W tym spektaklu odcina symboliczną, krwawą pępowinę od realnego świata. Nie do końca.

Realizuje jeszcze ten ostatni musical narodowy „CHOPIN 44” inspirowany muzyką Fryderyka. W moim libretto dominuje temat Powstania Warszawskiego. Jest też wątek żydowski. W swoim wystąpieniu po premierze Janek mówi: NIE ODRYWAJCIE SIĘ OD SWOICH KORZENI! Bez wątpienia czuł się Żydem i Polakiem jednocześnie. Był świadom jak tragicznie splątane są losy tych dwóch narodów. Jak wykorzystują to najwięksi mordercy i imperatorzy tego świata.

Janku! Dziękujemy Ci za niezwykłą mądrość i wrażliwość. Twoje geny pozostają w Twoich dzieciach. A Twoje myśli w naszych myślach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *