Samobójcy i sadomasochiści

Zastanawia nie tyle głębokość podziałów politycznych, co rozległość patologizacji społeczeństwa.

W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku przychody Orlenu spadły o 33,5 mld zł rok do roku. Zysk za ten okres wyniósł 2,875 mld zł i był niższy o 6,86 mld zł w porównaniu z ub.r. Podczas gdy paliwo drożeje, zyski koncernu spadają (czyli za nieudolne poczynania zarządu płacą klienci). Doszło też do charakterystycznego wyznania. Po co mamy wydawać prasę – głoszą nowe władze Orlenu. Widać dla nich pozostawanie polskich mediów w zagranicznych rękach to coś normalnego.

Wyłączenie telewizji, która była zbrodnią na społeczeństwie, uważam za swój zaszczyt i moralny obowiązek – chełpi się ppłk Bartłomiej Sienkiewicz, skierowany na front kultury. Jakoż oglądalność neo-TVP spadła o 75%, ponosząc wielomilionowe straty. Skądinąd dewastacja mediów nie wywołała masowych protestów odbiorców i płatników abonamentu, nie mówiąc o bojkocie pracowników medialnych.

72% ankietowanych jest za pozostawaniem naszego kraju w UE (przeciwnego zdania – 16%). Nie wiadomo jednak na czym opierają przekonanie, że uczestnictwo w UE jest polską racją stanu, że tylko unia może nam zapewnić bezpieczeństwo i dobrobyt. Zapewne uwierzyli Donaldowi Tuskowi, że Polska będzie beneficjentem Paktu Migracyjnego. Nie badano wszakże UE-entuzjastów, czy mają świadomość, że wdrażanie zielonej rewolucji czyni gospodarkę brukselską niekonkurencyjną. Tymczasem Europejski Fundusz Obronny (100 mld euro) już rozdysponował środki. Polska Grupa Zbrojeniowa otrzymała niewielkie zamówienia. Co zaś do brukselokratów, to nie są w stanie płacić 2% PKB na zbrojenia, a chcą powołać armię europejską.

Podczas gdy naukowcy łamią swój etos, przekonując „europejczyków”, że warto zapłacić 43 tys. zł za „gaszenie planety”, to niespełna 30% elektoratu jest skłonna uwierzyć Tuskowi, gdy wyznaje – „mam obsesję, by przestrzegać konstytucji”. Lub gdy zarzeka się – „nie zmienię się w psa gończego, który będzie szukał afer i skandali”. Oto skala patologicznej demokracji, formatowanej przez polskojęzyczne media. Reszta należy do kalekiego (459 posłów) sejmu uchwałodawczego.

Mentalność neokolonialna

Brukselski zielony ład zagraża polskiemu rolnictwu, także gospodarce. Nie jest też tajemnicą, że ochrona przyrody stała się intratnym interesem dla międzynarodowych koncernów. Niemcy nie chcą polskich elektrowni atomowych. Proponują stare wiatraki, a przez fundusze brukselskie – dopłaty do przechodzonych „elektryków”. Resort klimatu nie dementuje tych doniesień medialnych. „Nie” zielonemu ładowi, ale też utracie suwerenności – protestują związkowcy. Wsłuchujemy się w uzasadnione obawy polskich rolników – zapewnia Ursula von der Leyen.

185 posłów związanych z administracją 13 grudnia złożyło wstępny wniosek o postawienie Macieja Świrskiego, przewodniczącego KRRiTv, przed Trybunałem Stanu. Wnioskodawcy – poświadczając nieprawdę – narazili się na odpowiedzialność karną. KRRiTV nie mogła bowiem przydzielić pieniędzy abonamentowych neo-mediom publicznym, gdyż ich władze nie zostały zarejestrowane przez sądy. Rada nie mogła też przydzielić koncesji TVN Style, gdyż nadawca posiada 100% udziałów spoza europejskiego obszaru gospodarczego, a zgodnie z prawem polskim i unijnym może być tylko 49%. Tu nawet interwencje ambasady amerykańskiej nie powinny mieć znaczenia. Niemniej posłowie godzą się na tę patologię, zapominając, że spowodowały ją poprzednie władze Rady, i to one powinny stanąć przed Trybunałem Stanu.

Przyjęcie euro zrujnowało gospodarki Grecji, Włoch czy Hiszpanii. Zyskały Niemcy i Holandia. Polska też mogłaby się przyczynić do ubogacenia się tych ostatnich. Zabiegają o to PO-ekonomiści, którzy nie potrafili nawet uszczelnić luki VAT-owskiej. Grożą natomiast Trybunałem Stanu prezesowi NBP. Zarzuty byle jakie – nie przewidział eko-inflacji i Putin-inflacji, choć uchronił krajową gospodarkę przed recesją pandemiczną. Zgromadził też sporo złota i walut – przydałyby się do podreperowania brukselskiej gospodarki. W ten sposób PO-ekonomiści rozumieją polską rację stanu. I za nic mają orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, wskazującego na niekonstytucyjność dotychczasowych uregulowań, umożliwiających postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu.

Mimo wojny – gospodarka ukraińska ma się całkiem dobrze, w przeciwieństwie do polskiej, co świadczyłoby o pełnej niefrasobliwości PO-elektoratu. Tak więc ukraińska żywność zalewa polski rynek, a terminale zbożowe w portach morskich – stale w projektach. W rezultacie porty niemieckie będą miały zajęcie. Niemniej znany bon-mot Rafała Trzaskowskiego nie w pełni jest zasadny, bo kształtuje się ruch społeczny – Tak dla CPK, Tak dla atomu. Trzeba bronić państwo przed szkodliwym rządem.

Peryferyjność

Nie wiadomo, czy nasze państwo wykorzysta historyczną szansę w przewodzeniu krajom Międzymorza. Nie wiadomo, czy obywatele chcieliby wielkiego, silnego państwa. No bo, co powiedzieliby nasi odwieczni sąsiedzi (i wrogowie). Zresztą, jeżeli obywatele chcą być „europejczykami”, to powinni wdrażać ideę „wielkiej unii”, a nie wielkiej Polski. Właśnie wspomniana „wielka unia” zamierza powołać ekologiczną europejską armię. W końcu plan super Europy realizuje się wbrew „europejczykom”, wbrew umowom traktatowym (likwidacja weta w 34 obszarach). Kto przeciw centralizacji brukselskiej – ten z Putinem – euroentuzjaści nie dają za wygraną.

Liczba niekompetentnych urzędników w administracji 13 grudnia bije rekordy. Wspomagają ich zideologizowani aktywiści, ze skutkiem równie żałosnym, czego przykładem zamach na lasy państwowe. Pielęgnowane od ponad stu lat (co jest europejskim fenomenem) przez fachowców-leśników, mogłyby być wzorem realizacji modelu zrównoważonego rozwoju. Nie będą, bo zagraża im brukselski zielony ład. Gospodarka leśna zostanie ograniczona o 20%, powstanie sto rezerwatów. Branża drzewna będzie więc ograniczona, a spalanie drewna w elektrowniach i ciepłowniach – zakazane. Leśnictwo stanie się niepotrzebnym dziedzictwem narodowym.

W konsekwencji realizacji brukselskich fantasmagorii klimatyczno-gospodarczych, nowe kraje unijne stały się niestabilne. Nic dziwnego, że inwestorzy przenoszą zakłady do państw nie obciążonych zieloną histerią. Tymczasem inną formą destabilizacji naszego kraju może być uznanie gwary śląskiej jako języka regionalnego. Jego instrumentalne potraktowanie zmierza w stronę separatyzmu. Jest nawet uzasadnienie. Zamiast Europy ojczyzn – Europa regionów, zamiast centralnego podziału unijnych funduszy przez rządy państw, kierowanie środków bezpośrednio do samorządów regionalnych. Przykład hiszpańskiej Katalonii pokazuje, jak skuteczne może być takie narzędzie.

Kompleks

Gdy „Odę do radości” coraz częściej zagłusza dobrze znana w naszej części kontynentu „Międzynarodówka”, stołeczny prezydent też nie chce być gorszy, a nawet chce przodować – już to w ekologizacji przestrzeni miejskiej, już to w dyskryminacji kierowców. Teraz wybił się na totalną sekularyzację swego urzędu i całej stolicy: wyrzuca krzyże z instytucji. Co więcej, urzędnicy będą przestrzegać języka transpłciowego, respektować homo-związki, stosować feminatywy i inne formy zapobiegania dyskryminacji. I z takiego prezydenta – oryginała w skali brukselskiej – może być dumnych 440 tys. jego wyborców. Co do reszty – jakoś nie zwołują referendum w sprawie odsunięcia go od władzy.

Polskojęzyczne media wmówiły społeczeństwu, że unijna przynależność to swoista nobilitacja, że „nowy człowiek” brukselski osiągnie pełnię swego człowieczeństwa. Wielu „europejczyków” uwierzyło w te brednie, nie bacząc, że prawem człowieka jest aborcja, eutanazja czy tranzycja. Nie dostrzeżono też, że przenikliwa drobiazgowość brukselska, z jej ideologizacją i deprawacją – po prostu dehumanizuje. Podobnie czyni to zielona religia, gdy człowiek musi walczyć z nakrętkami na plastikowych butelkach. A przecież to jeszcze nie wszystko, bo wyobraźnia brukselokratów pracuje – normy emisji Euro 7, zakaz jazdy samochodami w weekendy. Satysfakcja z bycia „europejczykiem” będzie coraz bardziej kosztowna i żałosna.

Im gorzej, tym lepiej

PO-elektorat zapewne zapomniał, że gabinety Tuska i Kopacz wyprzedały majątek państwowy za ok. 60 mld zł, a dziura budżetowa ani drgnęła. PO-elektorat nawet nie zauważył, że to bruksekraci narzucili naszemu krajowi tak nieudolnego premiera, jak Donald Tusk. Poczynając sobie bezprawnie, bynajmniej nie polepsza dobrostanu obywateli. Mimo to – drożyzna, zwolnienia grupowe – Szymon Hołownia zapowiada cudowny rozwój gospodarczy. Wobec tego można nawet zrezygnować z wpływów z CPK.

Nie ustajemy w myśleniu o tym, że IPN trzeba zlikwidować – powiedział Stanisław Wziątek, wiceminister obrony. Wiemy, jak to zrobić, musimy uzyskać zgodę wszystkich naszych koalicjantów. To jasne określenie celu – zakazać ścigania zbrodni nazistowskich i komunistycznych, upamiętniania poległych za niepodległość, także działaczy opozycji antykomunistycznej. Przestać kształtować świadomość historyczną społeczeństwa, jego tożsamość narodową i kulturową. Jak dotychczas nie rozliczono zbrodniarzy, teraz po-komuchy chcą zlikwidować pamięć o ofiarach.

Gdy przygotowuje się szczyt NATO w USA, administracja 13 grudnia odwołuje ambasadora Tomasza Szadkowskiego, bez podania przyczyny (MSZ podaje, że kończy się jego misja). To niewątpliwie osłabia pozycję naszego kraju, czyniąc go mniej wiarygodnym. Kompromitacja równie dotkliwa, jak odwołanie gen. Jarosława Gromadzińskiego z Eurokorpusu. Niezależnie od tego, to dyskredytacja urzędu prezydenta RP.

Antypaństwowa ofensywa Tuska ma kulminować 4 czerwca. To rocznica wyborów kontraktowych i obalenia rządu premiera Jana Olszewskiego, a zarazem kontynuacja zmowy okrągłostołowej. Tak jak Bruksela jest zaprzeczeniem europejskiej demokracji, tak administracja 13 grudnia jest zaprzeczeniem polskiej racji stanu. Symboliczny jest w tej mierze gest Poczty Polskiej, która nie wyemitowała znaczka z okazji 300. rocznicy urodzin Immanuela Kanta – z racji zastrzeżeń co do światopoglądu Wojciecha Korkucia, autora projektu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *