Sojusz wydał wspólny komunikat określający nowe wsparcie militarne i finansowe dla Ukrainy oraz zobowiązanie, że Kijów znajduje się na „nieodwracalnej” drodze do członkostwa w NATO. Ale to gafy i towarzyszące im okoliczności – w tym katastrofalna debata prezydenta Joe Bidena 27 czerwca oraz wątpliwości co do jego przyszłości – przyćmiły spotkanie w Waszyngtonie.
Na szczycie – zorganizowanym z okazji 75-lecia utworzenia paktu – były jeszcze obawy przed potencjalnym powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu; ci mądrzejsi prowadzili zakulisowe rozmowy z zapleczem byłego prezydenta a Viktor Orban udał się na Florydę, aby porozmawiać z nim osobiście. Dyskutowano i decydowano o Chinach i Korei Płn., ale to Ukraina była najważniejsza.
Optymizm Bidena
Biden na otwarcie szczytu powiedział, że NATO stało się ostatnio silniejsze, a Rosja przegrywa w wojnie na Ukrainie, po czym przyrzekł, że sojusz będzie w dalszym ciągu opowiadał się za wolnością w obliczu wzrostu zagrożeń na całym świecie.
„Wspólnie zbudowaliśmy globalną koalicję, która jest po stronie Ukrainy – oznajmił. – Nie dajcie się zwieść, Rosja ponosi porażkę w tej wojnie. Ponad dwa lata po rozpoczęciu jej na polecenie Putina straty są zdumiewające. Ponad 350 tys. żołnierzy rosyjskich zginęło i zostało rannych, a wielu młodych ludzi opuściło Rosję, ponieważ nie widzą już w niej przyszłości”. Biden powiedział, że Putin „myślał, że NATO się rozpadnie”, kiedy najechał Ukrainę, ale zamiast tego sojusz skupił się wokół Kijowa. „Wojna zakończy się, gdy Ukraina pozostanie wolnym i niepodległym krajem – dodał. – Rosja nie zwycięży. Ukraina zwycięży.”
32 członków paktu potwierdziło we wspólnym komunikacie, że Ukraina znajduje się na „nieodwracalnej” drodze do członkostwa w NATO. Nie ma tu niespodzianki. Ukraina raczej spodziewała się, że na tegorocznym szczycie nie otrzyma formalnego zaproszenia do przyłączenia się do NATO. Sojusznicy uznali, że Kijów nie może przystąpić do sojuszu, dopóki znajduje się w aktywnej wojnie oraz że nadal należy przeprowadzić reformy administracyjne i zwalczać korupcję, aby dostosować kraj do standardów zachodnich.
Jeszcze więcej pomocy
Biden ogłosił, że USA wraz z czterema państwami „dostarczą Ukrainie sprzęt dla pięciu dodatkowych strategicznych systemów obrony powietrznej, a w nadchodzących miesiącach Stany Zjednoczone i nasi partnerzy zamierzają zapewnić Ukrainie dziesiątki dodatkowych środków taktycznych systemu obrony powietrznej”. Chodzi o nowy pakiet pomocowy dla Ukrainy o wartości 225 mln dolarów, który ujawniono podczas spotkania z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. USA, Niemcy i Rumunia przekażą baterie Patriot, Holandia dostarczy komponenty do kolejnej baterii Patriot, a Włochy dostarczą system obrony powietrznej SAMP-T.
Pakiet obejmuje także amunicję dla zaawansowanych systemów rakietowych ziemia-powietrze (NASAM), rakiety przeciwlotnicze Stinger, amunicję do artyleryjskich systemów rakietowych wysokiej mobilności, systemy przeciwpancerne Javelin i AT-4 oraz więcej amunicji artyleryjskiej kal. 155 mm i 105 mm.
Nowe oświadczenie nastąpiło po tym, jak tydzień wcześniej USA zadeklarowały dodatkowe 150 mln dol. na pomoc w drodze wypłaty z funduszy prezydenckich, a także 2,2 mld dol. z funduszy Ukraińskiej Inicjatywy Wsparcia Bezpieczeństwa na zakup rakiet Patriot, systemów obrony powietrznej NASAM i innej broni. To sporo.
Także samoloty
Przy okazji szczytu, ogłaszając kontynuację kluczowego zobowiązania przygotowywanego od lat, sekretarz stanu Antony Blinken oznajmił, że amerykańskie myśliwce F-16 są w drodze na Ukrainę. Sprecyzował, że zaawansowane myśliwce będą bronić ukraińskiego nieba już „tego lata”. Nie podał jednak liczby F-16 wysłanych na Ukrainę z Holandii i Danii. We wspólnym oświadczeniu Waszyngtonu, Hagi i Kopenhagi stwierdzono, że szczegóły są ukrywane ze względu na „bezpieczeństwo operacyjne”.
W deklaracji NATO stwierdzono również, że sojusznicy zapewnią co najmniej 40 mld euro pomocy wojskowej w ciągu najbliższego roku. Zabrakło tutaj jednak wieloletniego zobowiązania, o które zabiegał sekretarz sojuszu, Jens Stoltenberg. W wyraźnym ostrzeżeniu skierowanym do prezydenta Rosji Władimira Putina USA oświadczyły ponadto, że w 2026 r. rozpoczną rozmieszczanie w Niemczech rakiet większego zasięgu, co będzie – jak zapewniają znawcy – najpotężniejszą bronią amerykańską stacjonującą na kontynencie europejskim od czasów zimnej wojny.
Nie udało się
Nie ze wszystkiego może być Ukraina zadowolona. Zełenski naciskał w Waszyngtonie na Bidena, aby zniósł ograniczenia nałożone na Ukrainę przy użyciu dostarczonej przez Amerykanów broni do uderzenia na odległość do 500 mil w głąb Rosji. A miał znakomity pretekst, bo wcześniej zapadła decyzja Wielkiej Brytanii o zniesieniu podobnych ograniczeń dla jej rakiet długodystansowych Storm Shadow. Administracja Bidena dała Ukrainie zielone światło do uderzenia poza granice Rosji, ale tylko w pobliżu Charkowa, nie chcąc sprowokowania Putina.
Zełenski nazwał te ograniczenia „szalonymi”. NATO poparło dążenie Ukrainy do zapewnienia większej swobody w użyciu broni dostarczanej przez Zachód, ale kilka krajów, np. Niemcy, poszły w ostatniej chwili w ślady Ameryki i się wycofały.
„Gdyby był w stanie uderzyć w Moskwę, uderzyć w Kreml, czy miałoby to sens? Nie miałoby – powiedział Biden o Zełenskim. – Pytanie brzmi: jak najlepiej wykorzystać posiadaną przez niego broń? Zapewniłem mu większą zdolność do strzelania z dużej odległości, a także zdolność do obrony. Postępuję zgodnie z radami szefa sztabu wojska, sekretarza obrony oraz moich ludzi z wywiadu i codziennie oceniamy, jak daleko powinni się posunąć. To logiczne.”
Trump w tle
Niektórzy europejscy przywódcy wyrażali obawy, że podejście Waszyngtonu do Ukrainy może się zmienić w listopadzie, jeśli wybory wygra Trump. Stąd też postanowiono dokonać parę – wątpliwej jakości – posunięć. Sojusz podjął na przykład kilka kroków mających na celu przejęcie koordynowania wsparcia dla Ukrainy, co jest postrzegane jako „zabezpieczenie przed Trumpem”. Chodzi o pomoc NATO dla Kijowa w związku z obawą, że były prezydent może powstrzymać lub udaremnić wsparcie dla Ukrainy, jeśli wygra wybory. Obejmuje to mianowanie trzygwiazdkowego generała, który będzie kierował koordynacją i zapewnianiem międzynarodowej pomocy w zakresie bezpieczeństwa. To tej pory działo się to pod kontrolą USA. Od teraz, to NATO – a nie wyłącznie USA – ma odpowiadać za szkolenie sił ukraińskich oraz transport i naprawę sprzętu wojskowego.
Kiedy prezydent Biden otwierał szczyt, Trump postanowił odnieść się do finansowania NATO i wojny na Ukrainie. Były prezydent od dawna zwraca uwagę, że kraje europejskie powinny ponosić większe niż USA koszta wojny. Ponadto to sobie przypisuje obecną siłę sojuszu, który – jak twierdzi – bez niego by nie przetrwał. „Gdyby nie ja jako prezydent, prawdopodobnie nie byłoby już NATO” – stwierdził i dodał, że większość członków NATO „popadała w zaległości, płacąc bardzo mało”. Były prezydent powiedział, że istnieje „podobny problem” dotyczący wielkości pomocy, jaką Stany Zjednoczone wysyłają na Ukrainę. Wezwał Europę, aby „przynajmniej WYRÓWNAŁA” swoje obciążenia, twierdząc, że Biden „nigdy ich o to nawet nie prosił”.
Jeśli Trump wygra, zmieni się NATO i żadne „zabezpieczenia” przed nim nie pomogą, ale Ameryka z sojuszu na pewno nie wystąpi. Ukraina na ostatnim szczycie osiągnęła chyba maksimum co mogła. Jak to będzie wyglądało choćby za pół roku, nikt dzisiaj nie wie.