Przepraszam, że żyję

Dość uważnie obserwowałem kampanię wyborczą do naszego Parlamentu w 2023 roku. Miałem swego faworyta. Im bliżej było do dnia wyborów (15.10.2023), tym bardziej byłem pewny jego wygranej. Sondaże mówiły, że walka rozegra się, jak w poprzednich latach, między dwoma ugrupowaniami. Różnice między nimi były kilkuprocentowe, w zależności od tego, która agencja badawcza je robiła. Niektóre sondaże wskazywały na wygraną mego faworyta – PiS, z przewagą, dającą mu możliwość samodzielnego rządzenia. Jednak nie na sondażach opierałem swoje przekonanie. Przede wszystkim na konfrontacji wypowiedzi polityków z rzeczywistością i śledzeniem opinii osób, które są dla mnie autorytetami.

Zakładając, że może sprawdzić się przysłowie „Gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta”, szołmen z TVN założył nową partię – Polska 2050. Niektórym wydawało się, że głosując na to nowe ugrupowanie, które miało być trzecią drogą, uda się rozbić dotychczasowy dwubiegunowy układ. Niejeden wyborca dał się nabrać na to hasło. „Oj naiwny, naiwny, jak dziecko we mgle” – chciałoby się zaśpiewać piosenkę Jana Kaczmarka z kabaretu Elita. Głos oddany na Hołownię był w praktyce głosem oddanym na Tuska. W ten sposób Zjednoczona Prawica [ZP] straciła wiele głosów i o to chodziło ówczesnej opozycji. Pozostałe partie balansowały na granicy progu wyborczego. W kampanii wszystkie partie kierowały się zasadą „bij mistrza”. Programu u nich nie było widać, natomiast dużo mieli do powiedzenia na temat katastrofalnej polityki ZP.

Liderem w opluwaniu rządów Zjednoczonej Prawicy była chora z nienawiści PO, która uważając, iż cel uświęca środki, nie przebierała w słowach. Tą chorobą zaraziła swoich przyszłych koalicjantów. Nieprzypadkowo KO nazwano „koalicją ośmiu gwiazdek”. W zasadzie cały ich program opierał się na doktrynie Janusza Palikota, byłego wiceprzewodniczącego tej partii: – Jeżeli opozycja [czyt. PO] chce wygrać wybory musi kłamać. Podał nawet 6 przykładów takich kłamstw, wszystkie ze znakiem zapytania, aby uniknąć odpowiedzialności prawnej. Jakie to były przykłady? Odsyłam czytelnika do Internetu. Tę doktrynę „udoskonalił” później Marek Belka, były komuch, obecnie europarlamentarzysta z listy KO: – W polityce trzeba kłamać, po prostu kłamać, aby jedno kłamstwo szybko przykryć drugim kłamstwem tak, żeby o pierwszym ludzie zapomnieli. No to kłamali na potęgę (i dalej kłamią). Choć były to insynuacje wyssane z brudnego palca, to do dziś od żadnego polityka nie padło ani jedno słowo przepraszam. O „doktrynie Neumanna” pisałem we wcześniejszych felietonach – jest nadal praktykowana przez rząd Tuska.

Na konwencjach wyborczych PiS mówiono głównie o programie, jego realizacji, co się udało zrobić, czego nie zdążono i o popełnionych błędach, do których potrafiono się przyznać (nie popełnia ich tylko ten, kto nic nie robi). Mimo tych błędów bilans dokonań rządu ZP był niezwykle pozytywny. Rodacy wracający z zagranicy przecierali oczy ze zdumienia, jak kraj się zmieniał. Nie będę wymieniał tu wszystkich osiągnięć tego rządu, a było ich wiele, mimo panoszącej się bardzo kosztownej pandemii i wojny na Ukrainie, trwającej do dziś. W przeciwieństwie do rządów KO, rząd ZP znalazł pieniądze na wszystkie swoje programy.

A jak wyglądały konwencje wyborcze PO? Ani słowa o programie dla Polski, chyba że za taki uzna się „antypis”, odmieniany we wszystkich przypadkach, prywatyzację spółek Skarbu Państwa [czyt. wyprzedaż], przywrócenie esbekom wysokich emerytur, likwidację IPN i CBA oraz wstrzymanie budowy CPK. Wszystko, co zrobił PiS lub miał w planie, było poddawane totalnej krytyce. No i ta hipokryzja Tuska. Pamiętacie Państwo obśmiewanie budowy zapory na granicy z Białorusią? A po wyborach uznał za konieczność jej rozbudowę. A pamiętacie Państwo te ustawki z dzieciakami, zaniepokojonymi degrengoladą państwa? Nie do wiary, że ktoś mógł w to uwierzyć. Jeżeli do tego dodać opluwanie Polski w PE i egzotyczne zaplecze kadrowe Tuska, to nikogo nie powinno dziwić, że byłem pewny wygranej mego faworyta. Byłem tak pewny, że przed wyborami żartowałem: – Gdyby, co nie daj Boże, KO wygrało wybory, to wyjadę do Holandii. Na pytanie dlaczego akurat do Holandii, odpowiadałem: – Bo tam legalnie będę mógł poddać się eutanazji.

Słowo się rzekło, minęło pięć miesięcy od wyborów, a ja jeszcze żyję, za co przepraszam wszystkich, których zawiodłem. Słowa nie dotrzymałem nie tylko dlatego, że życie jest mi miłe, ale również dlatego, ponieważ jestem przekonany, że wybory zostały sfałszowane. Tych, co wierzą w uczciwość ostatnich wyborów odsyłam do Stowarzyszenia Ruchu Kontroli Wyborów – Ruchu Kontroli Władzy [RKW]. To Stowarzyszenie od wielu lat bezskutecznie zgłasza luki w kodeksie wyborczym i propozycje zmian (na przykład zmianę wielkości obwodów wyborczych z czterech tysięcy do półtora tysiąca osób). Mimo przekazania przewodniczącemu Państwowej Komisji Wyborczej [PKW], Sylwestrowi Marciniakowi, bardzo wielu nieprawidłowości przy ostatnich wyborach, mimo ewidentnych fałszerstw, które mogły mieć wpływ na wynik wyborów, Sąd Najwyższy uznał ich ważność. Kasta trzyma się dobrze! Tylko patrzeć jak Sylwester Marciniak, znajdzie się w zespole Adama Bodnara ds. stanowienia nowego prawa. Poprzedni przewodniczący PKW – Wojciech Hermeliński, już tam jest.

W związku z powyższym, oraz mając na uwadze, że mamy społeczeństwo, jakie mamy, dziś z ostrożności przyjmuję tylko zakłady o butelkę dobrego wina, że nie-rząd Tuska nie przetrwa całej, czteroletniej kadencji. Nie zaryzykuję już składania deklaracji o eutanazji, ale nie tracę nadziei, że butelkę wygram z każdym, kto przyjmie zakład. Skąd ten mój optymizm? Bo ludzie, na przykład rolnicy, zaczynają brać sprawy polskie w swoje ręce i, mam nadzieję, nie dopuszczą do dalszej dewastacji państwa. Tym, którzy żywią i bronią – chłopom polskim, szczęść Boże! Szczęść Boże w ich akcjach protestacyjnych i spraw, by przyniosły dobre plony. Przewiduję, że pierwszą porażkę Koalicja 13 grudnia poniesie już wkrótce. Jestem przekonany, że społeczeństwo, które tak masowo poparło akcję protestacyjną rolników, poprze również apel poszkodowanej w tym proteście rolniczki: – To jest podziękowanie koalicji 13. grudnia za naszą ciężką pracę? Gdzie były posłanki KO, które w środę popielcową tańcowały w Sejmie? – pytała – Ludzie opamiętajcie się, pomyślcie na kogo będziecie głosować w najbliższych wyborach samorządowych i do PE.

Na koniec jeszcze jedno bulwersujące wydarzenie, które miało miejsce w Warszawie 10 marca pod pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku, gdzie w atmosferze obelg i poniżania omal nie doszło do linczu prezesa Jarosław Kaczyńskiego. Powód? Zniszczenie tabliczki z napisem: – Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. Stop kreowaniu fałszywych bohaterów! Takiej prowokacji od kilku lat dokonuje warszawski przedsiębiorca, Zbigniew Komosa. W grudniu 2021 roku Sąd orzekł prawomocnie, że Komosa ma prawo składać wieńce przed pomnikiem. W ustnym uzasadnieniu sędzia Anna Szymacha – Zwolińska stwierdziła, iż celem działania oskarżonego było zwrócenie uwagi władzy [ZP – dopisek mój] na posługiwanie się kłamstwem, a to co robi Komosa, to sprzeciw przeciwko temu, to głos obywatela, który przedstawia prawdę o katastrofie. Ciekawe, czy Komosa przedstawił sądowi jakieś dowody na to kłamstwo i upoważnienie do podpisu w imieniu całego narodu polskiego. Ciekaw jestem, jaki wyrok wyda sąd w sprawie barbarzyńskiej napaści na prezesa 10 marca 2024 roku, jeżeli do prokuratury wpłynie wniosek o popełnionym przestępstwie. Czy próbę dokonania tego linczu „niezawisły” sąd uzna za małą szkodliwość społeczną? W poprzednich latach policja pilnowała, aby nie dochodziło do takich incydentów. Niestety dziś mamy inną policję, o czym mogliśmy się przekonać podczas protestów rolników w Warszawie 6 marca br.

Trudno zrozumieć dlaczego takie rzeczy dzieją się bezkarnie. Były premier, Mateusz Morawiecki, w związku z otrzymywanymi pogróżkami, złożył wniosek o przedłużenie ochrony SOP. Minister MSWiA, Marcin Kierwiński, odmówił. Jego decyzja może być przez sympatyków ośmiu gwiazdek odczytana jako zachęta do samosądów na przeciwniku politycznym. Gdyby ktoś nie pamiętał, to przypomnę, że w 2009 roku Donald Tusk będąc premierem odwołał Mariusza Kamińskiego ze stanowiska szefa CBA za wykrycie afery hazardowej, a pod koniec 2022 roku zwrócił się do tegoż Mariusza Kamińskiego, jako szefa MSWiA, o ochronę SOP i ją otrzymał!

Słowa piosenki Pawła Piekarczyka: – Gdy będziesz wrzucać głos swój do urny, pamiętaj o tym wyborco durny – same cisną się na usta.

PS. Otrzymałem maila od czytelnika PJC, który odniósł się do mego ostatniego felietonu „Trzy koperty”. Uważa, że powinna być jeszcze czwarta – „Żal za grzechy”. Drogi czytelniku, dobry pomysł, tylko nierealny. Nie sądzę, aby Tuska było na to stać. Chociaż, jak uzna, że mogą mu spaść słupki poparcia, to kto wie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *