Powódź

1997 i 2024 rok

Obfite opady deszczu w dniach 4-8 lipca 1997 roku na obszarze pomiędzy Wrocławiem, Katowicami i położonym na Morawach Brnem wywołały powódź nazwaną tysiącletnią. Z polskich miast spustoszenia doświadczyły Wrocław, Kędzierzyn-Koźle, Racibórz, Nysa, Opole i Kłodzko. Pod wodą znalazło się 1362 miejscowości, zginęło 56 osób, zalało blisko 700 tysięcy mieszkań, ponad 800 szkół, 4 tysiące mostów a kilkadziesiąt tysięcy ludzi utraciło dorobek całego życia.

Fala kulminacyjna zbliżająca się do Wrocławia osiągnęła w Trestnie 724 cm, dwukrotnie więcej niż zwykle. Zalało blisko 40% powierzchni miasta, nie działał numer alarmowy 999 a mieszkańcy pozbawieni zostali wody pitnej. W niektórych dzielnicach odcięci od świata ludzie zaopatrywani byli w podstawowe środki do życia z łodzi bądź powietrza.

Ponieważ Odra w stolicy Dolnego Śląska ma kilka odnóg a najstarsze zabytki mieszczą się na wyspach odrzańskich Wrocławianie rozpoczęli walkę o ocalenie historycznych dzielnic. Wielu postanowiło bronić kolebki Wrocławia – Ostrowa Tumskiego, wyspy Piasek, położonych wzdłuż Odry zabytkowych gmachów Uniwersytetu i Ossolineum. Walka toczyła się o Rynek, wrocławskie ZOO oraz tzw. Wielką Wyspę.

Można śmiało powiedzieć, że solidarny wysiłek Wrocławian, którzy z determinacją budowali tamy z worków z piaskiem, doprowadził do ocalenia najcenniejszych historycznych obiektów Wrocławia. Osobiście razem z innymi sypałam piasek do worków układanych wzdłuż nabrzeża wyspy – nomen omen – Piasek. Pamiętam, że prawie 1,5-metrowy wał powstrzymywał ogromny napór wzburzonej wody. Gdyby nie on – rwące fale wezbranej Odry uderzyłyby z impetem w przecudny gotycki kościół Najświętszej Marii Panny na Piasku dokonując spustoszeń w tej historycznej świątyni. Ucierpiałby też klasztor ss. Salezjanek, cerkiew prawosławna pw. św. Cyryla i Metodego oraz Biblioteka Uniwersytecka na Piasku.

A dzisiejszy kataklizm? W naturalny sposób nasuwa się porównanie. Wiedząc, co się wydarzyło w Kotlinie Kłodzkiej oraz na Opolszczyźnie ma się wrażenie, że po 27 latach znów mamy do czynienia z powodzią tysiąclecia! Wrocław tym razem uchronił się od najgorszego. Kolejna inicjatywa budowy wału przeciwpowodziowego na wyspie Piasek na szczęście okazała się jedynie świetnym ćwiczeniem w spontanicznej akcji prewencyjnej. Ze wzruszeniem jednak w niej uczestniczyłam mając u boku dziesiątki ludzi zapamiętale wykonujących polecenia koordynatora akcji, Łukasza oraz ks. Marcina, wikariusza parafii NMP na Piasku.

Ksiądz proboszcz wyraźnie był zaskoczony tak dużą obecnością młodych. Chwalił ich i dziękował. Wierzył tak jak i oni, że to my pokonamy Wielką Wodę a nie ona nas.

I na tym szczęśliwym finale można by zakończyć. Korci jednak aby z tego żywiołu, jaki nas nawiedził, wyciągnąć jakąś lekcję…

Arka

Wiemy, że skala zniszczeń w bardzo dużym stopniu zależy od zawczasu pobudowanych i mądrze zaprojektowanych zabezpieczeń. Wiemy, że przydają się zarówno te starsze jak i niedawno kupowane wozy strażackie. Wiemy, że działania instytucji i urzędników w warunkach klęski żywiołowej nie mogą być sparaliżowane groźbą wyciągania rzeczywistych bądź urojonych konsekwencji. Wiemy, że pod płaszczykiem ekologii grasują w naszym kraju eksponenci obcych, nie polskich, interesów. Wiemy, że aby realnie i adekwatnie pomóc poszkodowanym w tak dużej liczbie – osobom, rodzinom, firmom, gminom, kościołom i instytucjom – potrzebne jest sprawnie działające państwo dbające o prężnie rozwijającą się gospodarkę. Żadna zrzutka, zbiórka czy spontaniczna akcja pomocy tego nie zastąpią. A pokładanie nadziei w Unii Europejskiej to naiwność lub ślepota polityczna.

Wreszcie, czy przypadkiem ta powódź nie symbolizuje jeszcze większych, stopniowo sączących się do naszych głów i serc niebezpieczeństw? Zaczęło się od wciągnięcia na sztandary ośmiu gwiazdek i przyzwolenia na wulgarność i uprzedmiatawianie części obywateli. Teraz już bezustannie towarzyszący nam zalew kłamstwa, które pod płaszczykiem tolerancji i wolności propaguje bezbożną swawolę. Musimy reagować. Ze spokojem, rzeczowo, odważnie, życzliwie i z uporem. Nie pozwalajmy sobie, aby ponosiły nas emocje, a rozmowy ociekały inwektywami. Nie gódźmy się na płytkie hasła i tematy tabu. Jesteśmy odpowiedzialni na wspólnotę narodową, jesteśmy odpowiedzialni za trwanie niepodległej Polski, w naszych rękach jest los przyszłych pokoleń.

Warto znów posłuchać wyśpiewanych 44 lata temu proroczych słów śp. Jacka Kaczmarskiego – poety, barda i narodowego wieszcza. Nieważne czy gnębi nas komuna, postkomuna, neomarksizm czy postnowoczesność. „Każdy z nas jest łodzią w której | Może się z potopem mierzyć | Cało wyjść z burzowej chmury | Musi tylko w to uwierzyć!”

W pełnym słońcu w środku lata
Wśród łagodnych fal zieleni
Wre zapamiętała praca
Stawiam łódź na suchej ziemi

Owad w pąku drży kwitnącym
Chłop po barki brodzi w życie
Ja pracując w dzień i w nocy
Mam już burty i poszycie

Budujcie Arkę przed potopem
Dobądźcie na to swych wszystkich sił!
Budujcie Arkę przed potopem
Choćby tłum z waszej pracy kpił!

Ocalić trzeba co najdroższe
A przecież tyle już tego jest!
Budujcie Arkę przed potopem
Odrzućcie dziś każdy zbędny gest!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *