Bejruckie wielopiętrowe bloki

LIBAN cz. 2

Konstytucja Libanu stwierdza, że „Liban jest arabski w swojej tożsamości i przynależności”. Wyraźnie wskazuje, że kraj należy do świata arabskiego. Ale Libańczycy (a ściślej mieszkańcy Libanu) w swojej większości nie są Arabami w znaczeniu etnicznym. Bardzo to z dumą i szacunkiem podkreślają, że są co najmniej od czasów biblijnych potomkami Fenicjan i Kananejczyków. Używają języka arabskiego, jego dialekt jest powszechny a nie tylko urzędowy. Większość Libańczyków mieszka poza Libanem. Podobnie jest u Palestyńczyków, których z Libańczykami od czasów Fenicji i starożytnego Kaananu wiele łączy.

Nikt nie jest w stanie dokładnie policzyć, ilu jest Palestyńczyków na terenie Libanu. Jako uciekinierzy są tu od 1948 roku. W południowym Bejrucie w obozach, a w części w zamkniętych dzielnicach przebywa już trzecie pokolenie uchodźców palestyńskich, którzy za czasów Arafata i władzy Organizacji Wyzwolenia Palestyny, stworzyli w połowie lat 70. ubiegłego wieku coś w rodzaju państwa w państwie. Przyjmuje się, że społeczność palestyńska stanowi dziś ok. 9-10% ludności Libanu. Jej liczba rośnie. Zdecydowana większość Palestyńczyków nie posiada obywatelstwa libańskiego, ich status zazwyczaj jest niejednoznaczny, bardzo wielu nie posiada paszportów i legalnej pracy. Egzystencja tych obywateli drugiej kategorii zależy od obcych. Do nierozwiązanego problemu i dramatu palestyńskiego dołączają uchodźcy syryjscy, przybyli w ciągu ostatnich 15-20 latach. Jest ich podobno ok. 250 tys. Starają się nie mieszkać w zamkniętych enklawach i próbują się integrować z miejscowymi społecznościami według klucza wyznaniowego. Wiele ich dzieli z Palestyńczykami.

Gdy przed rokiem byłem w Byblos, w większości chrześcijańskim mieście, hotel prowadziła raczej bogata rodzina maronicka, a kuchnię rodzina syryjska, która uciekła z Aleppo. Zawsze pozdrawiałem Syryjczyka po francusku lub po arabsku. Przejawiał wdzięczność za moje starania językowe i próbę rozmowy. Zdaje się, że był wyznania melchickiego. Sam hotel stał na skraju dawnej dzielnicy ormiańskiej, gdzie żaden Ormianin już nie mieszka a tylko kształt budynków i muzeum po dawnym sierocińcu ormiańskim z 1915 r. świadczy o oryginalności miejsca.

Powyższe spostrzeżenia dowodzą, że w kontekstach libańskich nic nie jest czarne lub białe. Jedynie bezsprzeczna jest nieskazitelna biel śniegu w górach, od której pochodzi jeszcze semicka oraz dzisiejsza nazwa Libanu. Góry Libanu są zatem określeniem zarówno geograficznym jak i historycznym. Używa się go również w znaczeniu politycznym (nazwa jednostki administracyjnej – jednego z muhafazów czyli gubernatorstw) i jest tożsame z tzw. Małym Libanem, to jest terytorium, na którym większość ludności to chrześcijanie.

Zawsze doszukać się można podwójnego dna w sprawach libańskich. Lepiej jednak użyć nieco podobnego określenia i powiedzieć – drugie, a jeszcze lepiej trzecie, czy nawet czwarte piętro.

Liban jest konstytucyjnie i międzynarodowo niepodległy i wewnętrznie suwerenny. Ma prezydenta maronitę, premiera sunnitę, przewodniczącego parlamentu szyitę. Dowódca armii libańskiej powinien pochodzić z etniczno-religijnej społeczności Druzów. Odpowiednio zapewnia się równowagę wyznaniową w obsadzie ministerstw. Dziś konstytucyjne prawo libańskie uznaje 18 wspólnot konfesyjnych: 5 muzułmańskich, 12 chrześcijańskich i 1 żydowską. Zaznaczam jednak, że Żydów w Libanie prawie nie ma, a Druzów trudno uznać jednoznacznie za muzułmanów.

Przynależność do konfesji (politycznej) wyznacza się nie przez stosunek do praktyki religijnej, lecz przez urodzenie. Wyznacza ona status osobisty obywatela, szczególnie zróżnicowany w zakresie prawa rodzinnego, mniej w pozostałych sprawach cywilnych. Obywatele są jednocześnie równi wobec prawa państwowego. Dotyczy to również uprawnień politycznych – wolności prasy, zakładania stowarzyszeń i partii politycznych, dostępu do edukacji, itp. Z drugiej strony tradycyjny status prawny w relacjach rodzinnych i w części prawa cywilnego to pozostałość po autonomii prawnej (millet) nadawanej za słoną opłatą przez tureckiego sułtana.

Ów wyjątkowy system zwany konfesyjnym, wraz z autonomią kulturalną i administracyjną, a zwłaszcza rozwój gospodarczy i dyskretny urok transakcji finansowych dał asumpt do powszechnie znanego porównania – „Szwajcarii Bliskiego Wschodu”. Rzeczywiście Liban jest wyjątkowy, podobnie jak Szwajcaria, ale porównanie to dziś nie wytrzymuje krytyki, za wyjątkiem początkowych lat niepodległego Libanu (1944-1957). Dodam, że predylekcja finansowa ma w Libanie zdecydowanie starszą tradycję, nieporównywalną ze szwajcarską, a nawet ormiańską, arabską czy żydowską. Stare narody Bliskiego Wschodu uczyły się handlu i kunsztu transakcji finansowych w zmiennych warunkach polityczno-gospodarczych od Fenicjan, znakomitych przodków Libańczyków. Białe i ciemne interesy były i są w Libanie na porządku dziennym. Usługi stanowią lwią część dochodu narodowego.

System równowagi, podobno wzorowany na metternichowskim konserwatywnym balansie, widoczny jest nie tylko w strukturze władz państwowych i lokalnych. Dotyka również klasycznego poglądu Klemensa Metternicha, dotyczącego względnego wpływu ówczesnych jak i obecnych wielkich mocarstw na to, co dzieje się w libańskiej polityce. Położenie i struktura etniczna Libanu są na tyle ważne, że każde mocarstwo ma tu swoje interesy i wpływy. Ów balans trudno utrzymać, a jego chwiejność jest zawsze ze szkodą dla narodu libańskiego. Można rzec, że tak w Libanie było, jest i będzie.

System konfesyjny był już praktykowany w czasach autonomicznego zarządu pod muzułmańskim panowaniem tureckim po pierwszej libańskiej wojnie domowej z kulminacją w 1860 roku. Przypominała ona o wiele dłuższą i krwawszą II libańską wojnę domową (1975-1990). Powstały wówczas oddziały paramilitarne Druzów, chrześcijan i muzułmanów, z którymi nie mógł pozornie poradzić sobie rząd i wojsko tureckie. Najwięcej jednak ucierpiała ludność cywilna. To smutna i dojmująca w Libanie tradycja…. Już wówczas zmieniła się struktura ludności w dzisiejszym południowym i środkowym Libanie. W okolicach Zahle i Baalbek znacznie zmniejszył się udział ludności chrześcijańskiej. Dziś Zahle jest nadal chrześcijańskie, ale w okolicy oraz w Baalbek zdecydowanie dominują muzułmanie. Szyicki obecnie Baalbek to główny ośrodek Hezbollahu i przemożnych wpływów Iranu – oficjalnych (nowe meczety, dzielnice mieszkaniowe i obiekty użyteczności publicznej) i nieoficjalnych.

Tragedii sprzed 150 lat towarzyszył głód, który wywołał masową emigrację Libańczyków. Wojnę dopełniło zniszczenie wielokulturowego syryjskiego Damaszku poprzedzone ludobójstwem ludności chrześcijańskiej (głównie greckiej) i likwidacją ich dzielnicy w połowie 1861 r. Obecnie oczekuje się na watykańską kanonizację męczenników damasceńskich, co zapowiedział w maju tego roku papież Franciszek I.

To co spotkało stolicę Syrii, zdarzyło się ponownie w latach 1979-1980 i 2012-2016 w syryjskim Aleppo, choć tragedię miasta wywołał spór muzułmański i głównie muzułmanie stali się cywilnymi ofiarami konfliktu. Dziś oblicza się, że ok. 250 tys. uciekinierów z Syrii znalazło schronienie w Libanie.

Ludobójstwo damasceńskie z 1861 r. spowodowało nie pierwszą i nie ostatnią bezpośrednią interwencję mocarstw w Libanie. Po krótkiej ingerencji Francji w wojnę domową i okupacji francuskiej, osmańska Porta zgodziła się na francuski Règlement Organique, kompromisowy, nowoczesny w formie i konserwatywny w treści, status ustrojowy Gubernatorstwa (Gór Libanu). Gubernatorstwo libańskie, tzw. Mały Liban, wówczas zamieszkiwali niemal wyłącznie chrześcijanie. Maronici stanowili tu dominantę. Nie obejmował obecnego terytorium republiki libańskiej na północ od Batrun czyli np. Trypolisu oraz obszarów muzułmańsko-druzyjskich na południu wraz z Sydonem i Tyrem.

Bejrut stanowił wówczas zróżnicowaną etnicznie osobną jednostkę administracyjną poza gubernatorstwem libańskim. W osobnych dzielnicach bejruckich egzystowały pod tureckim gubernatorem stare narody: potomkowie Fenicjan, Grecy, Żydzi i Ormianie. Dawne gubernatorstwo libańskie to ok. 1/3 obecnego Libanu, lecz jego wpływ jest do dzisiaj obecny w zwyczaju politycznym, w tradycji zarządzania lokalnego i kulturze. Gubernatorzy, w odróżnieniu od obecnego (po kompromisie z Ta’if z 1989) statusu libańskiego prezydenta, sprawowali władzę silną ręką, zazwyczaj znali stosunki miejscowe i najczęściej byli chrześcijanami. W przeciwieństwie do sułtana, który ich wyznaczał, rządzili kadencyjnie. Nota bene, w latach 1902-1907 gubernatorem Libanu był turecki generał, rzymski katolik, Władysław Czajkowski (Muzaffer Pasza), syn Michała, twórcy Kozaków tureckich, kawalerii złożonej głównie z Polaków walczących z Rosją. Gubernator polskiego pochodzenia nie zapisał się jednak pozytywnie w historii Libanu. Znany był z nepotyzmu, a jego rodzina z korupcji.

W latach 1861-1915 mimo otomańskiego procesu centralizacji, autonomia libańska wydała pozytywne owoce: własny system szkolnictwa i administracji lokalnej, wykształcenie poczucia narodowego i libańskiej inteligencji oraz rozwój gospodarczy. Pomimo dominacji zaborcy przypominało to nieco rozwój autonomii galicyjskiej i jej wieloraką rolę w powstaniu struktur dla niepodległej już Polski. Późniejsza „opieka” francuska (1918-1944), oparła się już w zasadzie na wykształconym, własnym libańskim systemie polityczno-ustrojowym. Stąd może nas dziwić, że konstytucja libańska jest z 1926 roku (z późniejszymi zmianami, zwłaszcza po kompromisie z 1989), mimo że ogłoszenie republiki nastąpiło w 1941 roku a uznanie niepodległości Libanu dopiero w 1943.

Podobno utarło się powiedzenie wśród dziennikarzy, że prawdziwa wiadomość z Libanu to… brak wiadomości. Ostatnio tych wiadomości jest więcej, zwłaszcza od początku sierpnia. Nic bowiem w tym kraju nie jest jednoznaczne.

W dniu 30 lipca 2024 Izrael odpowiedział militarnie na wcześniejszy ostrzał rakietowy Hezbollahu wykonany ze Wzgórz Golan w południowym Libanie. Rakiety z Libanu uderzyły w górską miejscowość, gdzie poszkodowana została ludność cywilna. Śmierć poniosło 10 osób, w tym dwoje dzieci, m.in. Druzowie, lojalni obywatele Izraela. Dodać należy, że nietaktem w Libanie jest używanie nazwy Izrael. Najczęściej operuje się określeniem „sąsiad z południa”.

Otóż sąsiad również odpowiedział rakietowo. Wywiad izraelski rozpracował wewnętrzną łączność wroga i uprzejmie wieczorową porą zadzwonił do jednego z najważniejszych dowódców Hezbollahu, zamieszkującego w bloku, w gęstej zabudowie Dahiyeh, w południowej muzułmańskiej dzielnicy Bejrutu. Poproszono go, by udał się z drugiego piętra gdzie dyskretnie zamieszkiwał z rodziną, na siódme, gdzie posiadał biuro. Tam dosięgła go precyzyjna rakieta izraelska. Zginął szyita Fu’ad Shukr i członkowie jego rodziny. Był odpowiedzialny za nowoczesne środki uzbrojenia i logistyki Hezbollahu, m.in. za ataki na żołnierzy amerykańskich sprzed ponad czterdziestu laty i późniejsze na sąsiadów z południa. Uczestniczył w wojnie domowej w Libanie. Nie był Libańczykiem, w odróżnieniu od cywilnych ofiar ataku, zamieszkujących pozostałe piętra. Miał 63 lata i pochodził z Libii.

Trzy dni później tysiące maronitów w północnym i zachodnim Bejrucie świętowało pod otwartym niebem wyniesienie na ołtarze patriarchy Estephana. Natomiast 6 sierpnia trzykrotnie samoloty sąsiada z południa przelatywały nisko nad Bejrutem. Zatrzęsły się okna, huk wzbudził panikę wśród mieszkańców. Wszyscy sądzili, że nastąpi nalot izraelski na Bejrut. Jednak 15 sierpnia, święto Wniebowstąpienia NMP, zgromadziło w gęstej zabudowie bejruckiej kilkutysięczną procesję z figurą Matki Bożej. Kolejnego wieczoru, 19 sierpnia rakiety izraelskie zbombardowały magazyny broni w Dolinie Bekaa. Eksplozja ujawniła, że w podziemnych tunelach libańskiego oddziału Hezbollahu znajdowały się również rakiety. Nikt nie docieka czyjej były produkcji i jak tam się znalazły. Podobny atak sąsiad z południa przeprowadził już wcześniej, w lipcu, na składy amunicji w nadmorskim Adloun.

Fenicka nazwa tej miejscowości świadczy o jej antycznym pochodzeniu, znana jest z grot i neolitycznych zabytków. Znajduje się między Tyrem a Sydonem, ok. 15 km na południe od Sydonu. Nie zwiedzałem jej. A warto opisać, jaką współczesną rolę – nieco zaskakującą – spełniają miejsca wykopalisk archeologicznych w Libanie. Dobry pretekst do następnego artykułu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *