Do napisania tego felietonu skłonił mnie artykuł pt. „Politykom kłaniać się już nie będę”, jaki 9 sierpnia 2024 roku ukazał się w Gazecie Wrocławskiej. Artykuł zawiera rozmowę z dr hab. inż. Alicją Bachmatiuk, która sprzeciwiła się pozamerytorycznym praktykom w polityce kadrowej w Sieci Badawczej Łukasiewicz PORT we Wrocławiu.
Dr hab. inż. Alicja Bachmatiuk w 2015 roku zrezygnowała z intratnego stanowiska w ośrodku badawczym w Korei Południowej i wróciła do Polski, bo wydawało jej się, że tu otwierają się duże możliwosći pracy dla polskiej nauki, że będzie mogła wdrażać nowe projekty badawcze z sukcesem dla kraju. Podjęła pracę we Wrocławskim Centrum Badań PORT (dawne EIT+), obecnie jednym z instytutów Sieci Badawczej Łukasiewicz (SBŁ), gdzie wkrótce została dyrektorem.
Jaką politykę kadrową prowadzi rząd od 13 grudnia 2024 roku, wszyscy widzą. Ten artykuł w Gazecie Wrocławskiej to tylko spektakularnie odzwierciedla. Nowe władze SBŁ, której podlegała jednostka organizacyjna kierowana przez dr Bachmatiuk, złożyły propozycję zatrudnienia poza konkursem kandydata na jej zastępcę. Poproszono ją, żeby zatrudniła Bartłomieja Ciążyńskiego, byłego wiceprezydenta Wrocławia, szefa radnych Lewicy, (potem krótko wiceministra sprawiedliwości), choć na to stanowisko był otwaty konkurs. Bachmatiuk uważała, że ten etat powinna zająć osoba z odpowiednimi kompetencjami, wyłoniona w drodze konkursu, jak każdy z liderów grup badawczych.
Prezes SBŁ, Hubert Cichocki (33 lata), wyśmiał panią Alicję mówiąc: – To ja powołuję na takie stanowiska i zaczął ją przekonywać, że Ciążyński ma wybitne kwalifikacje, bo pracował we Wroclawskim Parku Technologicznym. Pani Alicja uległa, przyjęła Ciążyńskiego z pensją prawie 40 tys. zł brutto. W dokumentacji zaznaczyła jednak, że to na polecenie prezesa. – Dziś żałuję – powiedziała – że się wtedy pierwszy raz ugięłam, że zamknęłam konkurs. Źle zrobiłam. Uznałam, że to jest kandydatura polityczna, nie merytoryczna. W międzyczasie dowiedziała się, że będzie dostawać mniejszą o 20 procent subwencję, przez co musiała zwolnić 30 osób.
To nie był jedyny pomysł kadrowy prezesa. Mimo że pani Alicja posiadała wiedzę o zarządzaniu (ukończyła studia MBA) i przeszła przez wiele szczebli kariery zawodowej, Cichocki chciał, aby jej stanowisko objął ktoś, kto „ma większe doświadczenie w zarządzaniu dużymi jednostkami”. Dawał do zrozumienia, że ma takiego kandydata, ale nie może on być jej zastępcą ds. badawczych, ponieważ nie jest czynnym naukowcem. No i że jest to sprawa poufna. To oznaczało, że ta osoba zajęłaby jej miejsce, a ona byłaby zastępcą, choć miała 5-letni kontrakt, który można zerwać tylko z poważnych przyczyn, np. sprzeniewierzenia pieniędzy.
Tym dyrektorem miał być były rektor Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, prof. Jarosław Bosy, który nie został wybrany na drugą kadencję. Pani Alicja poczuła się, jakby jej ktoś dał w twarz. Miał ją zastąpić ktoś, komu skończyła się praca na Uniwersytecie? Instytut SBŁ miał sukcesy, zdobył 15 mln euro z programu „Horyzont Europa”, pozyskał pieniądze z Urzędu Marszałkowskiego na remont kampusu na Praczach Odrzańskich, a jej międzynarodowy zespół zarabiał, wykonując prace dla przedsiębiorstw. Na taką propozycję nie wyraziła zgody i złożyła rezygnację, żałując, że nie odeszła wcześniej.
W obronie Pani Alicji wystąpił prof. Mark Rümmeli, założyciel innowacyjnych laboratoriów, współpracownik NASA, pisząc do premiera Tuska list popierający ją, w którym zapewniał o jej apolityczności i potwierdzał dorobek naukowy. Taki list poparcia chcieli również napisać współpracownicy, ale dr Bachmatiuk zaapelowała, aby tego nie robili, bo mogą być za to ukarani. Nie chciała, aby płacili za jej decyzję.
Po tych incydentach pani Alicja zaczęła rozważać ponowny wyjazd za granicę. Już otrzymała propozycję z Azji i Europy. – Tam nie będę weryfikowana politycznie, ale na podstawie tego, co już zrobiłam i co mogę zrobić jako naukowiec – podsumowała.
Pani Alicjo, pełen szacun! Aktualnie u nas obowiązują dwie zasady: BMW (bierny, mierny, ale wierny) i TKM (teraz, k…, my), co widać wyraźnie po „specjalistach” w obecnym rządzie czy spółkach Skarbu Państwa. List do Tuska nic by nie zmienił. On preferuje ludzi uległych, ślepo wykonujących jego polecenia. Prof. Bodnar pracując na uczelni uchodził za fachowca w swojej dziedzinie, dziś jest dyspozycyjnym ministrem w jego rządzie. Ma Pani rację twierdząc, że – Politycy są zupełnie bezkarni i robią, co chcą. Szkoda tylko, że dzieje się to kosztem badań naukowych. Nieprzypadkowo koalicję 13 grudnia niektórzy nazywają „patowładzą”.
Mój znajomy twierdzi, że to, co spotkało dr hab. inż. Alicję Bachmatiuk, to był test, czy da się drogą szantażu i nacisków zastępować „nie naszych” ludzi na kolesi partyjnych, którzy kreowaliby politykę, zgodnie z wolą nowego premiera. Uważa, że i tak miała Pani dużo szczęścia, bo mogła być skuta w kajdanki i wyprowadzona z firmy przez „silnych ludzi”. Dlaczego tego nie zrobiono? Wynajęcie „silnych ludzi” kosztuje, a ten rząd na nic nie ma pieniędzy. Tusk mówiąc, że polskie medale olimpijskie są najdroższe na świecie, chciał powiedzieć, że poprzedni rząd marnotrawił pieniądze, łożąc na sport, że on tyle nie da, bo ma ważniejsze wydatki. Trzeba sowicie opłacić dwustu ludzi, którzy będą szukać skradzionych przez PiS stu miliardów złotych. Rozrost administracji na niespotykaną dotąd skalę kosztuje, a ci ludzie nie mogą jeździć byle jakimi limuzynami, esbeckie emerytury kosztują, a gospodarka się zacina, rosną ceny i bezrobocie.
Niektórzy uważają, że za tak wysokie wynagrodzenia, jakie Tusk oferuje, można się szmacić. Na szczęście, podobnie jak Pani, nie wszyscy tak myślą. Prof. Jan Majchrowski, sędzia Sądu Najwyższego (SN), 6 grudnia 2021 roku zrzekł się urzędu sędziego SN na znak protestu przeciwko uniemożliwieniu mu wykonywania obowiązków sędziowskich i niewykonywaniu w samym SN określonego orzecznictwa Izby Dyscyplinarnej. Profesor uznał, że jeżeli nie może sądzić sędziów (np. za kradzież), do czego został powołany przez Prezydenta RP, to nie powinien sądzić nikogo. Z obszernym uzasadnieniem tej decyzji można zapoznać się w jego książce „Przeciw uzbrojonym analfabetom”.
Pani Alicjo, trochę cierpliwości! Proszę z decyzją wyjazdu z kraju jeszcze poczekać. Ten rząd długo nie pociągnie. Wróci normalność i pieniądze się znajdą. I na inwestycje, i na sport, i na badania naukowe, zwłaszcza te dotyczące innowacyjności, na które stawiał poprzedni premier, Mateusz Morawiecki.